Rozdział 2
Nick obudził się przed południem następnego dnia, gdzieś między dziesiątą, a jedenastą. Od razu po otwarciu oczów dostrzegł, że znajduje się w ogromnym pokoju, chociaż dosyć ,,pustym". Prócz sporego łóżka, na którym leżał, znajdowała się tu szafa, komoda, biurko z krzesłem obrotowym i stolik nocny. Wszystko utrzymane było w bieli i jasnym błękicie. Nie przypadły te kolory chłopakowi do gustu, ale nie narzekał.
Czuł tępy ból w głowie. Nic nie pamiętał, od czasu spotkania kogoś na ulicy. Nieważne, jak bardzo się starał, nie pamiętał wyglądu tej osoby.
Rozejrzał się i podniósł do siadu. Na stoliku nocnym zobaczył kartkę i mały pilocik z kilkoma guzikami.
-Naciśnij czerwony przycisk, gdy się obudzisz...- przeczytał.
Niechętnie zrobił to. Nic się nie wydarzyło. Wzruszył ramionami i chciał wstać, ale coś zauważył. A konkretniej brak czegoś. Ubrań. Był zupełnie nagi. Chociaż zazwyczaj budził się w takim stanie, teraz doskonale pamiętał, że wcześniej miał na sobie ubranie. Czyli ktoś to rozebrał.
Po chwili dostrzegł też, że był czysty. Jego ciało pachniało cytrynowym żelem pod prysznic. Podczas gdy on zachwycał się zapachem, do drzwi ktoś zapukał.
-Eee... proszę.- powiedział, trochę speszony.
Do pokoju wszedł wyższy i, zapewne, troszkę starszy od niego blondyn o zielonych oczach. Ubrany był w czarny smoking.
-Dzień dobry. Jak się spało?- spytał, uśmiechając się promiennie.
-No... Dosyć dobrze, tylko trochę łeb mi pęka. Gdzie ja tak w ogóle jestem?- spytał brunet, drapiąc się po głowie i przyglądając chłopakowi.
Od razu mu się spodobał, a głównie jego umięśnione nogi, które natychmiast dostrzegł, mimo spodni.
-W rezydencji pana Raifuru Howaito. Zaraz do ciebie przyjdzie i wszystko ci wytłumaczy. Na co masz ochotę na śniadanie?- zapytał, stając obok niego.
Nick powstrzymał się od rzucenia krótkiego ,,na ciebie". Głównie przez lekkie wycieńczenie oraz głód.
-Jakieś kanapki... poproszę.- ostatnie słowo dodał po krótkiej chwili.
-Rozumiem. Będą za dziesięć minut.- powiedział blondyn, wracając do wyjścia.
-Jak masz na imię?!- zawołał za nim młodszy, nawet nie widząc, czemu to zrobił. Zazwyczaj nie silił się na zapamiętywanie imion innych.
-Jason. Przepraszam, ale teraz opuszczę cię na chwilę.- odparł, wychodząc.
Nick wypuścił powietrze z płuc i opadł na miękkie poduszki. Gdzie on trafił? Jaki znowu Howaito? Gdzieś tam obiło mu się o uszy to nazwisko, ale nie mógł skojarzyć, gdzie. I ten blondyn. Dziwny. Ale stał się jego potencjalną ,,ofiarą". Nick chciał wskoczyć mu do łóżka choćby zaraz.
-Widzę, że już wstałeś.- usłyszał.
Spojrzał w kierunku drzwi, gdzie stał wysoki szarowłosy mężczyzna w idealnie dopasowanym garniturze. Brunet patrzył na niego osłupiały. Widział wielu mężczyzn, ale, na żywo, nigdy nie patrzył na takiego przystojnego. Wydawał mu się z innej planety. I te fioletowe oczy. Nie mogły być prawdziwe! Musiał nosić soczewki! A może jednak były naturalne?
-Pan jest Raifuru?- spytał niepewnie Nick, nadal wgapiając się w mężczyznę, który podszedł i usiadł przy nim.
-Tak, to ja. Pewnie niewiele pamiętasz, zgadza się? Znalazłem cię na ulicy. Wyglądałaś słabo, ale widzę, że Jason świetnie się tobą zajął.- powiedział z lekkim uśmiechem.
Chłopak chwilę myślał nad jego słowami. Jason? A, ten co przed chwilą tu był. Już zdążył o nim zapomnieć.
-Tak. Dziękuję panu bardzo. Czy... nie było z panem kogoś jeszcze?- spytał niepewnie.
Możliwe, że to tylko mu się przyśniło, ale wydawało mu się, że ktoś jeszcze mu pomógł.
-Nie, tylko ja. Czemu pytasz?- odparł mężczyzn.
-Aaaa... Tak jakoś. W głowie mi się miesza przez ostatnie dni.- zaśmiał się nerwowo. Czuł, że wyszedł na idiotę.
-Wiesz, to dosyć trudne do wyjaśnienia. Nie znasz mnie, więc pewnie będzie to dla ciebie zaskoczeniem, ale... Eh, od teraz będziesz musiał dla mnie pracować. Oczywiście, zamieszkasz tu, będziesz miał wyżywienie, pokój, ubrania i tak dalej. I proszę, byś zwracał się do mnie ,,Panie". To już taka ,,tradycja". Zresztą, na pewno ktoś ci wszystko wytłumaczy.- powiedział, jak gdyby nigdy nic.
Nick był niezadowolony. Czemu miałby dla kogoś pracować? Miał pracę. Od kiedy pamiętał ją miał! Nie potrzebował innej!
-A jakie zadania miałbym wykonywać?- spytał, siląc się na miły ton. Mimo to, Raifuru od razu wyczuł jego niezadowolenie.
-Czy to ważne? Coś zawsze się znajdzie. Wybacz, mam dużo pracy.- powiedział i wstał, po czym wyszedł z pokoju.
Nick zmarszczył brwi. Co za gnojek. Za kogo się uważał? Dobrze, był niezwykle przystojny i ogromny, ale nie miał prawa, żeby kazać mu pracować.
-Śniadanko gotowe.- powiedział Jason, wpadając do pokoju że srebrną tacą. Położył ją na kolanach Nicka i podniósł jej pokrywę, ukazując mały stosik kanapek.
-Łał. To za dużo, nie zmieszczą tyle.- powiedział.
-Jedz, jedz, najwyżej odniosę do kuchni.- odparł blondyn, siadając obok.
-Em... No to dziękuję. Kim właściwie jest ten Raifuru? I skąd takie imię?- spytał, zaczynając jeść. Jason popatrzył na niego zaskoczony.
-Serio go nie znasz? Największy gangster? Władca sex-shop'ów? Król narkotyków? Albo może, bardziej znane niewtajemniczonym, dobroduszny obywatel?- wymieniał. Nick uniósł brew.
-Chyba nie.- powiedział z kanapką w ustach. Jason zamyślił się.
-Kojarzysz największą sieć burdeli?- spytał.
-No ba. Cholernie tam dro... To jego jest?!- krzyknął.
Blondyn kiwnął głową. Teraz dopiero chłopak zaczynał rozumieć, w co się wpakował. Albo się podda i będzie grzecznie usługiwał, albo zginie. Od razu skojarzył też, skąd zna nazwisko Raifuru. Jessie tysiące razy powtarzała, że chciałaby zarządzać takim biznesem, jak on. Może i była dosyć dziwna i lubiła seks, ale głównie kręcił ją biznes. A w sprawach erotycznych była naprawdę niezła.
Nick przetarł szybko oczy, czując napływające łzy. Naprawdę nie chciał teraz myśleć o siostrze. Nie umknęło to uwadze Jason'a, jednak o nic nie pytał.
-Jak zjesz, ubierz się i... w sumie możesz robić, co chcesz. Radzę ci się przejść trochę po domu, żeby mniej więcej go zwiedzić.- powiedział blondyn, wstając. Posłał jeszcze chłopakowi lekki uśmiech i wyszedł z pokoju.
Brunet niechętnie popatrzył na drzwi. Był w obcym domu, nawet nie wiedział, w jakim mieście się znajduje. Wiedział, że musi jakoś wrócić do swojej prawdziwej pracy. A jednocześnie domu.
Odłożył na stolik nocny tacę, na której zostały jeszcze trzy kanapki, i wstał. Podszedł do komody. Wyjął z niej zwykłe czarne bokserki, równie zwykłe jeansy i ciemną koszulkę. Ubrania, o dziwo, były w jego rozmiarze, co go trochę zaskoczyło. Niestety, nie wpadły w jego gusta, ale to wolał przemilczeć. Ubrał zielone trampki, stojące przy drzwiach, i wyszedł.
Rozejrzał się po korytarzu. Prócz kilku drzwi i okna na samym końcu, nie było tu nic. Po prawej stronie dostrzegł jakiś inny korytarz i fragment schodów. Poszedł w tamtą stronę.
Znalazł się w holu. Obok były drzwi wejściowe, a także kolejne, prowadzące do jadalni. Jednak bardziej zainteresowało go kolejne piętro. Od razu poszedł tam, rozgladając się wciąż. Dom był naprawdę wielki, ale wydawał się chłopakowi zbyt pusty. Na ścianach nie było nawet obrazów.
-Halo!- zawołał.
Odpowiedziało mu niezbyt wyraźne echo. Kiwnął głową. Właśnie takiego efektu się spodziewał. Wszedł na kolejny korytarz z pokojami. Zza jednych drzwi usłyszał podejrzane, kobiece jęki.
-Może się dołączę...- pomyślał, uśmiechając się pod nosem. Uchylił delikatnie drzwi i zajrzał do środka.
Było to coś w rodzaju biura lub gabinetu. Biurko, fotele, jakaś biblioteczka i barek. Jednak nie to przykuło jego uwagę, tylko blondwłosa, zgrabna, młoda dziewczyna, leżąca na biurko. Tuż nad nią pochylał się Raifuru, całując jej duże piersi. Kobieta był naga, podczas gdy sam mężczyzna wciąż miał na sobie garnitur.
Nick momentalnie spłonął rumieńcem. Nigdy by nie przypuszczał, że taka osoba, jak Howaito, dopuszcza się tego typu rzeczy w biurze. Od pierwszej chwili miał go za ułożonego, kulturalnego biznesmena. A tu takie zaskoczenie.
Nagle wzrok szarowłosego skierował się na chłopaka, który od razu skrył się bardziej za drzwiami. Skarcił się w myślach za tak dziecinną reakcję.
-Jinn, idź już.- usłyszał głos Raifuru. Dziewczyna jęknęła z zawodem.
-Zawołaj mnie, gdy tylko będziesz chciał, Panie.- powiedział blondynka i wyszła z pokoju, wciąż naga. Nick popatrzył za nią zaskoczony.
-Możesz wejść.- usłyszał. Wrócił do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Raifuru usiadł na swoim miejscu za biurkiem i wskazał miejsce naprzeciwko siebie.
-Usiądź. Po co przyszedłeś?- spytał spokojnie, otwierając średniej wielkości drewniane pudełko. Wyjął z niego cygaro i zapalił.
-Ja... Tego... Przepraszam, że ci przeszkodziłem... Panie.- powiedział. Zauważył, jak dziwnie to słowo brzmiało w jego ustach, szczególnie, że zwracał się do innych zazwyczaj bezosobowo.
-To nic. I tak nie miałem jakiejś wielkiej ochoty na zabawy z nią.- odparł mężczyzna, wzruszając ramionami.
-A z kimś innym już miałbyś chęć, Panie?- spytał.
Dopiero wtedy ugryzł się w język. Powinien trochę się hamować, szczególnie przy Raifuru. Ten jednak przekręcił delikatnie głowę.
-Co masz na myśli?- spytał ze szczerym zainteresowaniem.
-No wiesz, Panie, widać po tej dziewczynie, że nie jest zbyt doświadczona. Natomiast ja... Na pewno bym cię nie zawiódł.- powiedział, oblizując wargi.
Spodziewał się, że mężczyzna go zbeszta, może nawet każe wyjść. On natomiast wpatrywał się w chłopaka.
-No nie wiem... Twoje doświadczenie jest wielką zaletą, ale jednocześnie wadą. Ile osób cię posuwało?- spytał, zaciagając się dymem z cygara.
-Kilkaset pewnie będzie. Może troszkę ponad tysiąc.- odparł brunet.
-Choroby? Nie złapałeś czegoś?-
-A gdzie tam! Co miesiąc na badania jeździłem. A w ostatnim czasie pozwalałem na seks tylko z gumką.- odparł, machając nogami. Raifuru był zadowolony. Nick widział to w jego oczach.
-Podejdź do mnie.- rozkazał. Chłopak od razu wykonał polecenie.
-Siadaj.- dodał mężczyzna, wskazując na biurko. Brunet również to zrobił.
Raifuru pocałował go. Chłopak od razu uchylił wargi. Od pierwszej chwili wyczuł, że ten mężczyzna kocha dominować. Miał rację, od razu wsunął język do jego ust i wstał. Przygniótł Nicka swoim ciałem do blatu biurka. Brunet zarzucił mu ręce na szyję, rozpływając się przez jego pocałunki. Były świetne, co przyznał z ciężkim sercem. Niestety, szybko się skończyło.
-Moi lekarze cię zbadają. Gdy dostanę wyniki, podejmę decyzję.- powiedział, siadając na fotelu i biorąc cygaro z powrotem do ust.
-Eh? Niby czemu? Nie potrzebuję ich.- odparł Nick. Czyżby mężczyzna wciąż mu nie ufał?
-To bardziej dla mojego spokoju ducha.- wyjaśnił, posyłając mu lekki uśmiech. Chłopak westchnął ciężko i pokiwał głową.
-Jason cię już oprowadził?- spytał Raifuru.
-Em... Nie, zaproponował mi wycieczkę, ale był zbyt zajęty, żeby mnie oprowadzić.- wyjaśnił chłopak. Szarowłosy westchnął i wstał.
-W takim razie ja to zrobię.- powiedział i podszedł do drzwi.
Nick poszedł za nim. Może jednak nie będzie tak źle. Może jednak da sobie tutaj radę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro