Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

 Brunetka stała pod klasą obrony przed czarną magią. Przeglądała z niedowierzaniem swój nowy podręcznik. Wszystko brzmiało w nim irracjonalnie, nie było ładu ani składu. Bladego pojęcia nie miała, jak z tego może nauczyć się czegoś przydatnego. Zamknęła ją po paru chwilach i schowała w torbie. Odwróciła głowę i niedaleko siebie dojrzała Arianę. Była ona dziewczyną z jej roku. Miały szansę tylko raz rozmawiać, było to podczas lekcji latania rok temu.

Ślizgonka stała oparta o ścianę i wpatrywała się w przestrzeń przed sobą. Obok niej stał Goyle, który coś do niej mówił. Prawdopodobnie były to obelgi, ta dwójka nie lubiła się zbytnio. Alex podeszła do brunetki i spojrzała na pulchnego chłopaka, który przerwał swój monolog zaraz po jej przybyciu.

— Draco cię szuka. — powiedziała miło, a Goyle pokiwał głową.

— Dzięki. — Chłopak wyminął ją i zaczął iść w kierunku schodów. Brunetka odprowadziła go spojrzeniem po czym zerknęła na Arianę. Ślizgonka nie zmieniła swojej pozycji. Nadal stała oparta o chłodną ścianę. Dłonie trzymała w kieszeni swojej szaty.

— Coś nie tak? — zapytała, a ta nagle odwróciła się w jej kierunku.

— Daruj sobie. — prychnęła i zaraz po tym dodała. — Odwal się ode mnie, albo ja...

— Albo ty co? — Zza Alex wyszedł sam Draco Malfoy, który spiorunował dziewczynę najgroźniejszym spojrzeniem. Ariana zamilkła, patrząc na chłopaka. — Zjeżdżaj stąd.

Ariana prychnęła pod nosem i odchodząc tylko spojrzała na brunetkę, która spuściła wzrok. Draco nie pytał o co mogło chodzić ślizgonce, po prostu oparł się o ścianę i odczekał przybycia nauczyciela obrony przed czarną magią, na którego nie musieli już dłużej czekać. Gilderoy Lockhart powitał swoich uczniów promiennym uśmiechem i poprawił swoją złotą czuprynę. Niektóre dziewczyny uśmiechnęły się na ten gest, a mężczyzna otworzył drzwi wpuszczając ich do środka.

Alex oraz Draco usiedli w przedostatniej ławce tuż obok okna. Dziewczyna wyjęła swoje rzeczy i spojrzała na nauczyciela, który lekcję rozpoczął od streszczenia swojej autobiografii. Brunetka nie chcąc tego dalej słuchać spojrzała w okno i obserwowała krople deszczu, które spływały po szybie. Typowa angielska pogoda była mocno depresyjna. Szare niebo nie napajało optymizmem, a dodatkowo deszcz sprzyjał usypiającej atmosferze.

Wpatrywała się w widok zza oknem tak długo, że o mało nie dostała zawału kiedy ktoś szturchnął ją w plecy. Odwróciła głowę i zobaczyła Seamus'a Finnigana, który wyciągnął do niej dłoń z kilkukrotnie złożoną karteczką. Podniosła brew do góry, a ten dyskretnie wskazał na Arianę, która posłała jej cyniczny uśmiech. Odwróciła się i spojrzała na karteczkę. Miała już ją rozwinąć, kiedy Draco momentalnie wyrwał ją z jej dłoni i odwrócił się w kierunku adresata. Zamachnął się i obserwował jak kawałek papieru odbija się od głowy ślizgonki.

— Co ty robisz? — zapytała brunetka, a blondyn odwrócił się z lekkim uśmiechem.

— Nie przejmuj się przegrywem, który próbuje dowartościować siebie nękając kogoś lepszego. — mówił to z powagą. — Pamiętaj kim jesteś i nie daj sobie wmówić niczego innego.

– Wow, to było głębokie.

***

Selena weszła do biblioteki rozglądając się. Szukała od pół godziny Alex, z którą chciała porozmawiać. Niestety nigdzie jej nie widziała. Westchnęła głośno i weszła głębiej do pomieszczenia ciągle zaglądając czy, aby gdzieś jej nie ma. Ślizgonka przeszła obok półek z księgami starożytnej historii czarodziejstwa po czym przy jednym ze stoli dostrzegła trzy rude czupryny, oraz Harry'ego Potter'a.

Chwilę kłóciła się sama ze sobą, czy podejść do grupki ludzi. Nigdy z nimi nie rozmawiała i bała się tego jak może skończyć się ich pierwsze spotkanie. Postanowiła jednak podejść. Szła w ich kierunku jakby na ścięcie. Zatrzymała się obok jednego z bliźniaków i nieświadomie z całej siły walnęła go w ramie.

— Nie atakuj ludzi tak, bo możesz zabić! — George zaczął rozmasowywać sobie ramię patrząc na zaskoczoną ślizgonkę.

— Widzieliście Alex?— zapytała szybko widząc, jak zebrani się w nią wpatrują.

— Właściwie to od końca lekcji nie. — powiedział Ron.

Te słowa jakby zwabiły do nich brunetkę, która z niemrawą miną zaczęła iść w ich kierunku. Ron podniósł brew do góry i z zaciekawieniem spoglądał na to co robi. Dziewczyna wyjęła z torby pergamin oraz pióro z atramentem. Na stół rzuciła jedną z książek Lockharta. Fred i George spojrzeli na siebie nie wiedząc zbytnio co się wokół nich dzieje.

— Gdzie byłaś? Szukałam cię! — Selena położyła dłonie na biodrach.

— Miałam szlaban u Lockharta. — powiedziała nawet na nią nie spoglądając.

— Zaraz, zaraz. — Fred uśmiechnął się szeroko. — Sama bez mojej pomocy wpakowałaś się w kłopoty? — zapytał, a ona pokiwała głową. — Słoneczko, ależ ja jestem z ciebie dumny. — rzekł wzruszony, ocierając niewidzialną łzę.

— Właściwie to co zrobiłaś? — zapytała Selena siadając obok Ron'a.

— No bo... — spojrzała na zgromadzonych, którzy przysunęli się bliżej — Ariana z naszego roku zaczęła mieć do mnie jakieś zażalenia i jak skończyła się lekcja obrony przed czarną magią, zaczęła mi wyrzucać, że jestem księżniczką, a połowa Slytherinu to moi pomagierzy. — mówiła obserwując ich reakcje. — No i nie wytrzymałam i powiedziałam, żeby wyjęła trzonek miotły z dupy, i akurat Lockhart wyszedł ze swojego schowka i to usłyszał. Musiałam godzinę spędzić na szlabanie i teraz muszę napisać referat o mojej ulubionej akcji Lockhart'a.

— Teraz to za byle co można szlaban dostać. — mruknął George.

— Kiedyś to trzeba było się postarać. — dodał Fred.

— Świat spada na psy. — powiedzieli wspólnie. 

***

Wyszła z biblioteki i zmęczonymi krokiem kierowała się w stronę schodów. Skręcając w prawo ujrzała niedaleko poręczy swojego przyjaciela, Draco. Platynowłosy opierał się o barierkę i z uśmiechem wpatrywał się przed siebie. Jego szczęście ją trochę zmartwiło rzadko zdarzało się, żeby chłopak od tak szczerzył się jak głupi do sera. Podeszła bliżej niego i zerknęła w kierunku, w który spoglądał. Zauważyła dziewczynę z Hufflepuff, pamiętała ją tylko z incydentu przed przydziałem domów. Wiedziała, że Draco był na nią wściekły za chęć przejechania go wózkiem. 

Mugolaczka utknęła na schodach, które jak w karuzeli zaczęły się kręcić. Draco nawet nie próbował ukryć rozbawienia daną sytuacją. Alex zakryła dłonią usta nie mogła udawać, że ta sytuacja nie jest zabawna. 

— Typiara wjechała na schody, a ja rzuciłem zaklęcie. — mówił cicho, a brunetka spojrzała na niego. — Ej, szlamo! Wiesz jak to się nazywa? KARMA BITCH.

— Dorwę cię Malfoy! — odpowiedziała mu ze złą miną. 

— No, najpierw mnie dogoń. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro