Rozdział 11
Na pokład wróciłam dopiero, gdy zrobiło się całkiem ciemno. Na pokładzie był tylko Jason, który zajął wartę. Pomachałam mu i ruszyłam do jadalni. Musiałam coś zjeść. Płomień wyleciał sobie coś upolować, a ja wzięłam jakieś jabłko. Po chwili uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie mój pokój. Dzięki bogom do jadalni wszedł Leo. Od razu podbiegł do mnie i przytulając się zadawał pytania. Ja w odpowiedzi tylko go pocałowałam. Jest taki ciepły i czuły. Oddał pocałunek i przytulił jeszcze bliżej do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyje. Popatrzyłam mu w oczy.
- To gdzie jest mój pokój? - szepnęłam
- Choć będziesz spać ze mną - uśmiechną się jak zwykle
- A co jak nie zechcę? - droczyłam się z nim
- Nie masz wyboru
Wpił mi się w usta. Wziął mnie za rękę i zaciągną szybko do jednego z pokoi. Zapamiętałam drogę. Gdy weszliśmy Leo zamkną za nami drzwi i znów wpił się w moje usta. Natychmiastowo znalazłam się między nim, a ścianą. Całował namiętnie, a mi zrobiło się cieplej niż zawsze. Zdjął mi kurtkę i zostałam w czarnym podkoszulku. On odsuną się i zdjął z siebie górę. Został z gołą klatą. Podszedł i zaczął całować mi szyję. Było przyjemnie, ale ogarnęłam się gdy zaczął niebezpiecznie zbliżać się do mojego biustu. Chwyciłam go za głowę i oddaliłam tak aby spojrzeć mu w oczy. Popatrzyłam na niego surowo.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał z sztucznym smutkiem
- Idź spać
Wyszłam do toalety i wzięłam szybki prysznic. Wróciłam do pokoju i dopiero teraz zobaczyłam, że w pokoju jest tylko jedno łóżko. Leo leżał już na swojej połowie i poruszał zabawnie brwiami. Chciałam udawać obrażoną, ale nie mogłam wytrzymać. Zaśmiałam się i położyłam obok niego. Poczułam tylko jak mnie przytula i zasnęłam. Sen był okropny. Stałam na wzgórzu i patrzyłam jak moi przyjaciele opłakują moją śmierć. Widziałam Leo, który zrozpaczony krzyczał na cały głos. Czarownik za to śmiał się w najlepsze. Najgorsze jest to, że wszyscy płakali przez moją śmierć, a ja tak naprawdę nie umarłam. Oszukałam ich. Nie mogłam ich ostrzec przed atakiem czarownika. Rzucił czarem w nich i nic więcej nie widziałam. Nie wiem czy zrobili unik, czy dostali. Obudziłam się z krzykiem zalana potem. Płakałam. Poczułam ciepłe ramiona, które mnie objęły. Bolało mnie to, że będę musiała ich tak skrzywdzić. To była przyszłość, której nie uniknę. Wypłakałam się w nagi tors. Był taki ciepły, taki znajomy.
- Leo - szepnęłam i przytuliłam się jeszcze mocniej
- Spokojnie, jestem przy tobie. Już cicho - zaczął głaskać mnie po włosach
Uspokoiłam się, ale dalej nie puszczałam chłopaka. Chciałam tak zostać na zawsze, ale wiedziałam co mnie czeka. Naglę usłyszałam otwierające się z hukiem drzwi.
- Co się stało? - spytał damski głos
Nie widziałam kto to, ale po głosie poznałam Ann. Poczułam jak jej ręce dotykają moich ramion. Ich obecność naprawdę mi pomogła. Po chwili rzucając ciche "dziękuje" wyszłam do łazienki. Doprowadziłam się do porządku i wraz z towarzyszami ruszyłam do jadalni. Nie chciałam jeść, ale Leo mnie nie wypuścił do puki nic nie zjadłam. Płakałam, krzyczałam, prosiłam, ale i tak musiałam zjeść.
Byłam zła, ale w duchu się ucieszyłam, że tak się martwi. Dowiedziałam się, że jesteśmy niedaleko celu. Mimo protestów Leo, postanowiłam polecieć tam na smoku. Chłopak próbował mnie zatrzymać, ale byłam szybsza. Wybiegłam na pokład i zawołam Płomyka. Gdy tylko przyleciał wskoczyłam na niego i odleciałam. Jak tylko dowiedziałam się, że jesteśmy niedaleko. Muszę tam dotrzeć pierwsza. Zobaczyłam, że Leo przyśpieszył Argo II, ale nie ma nic szybszego od smoka. Już po pięciu minutach byłam na wyspie. Zeszłam ze smoka i zobaczyłam kobietę. Po chwili zorientowałam się, że to Atena. Ukłoniłam się lekko.
- Ateno
- Witaj Feniks, pamiętasz czego cię nauczyłam?
- Oczywiście
- To dobrze, bo przyda ci się to na tej wyspie
- Poczekaj! Mogłabyś zatrzymać moich przyjaciół? - spytałam z nadzieją, ale bogini zaprzeczyła
Zniknęła, a ja ruszyłam w głąb wyspy. Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że księga jest w wulkanie. Szłam przez ciemny las. Słyszałam szmery i ciche szepty. Mimo, że nie było nawet południa, było ciemno jak w nocy. Mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nie wiem kto.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro