Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Harry siedział że swoimi przyjaciółmi w bibliotece. Dostali kolejny esej od Snape, a że mężczyzna zrobił się jeszcze bardziej wymagający wolą dmuchać na zimne i od razu brać się za napisanie tego shitu. Potter w tym samym czasie na prośbę Alex, opowiadał o zdarzeniach mających miejsce podczas jej pobytu w skrzydle szpitalnym.

—Zaraz, chcesz mi powiedzieć — mówiła z lekkim przerażeniem — że Tom z dziennika to sam wiesz kto?

—Tak, ukrył w nim swoją duszę. — Potter potwierdził, a ta oparła łokcie o blat stołu i ukryła twarz w dłoniach.

—Wszystko gra? —zapytała Selena kładąc dłoń na jej ramieniu.

—Stara ja miałam ten dziennik i kazałam czarnemu Panu spadać.

—No to teraz jak wróci najpierw zabije ciebie, a później będzie szukał naszego Harry'ego. — zażartował Ron, a wszyscy spojrzeli na niego. — No weźcie, rzadko mam okazję jej dowalić.
Ron nie nacieszył się swoją błyskotliwa uwaga, w końcu w towarzystwie była także Hermiona, która od razu mu od razu wytknęła jakim nietaktownym jest. Chłopak poczuł się na tyle urazony, że do końca dnia nie odezwał się do gryfobki ani słowem, nie żeby Hermiona narzekała.

Fred wracał z treningu, czuł się tak wywalony z laczków jakby co najmniej obiegł świat z trzy razy. Obok niego szła Angelina, Kate i George. Sobotnie popołudnie było słoneczne ale w powietrzu można już było wyczuć chłodne jesienne powietrze. Idąc przed dziedziniec ujrzał dwójkę uczniów że slytherinu. Przełknął ślinę kiedy dostrzegł bliżej swoją ulubienice.
Alex śmiała się wesoło z tego co mógł jej powiedzieć Adrien. Miała na sobie żółta sukienkę, czarne rajstopy i tego samego koloru botki. W dłoniach trzymała kremowy sweter, pewnie na wypadek gdyby zmarzła. Długie włosy podskakiwaly lekko z każdym krokiem.

—Hej Freddie. —powiedziała gdy się minęli.

—Hej słońce. —odparł z uśmiechem, a ślizgon idący z jego przyjaciółka zmierzył go wzrokiem.

Fred nie chciał niepotrzebnych spięć, a tym bardziej takich które mogą choćby w najmniejszym stopniu skrzywdzić jego przyjaciół. Zacisnął pięść i udając, że nie zrobiło to na nim wrażenia ruszył dalej.

***

Mówi się, że pierwsza miłostka to też pierwsze rozczarowanie. Liczyła, że nie będzie tak w jej przypadku bo kto by chciał? Są jednak różni ludzie, którzy niezbyt przejmują się czyimiś uczuciami. Na szczęście przez przyjaźń z bliźniakami Weasley ona dobrze wiedziała jak dać nauczkę takim frajerom.
Może zacznijmy od początku. Od pierwszej randki Adrien zachowywał się normalnie. Później coraz częściej wspominał jakie ma problemy z eliksirami, aż w końcu próbował namówić ją do robienia za niego prac. Tłumacz się, że jeśli na prawdę by go lubiła to nie byłby dla niej problem. W tym momencie zrozumiała dlaczego George mówił "olej typa".
Nie lubiła gdy ktoś wykorzystywał fakt, że jej ojciec uczył tutaj. Chętnie pomagała, ale nie miała ochoty robić za służąca.
Postanowiła jednak napisać mu esej o właściwościach eliksiru zmniejszającego. Dodając kilka smaczków od siebie.
Wyszła na dziedziniec i od razu skierowała swoje kroki ku bliźniakom. Stali oni niedaleko drzewa rozmawiając z Lee Jordanem. Angelina, która z nimi również była nagle zaczęła odchodzić w drugą stronę.

— George miałeś rację. — powiedziała na powitanie.

—Włosy Pansy to tak naprawdę kask? — zapytał, a ona pokiwała głową na nie.

— Adrien umawiał się że mną, żeby poprawić oceny u mojego taty.

—Że ja na to nie wpadłem. — mruknął Lee.

— Spokojnie mała, pokażemy mu z kim nie warto zadzierać. — Fred puścił jej oczko w widocznie lepszym humorze.

Miała mu już opowiedzieć o małym sabotażu jakiego dokonała. Ujrzała jednak zmierzająca na dziedziniec postać. Szła wściekle, a czarna szata powiewała na wietrze. Kącik jej ust uniósł się ku górze, widząc jak bardzo zdenerwowany jest jej ojciec. Oj biedny Adrien nie spodziewał się, że po treningu będzie musiał się zmierzyć z księciem ciemności.
Severus Snape widząc idącą w jego kierunku drużynę Quidditcha zatrzymał się.

— Panie Adrienie widzę, że jest Pan w dobrym nastroju. — rozpoczął Snape swoim głębokim głosem, a Alex walnęła Freda w ramię kazać mu obserwować przedstawienie.

— Czy coś się stało profesorze?

— Powiedz mi, czy Twój esej miał mnie w jaki kolwiek sposób rozśmieszyć czy Twój mikroskopijny mózg na prawdę myślał, że nie wyłapie tych bzdur, które napisałeś?

— Nie rozumiem profesorze. — z każdą sekunda wyczuwała jak chłopak jest coraz bardziej przerażony. Snape wyjął pergamin i rozłożył go, spojrzał w stronę ślizgon niechętnie i przeczytał kawałek jego wypracowania.

—"Najważniejsza częścią wytwarzania eliksiru zmniejszającego jest wypowiedzenie zaklęcia. Musi być ono wymówione wyraźnie i z należytym szacunkiem. Owym zaklęciem jest czary mary twoja stara to twój stary. Jeśli wszystko wypali to jesteśmy rozmiaru profesora Filiusa Flitwicka. "

— To nie ja napisałem! — wykrzyczał i spojrzał w stronę brunetki, która tylko puściła mu oczko.

— Nie pogrążaj się. Od dnia dzisiejszego zostajesz oddalony oz drużyny i przez kolejne pięć sobót będziesz pomagał naszemu woźnemu.

Fred i George nawet nie tłumili śmiechu widząc minę Adriena kiedy ten przechodził obok nich.

— Jestem z ciebie taki dumny, czasami potrafisz zaskoczyć. —  powiedział Fred i objął ją ramieniem. — Odbiegając tematem od tego leszcza, to wybierasz się na nasz mecz w sobotę?

— Nie wiem czy chce widzieć porażkę moich przyjaciół, za bardzo was lubię.

— Czy to wyzwanie? — zapytał Fred z uśmiechem. — Zalozmy się.

—O co? — zapytała ciekawa.

— Jeśli gryfoni wygrają to ty będziesz na każdym treningu i meczu mi kibicować. — mówił to z coraz większym uśmiechem.

— Jeśli ślizgon wygrają to wstąpisz do szkolnego chóru. — uśmiechnęła się.

— Zgoda. — wyciągnął w jej kierunku dłoń, a ta chwyciła ją. George kiwając głową z rozbawieniem przeciął ich dłonie swoją, na znak, że ich zakład jest od tej chwili ważny i nie podważalny.

— Jezu, mam nadzieję że wygramy. — Lee przyłożyła jedna dłoń do twarzy. — Z Freda kiepska piosenkarka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro