Roz. 1
Zbliżał się koniec drugiej klasy liceum dla Atsuko Ridy. Egzaminy końcowe zdała z jednym z najlepszych wyników, więc mogła się pochłonąć treningom oraz przygotowaniami do przeprowadzki. Jako kapitan swojej drużyny musiała jeszcze wziąć na swoje barki trzymanie pewnej osoby z dala od jakichkolwiek kłopotów. No niestety słabo to szło, ponieważ ta osoba była od niej o rok młodsza. Rin potrafiła wyprowadzić z równowagi nawet najspokojniejsze osoby, w tym Atsuko. Gdyby nie interwencje Wice kapitana i oczywiście samego kapitana, to pewnie zostałaby zawieszona w obowiązkach ucznia. Przez swój ogólny charakter Rida często była nazywana "Ojcem drużyny". Nie miała nic przeciwko temu, ale wolała, żeby nazywali ją tak tylko na treningach.
Zaraz po zakończeniu roku szkolnego i pożegnaniu się z dawną klasą, Atsuko poszła od razu do swego domu i zaczęła pakować ostatnie pudło. Miała już chować swoją sportową torbę, kiedy zauważyła, że jest coś dziwnie pełna. Otworzyła ją i wyjęła z niej jakiegoś pluszaka. Była to czarno-biała sowa ubrana w strój jej drużyny. Do tej maskotki była także dołączona mała karteczka. "Żebyś o nas nie zapomniała ;)". Na jej twarz wkradł się lekko widoczny uśmiech. Cicho śmiejąc się pod nosem, pokiwała głową na boki.
Nie dość, że mnie o mały włos nie udusił, to jeszcze zrobił coś takiego- pomyślała i wróciła do pakowania. Musiała się trochę spiąć, ponieważ dziewczyny coś dla niej naszykowały, a jutro z samego rana wyjeżdża.
Zaraz po wyniesieniu ostatniego pudła do samochodu do przeprowadzek, schowała swój telefon do kieszeni klubowej bluzy i poszła w kierunku szkoły. Nie wiedziała kto to wszystko zorganizował, ani co musiał zrobić, żeby mogli coś takiego zrobić, ale cieszyła się. Z wielkim bananem na twarzy weszła na salę, gdzie wszyscy już czekali. Zanim zdążyła się z wszystkimi przywitać, coś huknęło tuż obok jej ucha. Instynktownie odskoczyła na bok i spojrzała w tamtą stronę. Rudowłosa stała z tubą po konfetti. Wokół brunetki wytworzyła się dobrze znana wszystkim aura. Spojrzała na swoją przyjaciółkę i powiedziała.
-Rin. Sprzątasz to.
Jej ton był na tyle spokojny, że trzecioklasistów na ten dźwięk aż przeszły ciarki. Tylko jedna osoba nie była jakoś specjalnie tym wystraszona. Rozgrywający męskiej drużyny stał tam razem z ich asem i próbował go uspokoić. Kiedy wszyscy powrócili na ziemię, od razu zamknęli swoją przyjaciółkę w grupowym uścisku.
-Będziemy za tobą tęsknić!
W jej oczach pojawiły się pojedyncze łzy.
-Ja za wami też. Aimi pilnuj no tego wabika na kłopoty.
-Masz to u mnie jak w banku kapitanie.
Rin wydęła tylko policzki i spojrzała w inną stronę. Zaraz po tym jak ją puścili, zaczęła zdejmować swoją bluzę klubową, ale powstrzymała ją ręka blondynki.
-Nie zdejmuj. Należy ci się.
-Dziękuję wam.
-Ano Atsu-chan. Mówiłaś już im o twojej przeprowadzce?
-Nie Akaashi. Pewnie są już na swoich wakacjach, więc na razie nie będę im przeszkadzać. Powiem im, gdy tylko będzie jakaś okazja.
Teraz niestety skłamała. Nie miała pojęcia jak im powiedzieć, że przeprowadza się i będzie z nimi chodzić do tej samej szkoły. Szczególnie myślała nad jedną osobą, która kiedyś jej pomogła. Jednak postanowiła dziś się tym nie martwić i spędzić trochę czasu ze swoimi przyjaciółmi. Chciała powspominać wspólne chwile w tym przegrany mecz z Wakuan. Po części nie mogła się doczekać spotkania ze swoimi przyjaciółmi oraz ze swoim kuzynem. Niestety trochę się tego obawiała. Nie wiedziała jak zareagują.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
GWAHHHHHH!!!! Nowe opowiadanie z Haikyuu. YEYYYYY!!! Dobra teraz na poważnie. Piszę w trzeciej osobie, bo nawet mi się to spodobało. To opowiadanie będzie właśnie w tej narracji. Pod koniec tej książki, będziecie mogli wybrać kolejną osobę do opowiadania. Może spróbuję wstawić jakieś rysunki (niekoniecznie moje) jak wyglądają nasze postacie. Oczywiście poza tymi z anime.
Ognisty_Feniks
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro