Rozdział 7
Tym razem Nick naprawdę się przyłożył. Nie wiedział w sumie, dlaczego. Przynajmniej na początku. Usługiwanie obcemu facetowi, który go zgwałcił nie było mu na rękę. Jednak po trzech tygodniach w pełni się do tego przekonał. On sprawiał przyjemność jemu i vice versa. Coraz bardziej podobało mu się życie z Raifuru. Nawet nie musiał się jakoś starać. Seks od czasu do czasu, w zależności od ilości obowiązków związanych z pracą mężczyzny, a czasem dotrzymywał mu towarzystwa przy jakiś krótkich wyjazdach, chociaż większość czasu siedział sam w pokoju hotelowym, jak zapowiedział mu wcześniej mężczyzna.
Zauważył wtedy, że Raifuru był naprawdę delikatną osobą. I nie chodzi tu tylko o podejście do innych osób, ale także jego uczucia, które ukrywał pod maską obojętności.
Jednak Nick bez większego problemu dostrzegł jego smutny wzrok, gdy mijali bezdomnego na ulicy. Gdy byli już parę metrów od niego, Raifuru zwrócił i wręczył mu parę banknotów o dosyć sporym nominale. Brunet od razu dostrzegł wielką radość w oczach szarowłosego, gdy żebrak patrzył zaskoczony i wzruszony na pieniądze.
I tak, z każdym dniem, gdy coraz bardziej zbliżał się do Raifuru, był o wiele mocniej nim zafascynowany. Czuł, że coraz bardziej pragnął czegoś więcej od tego mężczyzny.
-...mam dość.- mruknął.
-E? Ale czego?- zdziwił się Jason, przerywając na chwilę ścieranie kurzu z szafki w pokoju Nicka.
Oczywiście, brunet sam mógłby to zrobić, ale jednak nie chciał odbierać lokajowi ,,tej przyjemności". Tak przynajmniej tłumaczył swoje lenistwo.
-Tego czegoś we mnie. No bo, kuźwa, nim coraz bardziej zbliżam się do Pana, tym dziwnie ciepło robi mi się w środku. Czekam, aż tylko do mnie przyjdzie. I, o dziwo, same rozmowy z nim czasem są lepsze, niż seks!- wytłumaczył.
-I to wszystko zaczęło się już na początku, gdy tu trafiłeś? W sensie, od prawie pół roku tak się czujesz?- dopytywał kamerdyner.
-No, od kiedy mnie przeprosił za gwałt. Pół roku to sporo. Długo tu z wami siedzę.- odparł chłopak.
-Wiesz, mój drogi... Wydaje mi się, że to, co czujesz, to motylki w brzuchu.- wyjaśnił z uśmiechem mężczyzna.
-Chyba dildo w dupie, trzymam je już ze trzy godziny.- odparł brunet, na co Jason westchnął.
-Zabujałeś się. Pan po prostu ci się podoba, głuptasie. Serio się tego nie domyśliłeś?- powiedział mężczyzna.
-Że niby co?! Że ja k-kocham tego gościa?!- krzyknął Nick, na co Jason wzruszył ramionami.
-To tylko moje domysły.- powiedział z uśmiechem i wyszedł.
Nick spojrzał na sufit. Może... może Jason miał rację? Nigdy nie czuł takiej ,,miłości". Jedynie w stosunku do Jessie. Ale to była miłość jak do siostry.
-Boże, on ma rację!- pisknął chłopak, pocierając twarz dłońmi.
Ale... może Raifuru też go kochał? Te słodkie słówka, które czasem mu szeptał, ta delikatność... Przecież skądś to się musiało brać. No i nie traktował go tak, jak inne swoje suki. Sam powiedział, że jest o niego zazdrosny! Chłopak uśmiechnął się głupio, sam do siebie. Może... może naprawdę istnieje jakaś nadzieja?
-Zapytam go.- powiedział i wstał.
Akurat przed drzwiami wpadł na Antonia, który przyjechał na weekend do nich.
-Siema, rudy. Gdzie Pan?- spytał.
Już tyle razy widywał tego mężczyznę, gdy przyjeżdżał do Raifuru, że nawet nie odczuwał do niego większego respektu, wynikającego z jego pozycji. Chociaż bardzo go polubił. Pomimo zazwyczaj poważnej postawy, to Antonio naprawdę był miłym, czasem nawet zabawnym facetem, z którym chętnie pijał wieczorami piwo. Oczywiście, tylko wtedy gdy oboje nie mieli innych obowiązków czy spraw na głowie.
-Na podjeździe, ale teraz lepiej mu nie prze...!- odpowiedział mężczyzna, ale Nick go już dalej nie słuchał.
Wybiegł przed dom. Owszem, Raifuru tam był. Wraz z jakimś mężczyzną, który wydawał się Nickowi znajomy. Był trochę wyższy od Raifuru i bardziej umięśniony. Spośród wszystkich poznanych osób, wydawał się najbardziej potężny, pod względem budowy ciała.
Ubrany był w stare znoszone jeansy, szarą ciasną koszulkę, brązową skórzaną kurtkę, w niektórych miejscach posklejąną srebrną taśmą, i zniszone czarne adidasy.
Knykcie miał owinięte brudnym, zakrwawionym bandażem. W sumie, cały był dosyć brudny. No i mocno zarośnięty, jakby od roku nie widział nożyczek, czy maszynki do golenia. Broda i włosy zakrywały mu prawie całą twarz.
Mimo to, Raifuru przytulał go bez jakiegokolwiek obrzydzenia. Mało tego, wyglądał na wyjątkowo szczęśliwego.
-Stark... Tak się cieszę, że znowu tu jesteś.- powiedział.
-Eh, cześć, Jacob. Wróciłem do domu. Na chwilę.- odparł mężczyzna.
-Jak to?- zdziwił się niższy.
-Już ci to tłumaczyłem, nie będę się powtarzał.- mruknął mężczyzna.
-Eh... To na ile tym razem zostaniesz? Zdążę się tobą nacieszyć?- spytał Raifuru.
-Może trzy dni, zależy od mojego humoru. I możesz mnie już puścić.- odparł ze śmiechem. Szarowłosy odsunął się od niego.
-Ah, wybacz. Pół roku cię nie widziałem, więc... Boże, jak ty śmierdzisz! Najpierw kąpiel, i to porządna.- powiedział, jakby dopiero teraz to zauważył.
-Co?! Nie, dzięki, nie mam zamiaru...!- zaczął Stark.
-Sam cię umyję.- przerwał mu Raifuru, na co mężczyzna od razu pokiwał głową.
Nick patrzył na to w osłupieniu. Kto to jest? I to zachowanie Raifuru. Był cały w skowronkach, cieszył się jak pies na widok właściciela. Brakowało mu jeszcze gwazdek w oczach. Albo, co gorsza, serduszek.
Nick od razu zmienił swoje nastawienie. Skro Raifuru zaproponował mu wspólną kąpiel, pomimo jego wyglądu, to musiał to być jego kochanek. Chłopak wrócił się do domu i od razu poszedł na kuchnię, gdzie siedziała Mia, podjadając wczorajszy obiad z lodówki.
-Co tam? Co taki smutny?- spytała.
-A nic. Jakiś facet przyjechał do Raifuru i mało mu nie stanął, jak go zobaczył.- odparł.
-Jaki facet?- zagadał Jason, włączając się do rozmowy.
-Stark, czy jakoś tak. Straszny obl...- zaczął Nick.
-Stark przyjechał?!- przerwał mu blondyn, widocznie zdziwiony.
-Tak... Tylko kto to jest?- spytał Nick, spoglądając na dziewczynę, z pytaniem w oczach. Mia jednak tylko wzruszyła ramionami.
-Ja nawet nie wiem. Znają go tylko osoby, które są tu trochę dłużej. Ale wszyscy wiedzą jedno. Jest to niebezpieczna bestia, którą Raifuru kocha nad życie.- powiedziała, umyślnie ściszając głos. Po chwili jednak uśmiechnęła się.
-No bez przesady. Po prosty gdyby nie Raifuru nie wiadomo, kim by teraz był. No i mieli bliską relację, nie ma co się dziwić, że są dla siebie ważni.- dodał Jason.
-Oj no, żartowałam przecież.- zaśmiała się dziewczyna.
Nick już nic nie rozumiał. Czuł okropną zazdrość. Ale z drugiej strony też starch. Bestia? Co przez to rozumieli? Ah, i ta bliska relacja. Co to miało znaczyć? Kim był ten cały Stark?!
Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro