Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

 Dobiegłam do reszty i weszliśmy razem do Wielkiego Domu. Poza nami w pokoju znajdował się Nico i jakiś blondyn, którego nie kojarzyłam. Postanowiłam go zignorować i podeszłam przeprosić Hadesiątko. Gdy do pokoju wszedł Chejron, szybko poprawiłam włosy. Nie chce żeby wiedział smoka, na pewno mi nie pozwoli trzymać go w obozie. Usiadłam na kanapie obok Leo. Ten chyba zauważył smoka bo się zaśmiał. 

- Musiałaś go wziąć, prawda? - spytał mnie szeptem, a ja lekko kiwnęłam głową

 Na szczęście poza nim nikt nie zobaczył Płomienia, choć teraz bardziej mu pasuje imię Płomyczek. 

- Jeśli chodzi o... -zaczęłam ale Chejron mi przerwał 

- Nie o to - odparł, a już siedziałam cicho

- To o co? - spytał zdezorientowany Leo

 Najwidoczniej on także myślał, że o to chodzi. 

- Mamy przepowiednie - powiedziała Ann

- To wiem, ale co my mamy z tym wspólnego i kim on jest? - pokazałam na blondyna

- To Jason syn Jupitera - powiedział Leo, który najwidoczniej go znał

- A przepowiednia? - spytałam w stronę Latynosa, a on pokręcił głową

 Przynajmniej nie jestem jedyna niewiedząca. Popatrzyłam na Jasona, który chyba też nie zbyt wiedział. 

- Annabeth, mogłabyś? - spytał Chejron, a blondynka potaknęła

  Powiedziała całą przepowiednie, a ja zamarłam. Jestem tu ledwo kilka dni, a już muszę ratować świat. W przepowiedni pewnie chodzi o Płomienia. Wychylił się lekko, ale po chwili już się schował bo Chejron zwrócił się w moim kierunku. 

- Teraz trzeba ustalić o jakiego smoka chodzi - powiedział patrząc na mnie

- Może chodzi o tego Leo - powiedział Jason

- Nie sądzę - powiedziałam cicho, ale każdy usłyszał 

- Na pewno chcesz to zrobić? - spytał Płomień, a ja przytaknęłam

 Wzięłam gumkę i odgarnęłam włosy. Na moim ramieniu pojawiła się jaszczurka, która zapłonęła. Gdy ogień ustał na moim ramieniu siedział mały smok. Wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni, no oprócz Leo, który wiedział o nim. Przez chwilę panowała cisza.

- Od kiedy go masz? - spytał Chejron

- Kiedy wy byliście na naradzie, ja skoczyłam do domu, gdzie spotkałam Płomyka - wytłumaczyłam głaszcząc gada

 Percy zaciekawiony podszedł i chciał obejrzeć go z bliska, ale ten podpalił mu bluzkę. Zrobił focha i wtulił się we mnie. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Syn Posejdona w końcu ugasił bluzkę i popatrzył na gada surowo. Ten wystawił mu język i jeszcze bardziej się wtulił.

- Nie lubię go - odparł a ja nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu

- Co powiedział? - spytał Leo, który jako jedyny wiedział, że mogę rozmawiać z smokiem

- Później ci powiem - powiedziałam i uspokoiłam się

- Zaraz! Umiesz z nim rozmawiać? - spytała zdziwiona Ann, a ja pokiwałam głową

- Ale tylko ja go słyszę - popatrzyłam na smoka

- Dobra teraz pozostaje sprawa Księgi Ateny - Chejron zwrócił się do Ann

- Znalazłam ją, ale jest na wyspie Sakora - powiedziała 

- Daleko? - spytałam, a ona pokiwała głową

 Po długiej rozmowie na ten temat, w końcu ustaliliśmy że wyjeżdżamy już jutro. Ja oczywiście postanowiłam się przelecieć na smoku. Robiłam piruety i znów spadłam idealnie w ręce Leo, który mnie pocałował.

- To co z tym siodłem? - spytałam

- Coś się znajdzie - powiedział i znów mnie pocałował

 Popatrzyłam w jego oczy. Te iskierki nigdy mi się nie znudzą. Są takie wesołe. Uwielbiam na nie patrzeć. Poszliśmy razem do bunkra nr. 9. Po paru minutach miałam nie tylko siodło, dostałam do tego specjalny strój. Jest on o tyle wygodny, że wystarczy wcisnąć przycisk, żeby zmienił się w rękawiczkę. Wyposażona przeleciałam się dookoła obozu. Mijałam drzewa, domki i okrążyłam arenę. Wszyscy herosi patrzyli na mnie to z podziwem, to z zazdrością. Gdy wylądowałam na ziemi podbiegło do mnie rodzeństwo, które wcześniej pogodziłam. Dziewczynka przytuliła się do mnie mocno, a ja ucięłam sobie pogawędkę ze starszym. Gdy żegnałam się przytuliłam oboje. W tej chwili, gdy przytuliłam chłopaka, Leo jakby wyrósł z ziemi i złapał mnie za rękę. Zaczął ciągnąć w stronę bunkra. Zamkną on drzwi od niego i przyssał się do mnie. Odsunęłam się lekko i popatrzyłam na chłopaka. Był wkurzony. Złapał mnie za nadgarstki i przycisną do ściany. Znów zaczął mnie całować. Był zachłanny i agresywny. Pierwszy raz tak robił. W końcu przestał a ja spojrzałam mu w oczy. On płakał? Złapałam go za policzek i otarłam łzę. Przytulił mnie jakbym miała zniknąć.

- Proszę nie zostawiaj mnie - powiedział, a jego łzy płynęły strumieniami

- Nie mam zamiaru - podniosłam jego głowę i pocałowałam go delikatnie

- Obiecujesz? - zapytał, a ja pokiwałam głową

 Pierwszy raz widzę go w takim stanie. Zawsze pełny energii i rozbawiony chłopak, pokazał jak bardzo cierpi z samotności. Nie zostawię go. Nie mam nawet takiego zamiaru. Za bardzo kocham tego głupka. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro