Rozdział 4
Nick miał coraz większe obawy. Z każdym przemierzonym kilometrem bał się bardziej. Nie miał pojęcia, dokąd jedzie, chociaż wiedział, że bardzo daleko. Droga trwała już ponad dwie godziny.
Przez cały ten czas siedział na kolanach Raifuru i wsłuchiwał się w jego rozmowy telefoniczne. A były one naprawdę różne. Od tych biznesowych, przez zwykłe przyjacielskie pogawędki, aż po ,,ploteczki" z królową Wielkiej Brytanii. Chociaż z tego ostatniego zrozumiał najmniej.
Już zaczynał być zmęczony samą podróżą. Jego głowa mimowolnie opadła na ramię Raifuru. Przymknął powieki, gdy mężczyzna objął go ramieniem. Szarowłosy pożegnał swojego rozmówcę i odłożył telefon na siedzenie obok.
-Nie zaśnij, zaraz będziemy na miesjcu.- szepnął mu do ucha, po czym pocałował go delikatnie w policzek.
-Nareszcie.- westchnął chłopak.
Jak się okazało, Raifuru się nie mylił. Po dziesięciu minutach wjechali na podziemnym parking jakiegoś nowoczesnego, oszklonego budynku. Wysiedli z samochodu i udali się do windy.
-Pan Raifuru! Dawno się nie widzieliśmy!- powiedział wesoło mężczyzna w czerwonej marynarce.
-Witaj Steve! Również się cieszę ze spotkania. Nie bardzo miałem czas wpaść do Petera ostatnio.- odparł z uśmiechem szarowłosy.
-Rozumiem, rozumiem. To jak, jedziemy na siedemnaste?- spytał, wciskając odpowiedni guzik windy.
-Jak zawsze. Podobno Peter wreszcie skorzystał z mojej rady...- zaczął.
-Ach, tak! Jak na razie nie jest zbyt zachwycony. Jego... przyjaciel, sprawia mu dużo problemów. Nie to co pański.- zaśmiał się Steve, spoglądając na Nicka.
-Mam go od kilku dni, więc nie jest jeszcze idealny. A co do Petera, postaram się dzisiaj coś zaradzić.- dodał z uśmiechem.
Akurat dojechali na odpowiednie piętro. Mężczyźni pożegnali się i Raifuru, wraz z brunetem, wyszli z windy. Nick niewiele zrozumiał z tej całej rozmowy. Jednak wiedział, że zaraz się pewnie to rozwiąże. Weszli przez najbliższe drzwi. Pomieszczeń wydawało się być ogromnym studiem fotograficznym. Duże, białe tło, ogromne reflektory, a także wielu fotografów i makijażystek.
-Raifuru! Kopę lat! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę!- zawołał jakiś mężczyzna, podchodząc do nich.
-Peter! Zaskoczę cię, wiem. To jaki masz problem?- spytał od razu szarowłosy.
-Potrzebny mi model. Co jak co, ale ty się najlepiej nadasz do najnowszej kolekcji! A kto to?- spytał z uśmiechem, spoglądając na Nicka.
-Mój nowy nabytek, Nick. Podobno ty też ostatnio się zdecydowałeś!- odparł mężczyzna.
-Skaranie boskie z nim...- jęknął rozmówca.
-Pokaż mi go, pomo... Już nieważne, widzę go.- powiedział i spojrzał na niewielkiego blondyna siedzącego w kącie ze skutymi kajdankami stopami i dłońmi.
Szarowłosy pewnym krokiem podszedł w jego stronę. Peter i Nick od razu poszli za nim, jednak trzymając się w pewnej odległości. Mężczyzna klęknął przed blondynem.
-Nie masz sumienia. Serio, kajdany?- westchnął i jednym ruchem rozerwał je. Chłopak od razu skorzystał z okazji i zerwał się do biegu, jednak Peter zdążył go złapać.
-Mówiłem! Ała! Nie gryź, nie gryź!- krzyknął. Rzeczywiście, zęby chłopca zatopiły się w jego ramieniu. Raifuru złapał chłopaka za rękę, pociągnął w swoją stronę i objął delikatnie.
-Jak masz na imię?- spytał cichym, uwodzicielskim tonem, unosząc jego podbródek. Chłopak wydawał się być zaskoczony i skołowany.
-Alan, psze pana.- mruknął.
-Alan, mój chłopcze... Bądź posłuszny swemu panu. On daje ci jedzenie, dach nad głową, bezpieczeństwo, może nawet i miłość. Więc jeszcze raz coś mu zrobisz, a obiecuję, że tak cię przelecę, że twoje dziewicze dupsko będzie krwawić pół roku przynajmniej.- szepnął, całując go w czoło.
Jego spokojny, władczy ton, ciepły uśmiech i kontrastujące z nim zimne spojrzenie widocznie zmieniły nastawienie chłopaka. Podszedł do Petera.
-Przepraszam, mój Panie. Już będę grzeczny...- powiedział cicho.
-Jak ty to...?- zaczął Peter.
-Zwykła groźba. U mnie nie miałbym tak dobrze jak u ciebie. Rozejrzę się trochę. Chodź, Nick.- powiedział i odszedł. Chłopak pobiegł za nim.
-Ciekawe, Panie. Mnie też czeka taka kara, jak będę niegrzeczny?- spytał, posyłając mu zadziorny uśmiech.
-No zobaczymy, zobaczymy, piękny.- odparł, puszczając mu oczko.
Raifuru rozejrzał się po pomieszczeniu. Dosłownie. Nie zadawał pytań, niczego nie dotykał. Tylko obserwował. Po jakiś pięciu minutach wrócił do Petera.
-To jak? Możemy zaczynać?- spytał mężczyzna. Szarowłosy kiwnął głową. Brunet zaprowadził go do pokoju obok, a zaraz posłał tam kilka makijażystek.
-Kim jesteś, kolego?- spytał Nick, korzystając z nieobecności swojego Pana.
-Biznesmenem? Przyjacielem Raifuru? Przedsiębiorcą? Nie bardzo wiem, w jakim kontekście pytasz...- odparł Peter.
-Co tu robisz, teraz w tej chwili? Nie wyglądasz na projektanta...- mruknął brunet.
-A szkoda, bo nim jestem. Przynajmniej po części. Wymyślam projekty, ludzie je za mnie wprowadzają w życie. Ale odpowiadam też za wizualną stronę magazynów, reklam i tak dalej.- odparł.
-Czyli ty sobie coś wymyślasz, a inni robią za ciebie brudną robotę?- dopytywał.
-Można tak powiedzieć. Skąd jesteś?- zaśmiał się. Nick wzruszył ramionami.
-Cholera to wie. W ciągu ostatniego miesiąca pewnie zjeździłem połowę kraju, i to śmieciarką.- odparł.
-Nie rozumiem...- mruknął Peter, szczerze zaciekawiony.
Nick zaczął mu opowiadać swoją historię. O swojej pracy, wypadku, życiu na ulicy i odnalezieniu przez Raifuru. Zajęło mu to dobre dwadzieścia minut. Gdy skończył, Peter nawet nie miał czasu na zadawanie pytań, ponieważ podszedł do nich Raifuru.
-Chyba dziewczyny już skończyły. Jesteś tego pewny?- spytał, oglądając się w lustrze.
Nick spojrzał na niego i mało się nie zakrztusił powietrzem. Howaito ubrany był jedynie w czarne jeansy, spod których wystawała gumka białych bokserek. Jednak to nie było ważne. Najważniejsza była charakteryzacja! Prawą rękę, a także lewą część bioder, chociaż tego nie było do końca widać, miał pokryte tatuażami. Nick dostrzegł w nich coś na kształt ryb i smoków. Pierwsze co, to skojarzył je z tatuażami członków Yakuzy.
-Przecież wyglądasz genialnie! Powinieneś zrobić sobie tatuaż...- powiedział Peter.
-Ugh, nigdy. Miejmy to już za sobą.- jęknął.
Peter zaprowadził go do fotografa. Nick był bardzo ciekawy, jak to się potoczy, więc poszedł wraz z nimi. Jednak trochę się zawiódł. Przeczuwał, ze Raifuru będzie spięty lub zestresowany. On zaś pozował jak profesjonalny model, którym przecież nie był. Przez to sesja szybko się skończyła.
-Mogę już to zmyć?- jęknął Raifuru, wskazując tatuaże.
-Jasne! Ale zaraz wróć! Musisz wybrać najlepsze zdjęcie!- zawołał Peter.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Po dziesięciu minutach Raifuru wrócił, ubrany w swój standardowy garnitur. Cała czwórka, ponieważ w międzyczasie doszedł do nich Alan, nachyliła się nad laptopem, przeglądając zdjęcia.
-To jest seksowne. Już mi stoi.- powiedział Nick, wskazując jedno ze zdjęć. Raifuru miał na nim uniesioną lewą rękę, której dłonią zakrywał sobie część twarzy. Prawą też zgiął, lecz dłoń znajdowała się na wysokości ramienia. Trzymał w niej marynarkę.
-Haha, racja, niezłe jest.- zgodził się Peter.
-Ale ja serio. Gdzie jest kibel? Muszę sobie zwalić.- odparł beztrosko brunet, rozglądając się. Alan odsunął się od niego z krótkim ,,ble". Raifuru prychnął pod nosem.
-Na korytarzu, pierwsze drzwi po prawej.- powiedział Peter, a Nick od razu tam pobiegł.
-Tylko wróć szybko! Muszę cię manier nauczyć!- krzyknął za nim Raifuru.
Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro