Rozdział 6
Nick otworzył oczy. Był chyba w swoim pokoju, ale nie miał co do tego pewności. Był trochę zaspany, a oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do światła dziennego. Rozejrzał się. Jednak dobrze trafił, był u siebie.
Na blaszanym, jeżdżącym stoliku obok łóżka stała woda, jakieś lekarstwa, maści i inne typowo farmaceutyczne rzeczy. Spróbował się podnieść, czego od razu pożałował. Bolało go... wszystko. Wydawało mu się, że nawet włosy ma obolałe.
-Matko...!- krzyknął, gdy zauważył osobę siędzącą na krześle, tuż koło łóżka.
-No wreszcie się sunia obudziła.- zaśmiał się czerwonowłosy mężczyzna.
Był trochę większy od Raifuru i bardziej umięśniony. A także starszy, a przynajmniej wyglądał dojrzale i poważnie. Miał na sobie czarne spodnie od garnituru, jasną, czerwoną koszulę i ciemny krawat. Na kolanach trzymał marynarkę.
-Kim jesteś?- spytał Nick.
-Antonio, przyjaciel Raifuru. A ty, mój drogi, nieźle mu podpadłeś. Słyszałem, że wcisnął w ciebie sześć wi...- zaczął.
-Nie kończ! Chcę uciec z tego wariatkowa! Z-zostałem pobity! Stary, urwał mi się nawet film i...!- krzyczał Nick.
-I spałeś trzy dni. Nieźle.- przerwał mu. Chłopak westchnął.
-Ugh... naprawdę chciałem zrobić mu niespodziankę. Nie wiedziałem, że przygotowanie się innym facetem będzie złe...- mruknął.
Wolał nie krzyczeć przy nowo poznanym, że aktualnie bał się Raifuru i uważał go co najmniej za niezrównoważonego psychicznie. Żeby nie powiedzieć, że za wariata czy psychola. Antonio westchnął.
-Młody jest straaasznym egoistą. Pewnie wynika to z tego, że kiedyś starcił wszystko, co miał. Nawet naturalny kolor włosow, który już nie wrócił! Od tego czasu ma jakąś manię własności. Ale po części to jego zaleta. Pamiętam, że jak nazwał mnie swoim przyjacielem. Gdy stałem się ,,jego" mogłem czuć się bezpieczny, bo wiedziałem, że nic mi się nie stanie. To poniekąd jest jakaś ciekawa lojalność.- rozgadał się.
-Aha. Nie wiem, co ma mnie to obchodzić, ale przyjmuję do wiadomości. Dobra, starczy tego, spadam stąd. Wolałem gnić na uli...- zaczął Nick, chcąc wstać. Jednak Antonio zatrzymał go, kładąc mu dłoń na piersi.
-Nie możesz. A raczej, jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć, to zostaniesz.- wyjaśnił.
Nick niezbyt dużo z tego zrozumiał. Mężczyzna wstał i bez słowa wyszedł.
Po kilku sekundach przyszedł Raifuru. Od razu było widać, że coś było z nim nie tak. Szczególnie w oczy rzucał się lekki zarost, since pod oczami, wynikające zapewne z braku snu, a także nieułożone włosy, których kosmyki swobodnie opadał na kark i ramiona mężczyzny.
-Uff... nareszcie wstałeś.- powiedział ze skruchą w głosie.
-No... jak widać. Chociaż chciałbym móc wstać dosłownie. A nie, sorry, moja dupa jest rozjebana na cztery części.- mruknął Nick.
-Nie dziwię się i rozumiem cię. Źle się zachowałem i czuję się żałośnie, uwierz. Jakoś tak... zobaczenie cię w inną osobą było dla mnie jak zapłon. Nie był to miły widok...- mruknął cicho. Nick trochę się speszył, więc spuścił głowę.
-T-to nie znaczy, że ci wybaczam, czy coś...- mruknął.
-Rozumiem, rozumiem. Wiesz... pójdę, żeby cię bardziej nie irytować...- zaczął, chcąc wyjść. Uśmiechnął się smutno.
-Nie, czekaj... Panie!- powiedział szybko Nick.
-Tak?- zdziwił się Raifuru, a jego oczy jakby zaświeciły z nadzieją.
-Ja... chcę dobrze ci służyć. Więc... zostań ze mną, i się mną zaopiekuj, skoro jestem twoją własnością.- powiedział chłopak, odwracając wzrok. Mężczyzna westchnął i usiadł na łóżku obok chłopaka.
-Co przez to rozumiesz?- spytał.
-Chcę... chcę czuć się potrzebny. Móc sprawiać ci przyjemność...- powiedział cicho.
-Zawrzyjmy układ. Wszystko na tych samych zasadach, ale nie pokazuj się innym. Zazwyczaj takich jak ty zabierałem na spotkania biznesowe, ale dla ciebie będę musiał zrobić wyjątek. Jeśli będziemy gdzieś wyjeżdżać, będziesz czekał w hotelu. To taki przykład.- wyjaśnił Raifuru.
-Ale dlaczego?- zdziwił się Nick.
Mężczyzna spuścił głowę, jakby nie chciał nic mówić. Dłuższą chwilę patrzył w podłogę, zbierając myśli.
-Bo nie chcę, żeby ktoś inny cię dotykał lub widział zbyt często. Jestem o ciebie bardzo zazdrosny.- powiedział, lekko speszony. Nick poczuł, że jego serce szybciej zaczęło bić...
-D-dobrze, zgadzam się na to.- szepnął.
Raifuru uśmiechnął się do niego. Pochylił się nad nim, dotykając jego policzka. Delikatnie i czule pocałował go, jednak nie trwało to długo.
-Szybciej zdrowiej, urwisie.- szepnął, na co Nick się zaczerwienił.
-Idź p-pracować, czy coś!- krzyknął.
Mężczyzna szczerze się zaśmiał, na co chłopak uśmiechnął się. Ten śmiech był taki... taki ciepły i miły dla ucha. Nietypowy, pełen radości. Raifuru pokręcił głową i wyszedł, rzucając krótkie ,,do wieczora".
-Do później...- szepnął Nick, bardziej do siebie, niż do mężczyzny. Czyżby... czyżby był dla niego kimś więcej, niż suką? Skoro był zazdrosny, to może...? Nie. Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi, czując napływające rumieńce. Nie, nie, nie. Nie chciał myśleć w ten sposób. Nie.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Nick cały dzień przesiedział w łóżku. Trochę się nudził, nie miał zbyt dużo do roboty. Trochę oglądał telewizję, którą podłączył mu Jason, gdy go poprosił. Czasem robił sobie mały spacer po korytarzu, w ramach ,,rehabilitacji". Jednak to nie zmienia faktu, że głównie się nudził. Wieoczorem, koło dziewiętnastej, do pokoju przyszedł Raifuru.
-Już po dobranocce, powinieneś spać.- zaśmiał się.
-Ah tak? A ty staruszku? Kiedy odłożysz sztuczną szczękę i pójdziesz w kimę?- odparł młodszy.
-Kiedy zmienię pieluchę niegrzecznemu dziecku, wcześniej dając mu pare klapsów za nieposłuszeństwo.- odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem.
-No i nie mam argumentu na to.- zaśmiał się Nick, wzruszając ramionami -Po co przyszedłeś, Panie?- spytał.
-Sprawdzić, jak się czujesz, powiedzieć dobranoc, takie tam.- odparł mężczyzna.
-O dziwo dobrze, ból szybko mija.- odparł chłopak.
Raifuru położył się obok niego i objął go. Na szczęście, łóżko było na tyle duże, że spokojnie mogli oboje w nim leżeć, a nawet jeszcze trzy osoby by się zmieściły. Mężczyzna pocałował bruneta w czoło.
-To jak, nadal chcesz mi dobrze służyć?- spytał. Nick kiwnął głową.
-Tak, ale dopiero, gdy wydobrzeję. Jak już coś robić, to na maksa, a nie po łebku.- odparł. Mężczyzna przytulił go mocniej.
-Cieszę się. I to bardzo.- powiedział cicho.
Nick wyjątkowo dobrze poczuł się w jego ramionach. Nie wiedział nawet, czemu. Mimo tego, co szarowłosy mu zrobił, on czuł się przy nim bezpiecznie. A jego serce... jego serce wręcz się do niego wyrywało. Nie znał powodu swoich reakcji. Przecież powinien tylko pragnąć jego ciała. A jednak, chciał zostać z Raifuru jak najdłużej. Rozmawiać z nim, móc go poznać. Czyżby aż tak się do niego zbliżył...? Nie. Znowu pokręcił głową. Nie może tak myśleć.
Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro