Rozdział 5
Tej nocy śnił mi się koszmar. Nie był on zwykły, był o wiele gorszy. Jak na herosa przystało. Śnił mi się ogień. Widziałam także smoka. Całego czarnego z ognistymi akcentami. Był piękny, ale niebezpieczny. Rozniecił ogień dookoła obozu. Wszyscy byli pochłonięci ogniem. Palili się i ginęli w męczarniach. Po chwili byłam jedyną żywą osobą. Widziałam jak wszyscy umierają. Najbardziej bolało mnie gdy widziałam jak Leo leżał pochłonięty ogniem. Sen był bardzo realistyczny, ale nie był prawdziwy. Leo jest odporny na ogień jak ja. Ktoś chce mnie nastraszyć. Spojrzałam na smoka i pomyślałam. " To nie jest prawda. Spójrz, on jest odporny na ogień ". Pokazałam na Leo i po chwili obudziłam się. Jednak nie był to koszmar. Wiem, że ktoś mi go dał, aby mnie przestraszyć, ale ja się nie dałam. Pokazałam sprawcy, że mu nie wierzę. Wstałam i przetarłam oczy. Trochę się martwię. Ktoś miesza mi w śnie i próbuje zastraszyć śmiercią najbliższych.
- Feniks nic ci nie jest? - spytał Leo, który wszedł do mojego pokoju
Natychmiast zakryłam się kołdrą. Ja spałam w biustonoszu i króciutkich spodenkach. Spaliłam wielkiego buraka, a Leo tylko się uśmiechną łobuzersko. Podszedł do mnie. Nim się zorientowałam leżałam pod nim, przygwożdżona do łóżka.
- Po co tu przyszedłeś? - spytałam zrezygnowana, unikając jego wzroku
- Nie było cię na śniadaniu, a jak pukałem nie reagowałaś. Zmartwiłem się trochę - powiedział i znów się uśmiechną
- To teraz możesz już zejść? - zapytałam, dalej unikając jego spojrzenia
- Zaraz - uśmiechną się i przybliżył się do mnie - Jesteś słodka gdy się rumienisz - szepną mi do ucha i pocałował
Jest ode mnie góra rok starszy, a całuje świetnie. Gdzie on się tego nauczył? Trwaliśmy tak bardzo długo i gdyby nie brak powietrza, trwalibyśmy tak wiecznie. Włożyłam ręce do jego kędzierzawych włosów. Na co ten zamruczał. Po chwili jego usta zeszły na moją szyję. O nie co za wiele to nie zdrowo. Pociągnęłam chłopaka za włosy do góry. Ten usiadł na moim brzuchu i rozmasował głowę.
- A to za co? - spytał dalej masując bolące miejsce
- Co za dużo to nie zdrowo - uśmiechnęłam się do niego
- Mnie uczono, że im więcej tym lepiej - odparł, ale w końcu zszedł z mojego brzucha
- To czemu cie nie było na śniadaniu? - spytał
- Zaspałam - postanowiłam na razie nie mówić o tym śnie
- Apollo cie nie obudził? - zażartował, a ja rozbawiona wskazałam na zasuniętą roletę
- Nie tym razem - i wstałam zapominając o krępującej piżamie
- Łał. Ty to wiesz jak się ubrać - skomentował Leo, za co dostał w całej siły poduszką
- Idę się przebrać - powiedziałam biorąc ubrania
- Pomóc? - spytał zabawnie poruszając brwiami
- Nawet nie próbuj - pogroziłam palcem, na co on tylko się uśmiechną
Co za głupek. Przebrałam się w obozową koszulkę i czarne szorty. Włosy zaczesałam w wysokiego kucyka. Moje oczy dziś, aż paliły się ogniem. Weszłam z powrotem do pokoju i razem z Leo wyszłam z domku.
* Percy *
Szedłem wraz z Annabeth na śniadanie, gdy napotkaliśmy Piper i Rachel. Oczy tej drugiej stały się całe zielone, z nich i oczu zaczął wylatywać zielony dym, co oznaczało tylko jedno.
- Przepowiednia - powiedziałem do siebie
Syn Posejdona, znów Olimp musi ocalić
Tylko z drużyną zadaniu może stawić czoła
Córa Ateny, co wraz z nim w Tartarze przeżyła
Syn Hefajstosa który ogień jest zdolny zapalić
Syn Jupitera i Hadesa dziecię
Ognista heroska smoka dosiądzie
Wraz z nim na wyprawę musi ruszyć
Lecz by czarnoksiężnika pokonać
Księgę Ateny muszą znaleźć
I nad czterema żywiołami zapanować
Nim czarny księżyc się stanie
Skończyła i zemdlała. Na szczęście w porę ją złapałem i usadowiłem na kamieniu. Dawno przepowiedni nie było. A zapowiadał się taki spokojny dzień. Odprowadziłem Rachel do wielkiego domu. Niestety nie zdążyłem na śniadanie. Chejron postanowił zwołać grupowych.
*Feniks*
W trakcie obiadu Chejron zwołał zebranie grupowych, a że jestem jedyną mieszkanką mojego domku, również musiałam iść. Szczerze miałam to gdzieś, więc postanowiłam zniknąć. Może i to nieodpowiedzialne, ale miałam co do tego złe przeczucia. Powiedziałam Nico, że źle się czuje i żeby poinformował Chejrona, że mnie nie będzie. Udało mi się. Wraz z Leo postanowiliśmy gdzieś się wybrać. Wzięłam więc trochę drachm i wraz z Leo teleportowaliśmy się ogniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro