Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Nick miał coraz większe obawy. Z każdym przemierzonym kilometrem bał się bardziej. Nie miał pojęcia, dokąd jedzie, chociaż wiedział, że bardzo daleko. Droga trwała już ponad dwie godziny.

Przez cały ten czas siedział na kolanach Raifuru i wsłuchiwał się w jego rozmowy telefoniczne. A były one naprawdę różne. Od tych biznesowych, przez zwykłe przyjacielskie pogawędki, aż po ,,ploteczki" z królową Wielkiej Brytanii. Chociaż z tego ostatniego zrozumiał najmniej.

Już zaczynał być zmęczony samą podróżą. Jego głowa mimowolnie opadła na ramię Raifuru. Przymknął powieki, gdy mężczyzna objął go ramieniem. Szarowłosy pożegnał swojego rozmówcę i odłożył telefon na siedzenie obok.

-Nie zaśnij, zaraz będziemy na miesjcu.- szepnął mu do ucha, po czym pocałował go delikatnie w policzek.

-Nareszcie.- westchnął chłopak.

Jak się okazało, Raifuru się nie mylił. Po dziesięciu minutach wjechali na podziemnym parking jakiegoś nowoczesnego, oszklonego budynku. Wysiedli z samochodu i udali się do windy.

-Pan Raifuru! Dawno się nie widzieliśmy!- powiedział wesoło mężczyzna w czerwonej marynarce.

-Witaj Steve! Również się cieszę ze spotkania. Nie bardzo miałem czas wpaść do Petera ostatnio.- odparł z uśmiechem szarowłosy.

-Rozumiem, rozumiem. To jak, jedziemy na siedemnaste?- spytał, wciskając odpowiedni guzik windy.

-Jak zawsze. Podobno Peter wreszcie skorzystał z mojej rady...- zaczął.

-Ach, tak! Jak na razie nie jest zbyt zachwycony. Jego... przyjaciel, sprawia mu dużo problemów. Nie to co pański.- zaśmiał się Steve, spoglądając na Nicka.

-Mam go od kilku dni, więc nie jest jeszcze idealny. A co do Petera, postaram się dzisiaj coś zaradzić.- dodał z uśmiechem.

Akurat dojechali na odpowiednie piętro. Mężczyźni pożegnali się i Raifuru, wraz z brunetem, wyszli z windy. Nick niewiele zrozumiał z tej całej rozmowy. Jednak wiedział, że zaraz się pewnie to rozwiąże. Weszli przez najbliższe drzwi. Pomieszczeń wydawało się być ogromnym studiem fotograficznym. Duże, białe tło, ogromne reflektory, a także wielu fotografów i makijażystek.

-Raifuru! Kopę lat! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę!- zawołał jakiś mężczyzna, podchodząc do nich.

-Peter! Zaskoczę cię, wiem. To jaki masz problem?- spytał od razu szarowłosy.

-Potrzebny mi model. Co jak co, ale ty się najlepiej nadasz do najnowszej kolekcji! A kto to?- spytał z uśmiechem, spoglądając na Nicka.

-Mój nowy nabytek, Nick. Podobno ty też ostatnio się zdecydowałeś!- odparł mężczyzna.

-Skaranie boskie z nim...- jęknął rozmówca.

-Pokaż mi go, pomo... Już nieważne, widzę go.- powiedział i spojrzał na niewielkiego blondyna siedzącego w kącie ze skutymi kajdankami stopami i dłońmi.

Szarowłosy pewnym krokiem podszedł w jego stronę. Peter i Nick od razu poszli za nim, jednak trzymając się w pewnej odległości. Mężczyzna klęknął przed blondynem.

-Nie masz sumienia. Serio, kajdany?- westchnął i jednym ruchem rozerwał je. Chłopak od razu skorzystał z okazji i zerwał się do biegu, jednak Peter zdążył go złapać.

-Mówiłem! Ała! Nie gryź, nie gryź!- krzyknął. Rzeczywiście, zęby chłopca zatopiły się w jego ramieniu. Raifuru złapał chłopaka za rękę, pociągnął w swoją stronę i objął delikatnie.

-Jak masz na imię?- spytał cichym, uwodzicielskim tonem, unosząc jego podbródek. Chłopak wydawał się być zaskoczony i skołowany.

-Alan, psze pana.- mruknął.

-Alan, mój chłopcze... Bądź posłuszny swemu panu. On daje ci jedzenie, dach nad głową, bezpieczeństwo, może nawet i miłość. Więc jeszcze raz coś mu zrobisz, a obiecuję, że tak cię przelecę, że twoje dziewicze dupsko będzie krwawić pół roku przynajmniej.- szepnął, całując go w czoło.

Jego spokojny, władczy ton, ciepły uśmiech i kontrastujące z nim zimne spojrzenie widocznie zmieniły nastawienie chłopaka. Podszedł do Petera.

-Przepraszam, mój Panie. Już będę grzeczny...- powiedział cicho.

-Jak ty to...?- zaczął Peter.

-Zwykła groźba. U mnie nie miałbym tak dobrze jak u ciebie. Rozejrzę się trochę. Chodź, Nick.- powiedział i odszedł. Chłopak pobiegł za nim.

-Ciekawe, Panie. Mnie też czeka taka kara, jak będę niegrzeczny?- spytał, posyłając mu zadziorny uśmiech.

-No zobaczymy, zobaczymy, piękny.- odparł, puszczając mu oczko.

Raifuru rozejrzał się po pomieszczeniu. Dosłownie. Nie zadawał pytań, niczego nie dotykał. Tylko obserwował. Po jakiś pięciu minutach wrócił do Petera.

-To jak? Możemy zaczynać?- spytał mężczyzna. Szarowłosy kiwnął głową. Brunet zaprowadził go do pokoju obok, a zaraz posłał tam kilka makijażystek.

-Kim jesteś, kolego?- spytał Nick, korzystając z nieobecności swojego Pana.

-Biznesmenem? Przyjacielem Raifuru? Przedsiębiorcą? Nie bardzo wiem, w jakim kontekście pytasz...- odparł Peter.

-Co tu robisz, teraz w tej chwili? Nie wyglądasz na projektanta...- mruknął brunet.

-A szkoda, bo nim jestem. Przynajmniej po części. Wymyślam projekty, ludzie je za mnie wprowadzają w życie. Ale odpowiadam też za wizualną stronę magazynów, reklam i tak dalej.- odparł.

-Czyli ty sobie coś wymyślasz, a inni robią za ciebie brudną robotę?- dopytywał.

-Można tak powiedzieć. Skąd jesteś?- zaśmiał się. Nick wzruszył ramionami.

-Cholera to wie. W ciągu ostatniego miesiąca pewnie zjeździłem połowę kraju, i to śmieciarką.- odparł.

-Nie rozumiem...- mruknął Peter, szczerze zaciekawiony.

Nick zaczął mu opowiadać swoją historię. O swojej pracy, wypadku, życiu na ulicy i odnalezieniu przez Raifuru. Zajęło mu to dobre dwadzieścia minut. Gdy skończył, Peter nawet nie miał czasu na zadawanie pytań, ponieważ podszedł do nich Raifuru.

-Chyba dziewczyny już skończyły. Jesteś tego pewny?- spytał, oglądając się w lustrze.

Nick spojrzał na niego i mało się nie zakrztusił powietrzem. Howaito ubrany był jedynie w czarne jeansy, spod których wystawała gumka białych bokserek. Jednak to nie było ważne. Najważniejsza była charakteryzacja! Prawą rękę, a także lewą część bioder, chociaż tego nie było do końca widać, miał pokryte tatuażami. Nick dostrzegł w nich coś na kształt ryb i smoków. Pierwsze co, to skojarzył je z tatuażami członków Yakuzy.

-Przecież wyglądasz genialnie! Powinieneś zrobić sobie tatuaż...- powiedział Peter.

-Ugh, nigdy. Miejmy to już za sobą.- jęknął.

Peter zaprowadził go do fotografa. Nick był bardzo ciekawy, jak to się potoczy, więc poszedł wraz z nimi. Jednak trochę się zawiódł. Przeczuwał, ze Raifuru będzie spięty lub zestresowany. On zaś pozował jak profesjonalny model, którym przecież nie był. Przez to sesja szybko się skończyła.

-Mogę już to zmyć?- jęknął Raifuru, wskazując tatuaże.

-Jasne! Ale zaraz wróć! Musisz wybrać najlepsze zdjęcie!- zawołał Peter.

Nie musiał dwa razy powtarzać. Po dziesięciu minutach Raifuru wrócił, ubrany w swój standardowy garnitur. Cała czwórka, ponieważ w międzyczasie doszedł do nich Alan, nachyliła się nad laptopem, przeglądając zdjęcia.

-To jest seksowne. Już mi stoi.- powiedział Nick, wskazując jedno ze zdjęć. Raifuru miał na nim uniesioną lewą rękę, której dłonią zakrywał sobie część twarzy. Prawą też zgiął, lecz dłoń znajdowała się na wysokości ramienia. Trzymał w niej marynarkę.

-Haha, racja, niezłe jest.- zgodził się Peter.

-Ale ja serio. Gdzie jest kibel? Muszę sobie zwalić.- odparł beztrosko brunet, rozglądając się. Alan odsunął się od niego z krótkim ,,ble". Raifuru prychnął pod nosem.

-Na korytarzu, pierwsze drzwi po prawej.- powiedział Peter, a Nick od razu tam pobiegł.

-Tylko wróć szybko! Muszę cię manier nauczyć!- krzyknął za nim Raifuru.






















































Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro