Rozdział 1
Do niedużego budynku na uboczach miasta wszedł mężczyzna, kolejny już tej nocy, ubrany w garnitur. Znalazł się w małym korytarzu, na końcu którego znajdowało się biurko, a obok niego drzwi. Siedziała tam wysoka dziewczyna o farbowanych, zielonych włosach i tego samego koloru oczach, jednak tym razem naturalnych. Ubrana była w krótką spódniczkę, czarny biustonosz i wysokie szpilki.
-Witam. W czym mogę pomóc?- spytała uwodzicielskim tonem, zagryzając w ustach długopis.
-Dobry wieczór. Chciałbym wynająć...- zaczął mężczyzna, poluźniając krawat.
-Nicka.- dokończyła za niego dziewczyna. Mężczyzna pokiwał głową -Już na pana czeka, w tym pokoju, co zawsze.- powiedziała, otwierając drzwi.
Mężczyzna uśmiechnął się i poszedł do kolejnej części budynku. Był tam kolejny korytarz. Po obydwu jego stronach znajdowały się drzwi. Każde inne. Skierował się do czwartych po prawej, wykonanych z ciemnego drewna. Nacisnął na złotą klamkę i wszedł do środka. Wtedy na szyję rzucił mu się ciemnowłosy nagi chłopak.
-Edward! Tęskniłem!- pisnął, całując go w usta. Mężczyzna uśmiechnął się do niego.
-Witaj, Nick. Również nie mogłem się doczekać, aż znowu cię...- zaczął.
-Przelecisz?- przerwał mu chłopak, ciągnąc go w stronę łóżka.
-...spotkam.- dokończył Edward, posłusznie siadając na łóżku. Chłopak pozwolił sobie usadowić się na jego kolanach. Rozwiązał mu krawat i rzucił za siebie. Zaczął rozpinać jego koszulę.
-Na co masz dzisiaj ochotę, przystojniaku? Od razu przechodzimy do rzeczy, czy troszkę się podroczymy? Pobawimy w tatusia? Albo nauczyciela i ucznia? A może wolisz, żebym się przebrał?- mówił, oblizując co jakiś czas wargę. Pozbył się marynarki i koszuli mężczyzny, odsłaniając przy tym jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową.
-Nie. Wolałbym dzisiaj zrobić to spokojnie, o ile ci to nie przeszkadza.- powiedział Edward. Chłopak uśmiechnął się, mimo że nie było mu to na rękę.
-Dla ciebie wszystko, kocha...- zaczął, ale wtedy usłyszał wycie alarmu. Zdekoncentrowany zaczął się rozglądać po całym pokoju.
-To może innym razem!- krzyknął chłopak, wybiegając z pokoju. Pobiegł do głównego korytarza, gdzie za biurkiem chowała się zielonowłosa.
-Chodź tu!- krzyknęła, gdy tylko go zobaczyła. Z jednej z szuflad wyjęła krótkie spodnie, bluzę i buty. Nick od razu je założył.
-Co się dzieje?!- spytał, próbując przekrzyczeć alarm.
-Policja jeździ po całej dzielnicy. Zamykają każdy nielegalny biznes! Musimy spieprzać.- odpowiedziała. Wstała, złapała za klucze, leżące na biurku i wybiegła z budynku. Chłopak pobiegł za nią.
-Ej, Jessie, czekaj!- zawołał za nią, próbując ją dogonić. Dziewczyna wsiadła na dosyć zniszczony motocykl, pełen rys i małych naderwać karoserii.
-Niby na co? Wsiadaj, nie mamy czasu.- poganiała go.
-A co z resztą?- spytał, wskazując kciukiem na budynek.
-Wiedzą, co robić, dadzą sobie radę.- powiedziała. Chłopak niechętnie wsiadł na motocykl i przytulił się do dziewczyny.
-Gdzie pojedziemy?- spytał.
-Nie wiem. O ile gliny pomyślą, że to zwykły stary budynek, to tu wrócimy. A jak nie... to będziemy strażnikami lasu.- zaśmiała się, startując.
Ruszyła bocznymi uliczkami, by po chwili wyjechać z miasta główną drogą. Nick mocniej wtulił się w Jessie. Oparł policzek o jej ciepłe plecy.
-Nie zaśnij!- krzyknęła do niego dziewczyna. Chłopak prychnął pod nosem.
-Wiem przecież!- odparł.
Jechali niezbyt długo, może pięć minut, aż usłyszeli policyjne syreny, zbliżające się do nich niebezpiecznie szybko.
-Kurwa, to pewnie po nas...- mruknęła zielonowłosa. Rozejrzała się.
-Jessie...- zaczął Nick.
-Cicho! Będzie dobrze!- krzyknęła, przyspieszając.
Po niedługim czasie, byli tuż przy jakimś polu. Dziewczyna już chciała skręcić, jednak usłyszała huk, a motocykl przewrócił się. Obydwoje spadli z maszyny, wywracajac się przy drodze. Od razu się domyślili, że policjanci strzelili w oponę. Później nastąpiło kilka kolejnych strzałów. Nick, trochę nieprzytomnie, rozejrzał się.
-Jessie!- krzyknął, widząc, jak dziewczyna trzyma się za ramię. Uśmiechnęła się słabo.
-T-to nic. Spieprzamy.- powiedziała i wstała.
Zaczęli uciekać w pole. Kierowali się mniej więcej na jego środek. Wiedzieli, że trudno im będzie uciec. Nie mieli żadnych szans na przeżycie, chyba że nagle ktoś ich uratuje. Zamiast tego, znaleźli jakąś starą szopę. Niewiele myśląc, wbiegli do niej.
-Nie zapalaj światła.- uprzedziła Jessie.
Nick kiwnął głową. Przykucnęli i cicho poruszali się po drewnianym budynku.
-Mam strzelbę.- szepnął Nick.
-A ja motocykl. Jakiś stary, ale ma pełen bak.- odparła dziewczyna, przecierając ręką zakurzone siedzenie. Chłopak podał jej broń, a sam przeprowadził pojazd, by był przodem do tylnych drzwi. Wsiadł na motocykl, a dziewczyna za nim, tyłem do niego.
-Jak tylko tu wpadną, ja strzelam, a ty jedziesz. Jasne?- spytała.
-Mhm. A potem skoczymy na piwo.- dodał chłopak.
-Za młody jesteś!- zaśmiała się, układając strzelbę w rękach.
Usłyszeli syreny, a po chwili kopanie w drzwi. Raz, drugi, trzeci, aż wreszcie zamek puścił, a policja wdarła się do środka.
-Gazu!- krzyknęła Jessie, jednak zeskoczyła z motocykla.
Tak delikatnie, że Nick nawet nie zauważył. Wyjechał że stodoły, niszcząc drzwi.
-Cała jesteś?- spytał.
Brak odpowiedzi. Zatrzymał się szybko i zakręcił. Udało mu się dostrzec, jak dziewczyna strzela do policji, a po chwili upada na ziemię. Przetarł łzy i odjechał. Ponieważ to było jedyne, co mógł zrobić. Jedyne, prócz dać się zabić.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Mijały dni, jeden po drugim. Nick nawet ich nie liczył. Chodził po ulicach, wieczorami stając pod latarniami ulicznymi i czekając na spragnionych klientów. Nie płacili wiele. Bo niby czemu? Chłopak był brudny, jego ubrania były zniszczone, do tego nie miał zbyt dużo energii. Jednak zauważył, że sperma, niezależnie, ile się jej spożyje, nie zahamuje głodu.
Leżał teraz na rogu jakiejś ulicy, przy śmietniku. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, nie był w stanie się ruszyć. Jego głowa też powoli zaczynała odmawiać współpracy. Powieki opadały ciężko, niezależnie jak bardzo starał się nie zasypiać. Albo mdleć. Niestety, przegrał walkę z własnym organizmem. Ostatnie, co wtedy zobaczył, to jakiś mężczyzna. Jednak nie mógł mu się nawet przyjrzeć.
Obudził się później, lecz tylko na chwilę. Poczuł uderzenie w plecy, jakby na coś upadł. Chodnik, albo ulicę. Otworzył oczy. Był poźny wieczór. Zobaczył, jak prze mgłę, ogromny biały dom i dwóch mężczyzn. Jeden chyba był tym, którego zobaczył ostatnio. Teraz dopiero był w stanie go opisać. Wysoki, o brązowych włosach, niesamowicie umięśniony. Ubrany w jeansy, czarną kurtkę i tego samego kolory buty. Na dłoniach mia bandaże. Drugi zaś, równie wysoki szarowłosy mężczyzna w czarnym garniturze, patrzył na niego dosyć niepewnie.
-Dawno się nie widzieliśmy co, War?- rzucił brunet.
-Stark... Nic się nie zmieniłeś. Czemu przyszedłeś? I... czemu z nim?- spytał zmieszany.
-Znalazłem go jakiś czas temu. Pomyślałem, że będzie ci pasował. Mały dawał dupy na ulicy. Lubisz takich dzieciaków, nie?- odparł Stark, odwracając się.
-Czekaj! Znowu odejdziesz na kilka lat?! Bez słowa wyjaśnienia?!- krzyknął za nim szarowłosy. Brunet westchnął.
-Znasz mnie. Nie potrzebuję z nikim rozmawiać, a tym bardziej tłumaczyć się. Tobie szczególnie. Do zobaczenia, oby nie wkrótce. A! Gdyby mały się obudził, walnij mu jakąś bajeczkę, że to ty go uratowałeś. - rzucił, wsiadając do samochodu i odjeżdżając.
Szarowłosy westchnął, spoglądając na wykończonego chłopak, który teraz uważnie obserwował całe zajście.
-Wybacz.- powiedział, kopiąc go w głowę. Po raz kolejny Nick stracił przytomność.
~·~·~·~·~·~·~·~
Korzystając z chwili postaram się przekazać krótki raport na temat rozdziałów, stylu i tak dalej.
Jak widać, Chris nie jest narratorem, więc ilość podtekstów i żartów dosyć mocno się zmniejszy, ale postaram się, by Nick zadbał o wasz humor, dzieciaczki :D
Po drugie, w porównaniu do pierwszych rozdziałów poprzedniej części moje jakże wielkie zdolności polonistyczne (wyczuj sarkazm) rozwinęły się, więc powinno być mnie rażących błędów, a także sam układ powinien być bardziej czytelny.
Po trzecie, nowa postać, nowe tajemnice. Starka wymyśliłam... dawno. Nie mogłam się doczekać, gdy wplotę go w fabułę i... długo nie wytłumaczę wam, kim on jest XD musicie mi wybaczyć ^.^
No, tyle starczy. Dziękuję za przeczytanie :D
Pamiętajcie, że ja i Nick was kochamy <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro