Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Piknik dwa tygodnie temu był bardzo udany. I to zdanie podzielał zarówno Nick, jak i jego Pan.

Jednak później Raifuru był zbyt zapracowany, by pozwolić sobie na tego typu drobne przyjemności, a co dopiero mówić o czymś więcej.

Dziś więc Nick przygotował dla niego masaż. Naszykował jakiś olejek, który dał mu Jason, a także zapachowe świeczki, które miały zadbać o odpowiedni klimat. A raczej podratować Nicka, który nie miał zielonego pojęcia o masażu.

Poszedł do sypialni szarowłosego, gdzie miał zadbać o niego i jego chwilę relaksu. Mężczyzna już tam czekał, ubrany jedynie w czarne dresowe spodnie.

-Więc? Co to za kolejna niespodzianka?- spytał z lekkim uśmiechem mężczyzna.

Nie dał rady ukryć ciekawości i ekscytacji. Ba, nawet nie próbował! Nick od razu skojarzył go z małym chłopcem, czekający na drobny upominek od rodziców.

-Dzisiaj pomogę ci się zrelaksować, mój Panie. Proszę, połóż się na brzuchu.- powiedział chłopak.

Mężczyzna wykonał prośbę bez żadnego komenatrza. Nick nalał trochę oliwki na dłoń i rozprowadził po plecach Raifuru, na co ten mruknął z przyjemności.

Brunet, tak samo jak starszy, miał dużą przyjemność z tej czynności. Przy okazji odkrył parę ciekawych punktów na ciele mężczyzny. Jedne sprawiały mu dużą przyjemność, na przykład kark i łopatki. Inne zaś, takie jak boki pod żebrami i dołeczki nad pośladkami sprawiały, że syczał, jakby z bólu, i marszczył brwi. W pierwszej chwili Nick pomyślał, że dawniej mógł mieć te odcinki kości w jakiś sposób złamane. Nie znał się na medycynie, więc odpuścił sobie pytanie, by nie zaliczyć gafy.

Dopiero gdy zauważył, że mężczyzna w pełni się zrelaksował, postanowił zacząć rozmowę. Już kilka dni temu wymyślił sobie, jak ją rozpocząć, a dzisiaj rano piętnaście razy ją powtarzał. Nie chciał się zająkać, a jednocześnie wolał brzmieć naturalnie.

-Panie, masz bardzo dobry kontakt ze swoimi sługami i przyjaciółmi, prawda?- zapytał, chociaż bardziej brzmiało to jak stwierdzenie.

-Mhm, są dla mnie bardzo ważni, szczególnie ci znajomi, których poznałeś.- powiedział mężczyzna.

-Poznałem chyba większość.- zaśmiał się Nick.

-Dwóch jeszcze nie. Jednego pewnie prędko nie zobaczymy. Ma na głowie niezły biznes, rzadko się widujemy. Drugi jest zajęty wychowywaniem dorastającego syna.- wyjaśnił.

-À propos, nie masz chyba dobrego kontaktu z własną rodziną, prawda? Nawet o nich nie wspomi...- zaczął.

-Skończ ten temat.- powiedział Raifuru.

Nick od razu poczuł, jak jego mięśnie się napięły. Skarcił się w duchu. Źle to rozegrał. Musi to szybko naprawić!

-Przperaszam, Panie, ale po prostu jestem ciekawy... Nie lubicie się? Czy może poszło o interesy? Po prostu chciałbym ich poznać...- mówił.

Mężczyzna wstał do siadu i go odepchnął. Oliwka spływała po jego plecach i ramionach, kierując się na klatkę piersiową. Mężczyzna wściekle chwycił ręcznik i zaczął się wycierać, żeby zająć czymś ręce.

-Może nie mam z nimi kontaktu, bo nie żyją?!- krzyknął.

Nick zaniemówił. Nie pomyślał o tym. Nie wpadł na pomysł, że ktoś tak idelany jak Raifuru może być sierotą. W ogóle nie przyszło mu to do głowy! A przecież to było tak oczywiste...!

-P-Panie ja, przepra...- zaczął.

-Zamknij się. Wyjdź.- warknął mężczyzna.

Był wściekły. Nie tak jak wtedy, gdy zobaczył Nicka z innym mężczyzną w łóżku. Chłopak dostrzegł w jego oczach złość pomieszaną ze smutkiem i bezsilnością. I coś jeszcze. Jego oczy delikatnie błyszczały się od napływających łez. Zaciskał mocno szczękę i pięści.

-Panie, błagam, wybcz mi, nie chciałem...!- krzyknął przerażony Nick, zapominając o swojej masce grzecznego chłopca.

Teraz zależało mu tylko na przebaczeniu. Nie mógł zepsuć tego, na co pracował ponad pół roku! Nie w takiej chwili! Nie z tak błahego powodu! Ale... czy na pewno to był błahy powód?

-Wyjdź! Najlepiej spieprzaj stąd i nie wracaj!- wrzasnął Raifuru.

Nick prawdopodobnie zignorowałby to i dalej brnął w swoje, gdyby nie łza, która wypłynęła z prawego oka mężczyzny i spłynęła po jego policzku. Chłopak szybko wybiegł z pokoju i chciał uciec do siebie, ale jak na złość wpadł na Antonia.

-Hej, gdzie ty tak pędzi...- zaczął, ale przerwał, widząc przerażenie chłopaka.

Niemal od razu zrozumiał, że coś jest nie tak. Sam Nick przeraził się jeszcze bardziej. Dokładnie pamiętał groźbę Antonia sprzed paru miesięcy.

-Coś ty zrobił?- spytał poważnie.

Chłopak go wyminął i zbiegł po schodach prosto do wyjścia. Niestety, tam zatrzymał go jeden z lokajów.

-Puszczaj mnie!- krzyknął chłopak, jednak ten nic nie odpowiedział.

Zaciągnął go do salonu i wepchnął tam, zamykając drzwi. W tym czasie Antonio pobiegł do Raifuru.

Wszedł do jego pokoju dosyć cicho, nie chcąc bardziej denerwować przyjaciela. Już i tak wiedział, że jego psychika nie jest w tej chwili stabilna.

-Jacob, co jest?- spytał, siadając koło niego. Mężczyzna nie odpowiedział, wciąż starał się uspokoić.

-Co ci ta pizda zrobiła?- ponowił pytanie czewonowłosy.

-...spytał o rodziców.- wyjaśnił Raifuru, na co Antonio westchnął.

-Nie ma wyczucia ten gówniarz.- mruknął mężczyzna.

-Wiesz, przez dłuższy czas uważałam pana Kristoffa za mojego ojca, a Żyletę za matkę... ale szybko umarła. Przyznam że brakuje mi takiej kobiecej rady i wsparcia.- dodał Raifuru, na co Antonio się zaśmiał.

-Otaczasz się samymi mężczyznami, więc nawet mnie to nie dziwi.- odparł z uśmiechem. Szarowłosy pokiwał głową.

-I właśnie tego mi brakuje. No i wiesz, nie pamiętam zbyt dużo z życia przed trafieniem do Celi. Normalnie nie pamiętałbym, jak wyglądają moi rodzice, gdyby nie zdjęcia. Boże, tak strasznie mi ich brakuje...- szepnął, a jego głos zadrżał. Antonio objął go ramieniem.

-Państwowo Bite dobrze zastąpili ci rodzinę. Ale sam szybko chciałeś się usamodzielnić, odpuścić im trochę... Za szybko dorosłeś.- dodał mężczyzna.

-Mhm... Chociaż czas spędzony z nimi był bardzo przyjemny. Nawet nauczyłem się zajmować dzieckiem.- zaśmiał się Raifuru.

-A no tak, oni mieli jakiegoś gówniaka. Jak jej tam było?-

-Jemu, mieli syna. Chyba ma na imię Chris, o ile dobrze pamiętam. Teraz pewnie będzie miał jakieś czternaście lat.- odparł.

-Wiekowo prawie jak moja Star. Może by się dogadali.- zaczął mężczyzna.

-Trzeba by ich kiedyś zapoznać, może coś by z tego wyszło.- dodał Raifuru, uśmiechając się lekko.

-Nawet mnie nie strasz! Później o tym pomyślimy. Najpierw musimy ci polepszyć humor. Chodź, zrobimy jakiś mały napadzik.- powiedział i wstał.

Raifuru zaśmiał się i poszedł za nim. Mimo wszystko, po tych wielu trudnych latach znalazł sobie bliskich przyjaciół, na których zawsze mógł liczyć. A Antonio był jednym z tych, który zawsze był pierwszy, by mu pomóc.

































Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro