Rozdział 10
Piknik dwa tygodnie temu był bardzo udany. I to zdanie podzielał zarówno Nick, jak i jego Pan.
Jednak później Raifuru był zbyt zapracowany, by pozwolić sobie na tego typu drobne przyjemności, a co dopiero mówić o czymś więcej.
Dziś więc Nick przygotował dla niego masaż. Naszykował jakiś olejek, który dał mu Jason, a także zapachowe świeczki, które miały zadbać o odpowiedni klimat. A raczej podratować Nicka, który nie miał zielonego pojęcia o masażu.
Poszedł do sypialni szarowłosego, gdzie miał zadbać o niego i jego chwilę relaksu. Mężczyzna już tam czekał, ubrany jedynie w czarne dresowe spodnie.
-Więc? Co to za kolejna niespodzianka?- spytał z lekkim uśmiechem mężczyzna.
Nie dał rady ukryć ciekawości i ekscytacji. Ba, nawet nie próbował! Nick od razu skojarzył go z małym chłopcem, czekający na drobny upominek od rodziców.
-Dzisiaj pomogę ci się zrelaksować, mój Panie. Proszę, połóż się na brzuchu.- powiedział chłopak.
Mężczyzna wykonał prośbę bez żadnego komenatrza. Nick nalał trochę oliwki na dłoń i rozprowadził po plecach Raifuru, na co ten mruknął z przyjemności.
Brunet, tak samo jak starszy, miał dużą przyjemność z tej czynności. Przy okazji odkrył parę ciekawych punktów na ciele mężczyzny. Jedne sprawiały mu dużą przyjemność, na przykład kark i łopatki. Inne zaś, takie jak boki pod żebrami i dołeczki nad pośladkami sprawiały, że syczał, jakby z bólu, i marszczył brwi. W pierwszej chwili Nick pomyślał, że dawniej mógł mieć te odcinki kości w jakiś sposób złamane. Nie znał się na medycynie, więc odpuścił sobie pytanie, by nie zaliczyć gafy.
Dopiero gdy zauważył, że mężczyzna w pełni się zrelaksował, postanowił zacząć rozmowę. Już kilka dni temu wymyślił sobie, jak ją rozpocząć, a dzisiaj rano piętnaście razy ją powtarzał. Nie chciał się zająkać, a jednocześnie wolał brzmieć naturalnie.
-Panie, masz bardzo dobry kontakt ze swoimi sługami i przyjaciółmi, prawda?- zapytał, chociaż bardziej brzmiało to jak stwierdzenie.
-Mhm, są dla mnie bardzo ważni, szczególnie ci znajomi, których poznałeś.- powiedział mężczyzna.
-Poznałem chyba większość.- zaśmiał się Nick.
-Dwóch jeszcze nie. Jednego pewnie prędko nie zobaczymy. Ma na głowie niezły biznes, rzadko się widujemy. Drugi jest zajęty wychowywaniem dorastającego syna.- wyjaśnił.
-À propos, nie masz chyba dobrego kontaktu z własną rodziną, prawda? Nawet o nich nie wspomi...- zaczął.
-Skończ ten temat.- powiedział Raifuru.
Nick od razu poczuł, jak jego mięśnie się napięły. Skarcił się w duchu. Źle to rozegrał. Musi to szybko naprawić!
-Przperaszam, Panie, ale po prostu jestem ciekawy... Nie lubicie się? Czy może poszło o interesy? Po prostu chciałbym ich poznać...- mówił.
Mężczyzna wstał do siadu i go odepchnął. Oliwka spływała po jego plecach i ramionach, kierując się na klatkę piersiową. Mężczyzna wściekle chwycił ręcznik i zaczął się wycierać, żeby zająć czymś ręce.
-Może nie mam z nimi kontaktu, bo nie żyją?!- krzyknął.
Nick zaniemówił. Nie pomyślał o tym. Nie wpadł na pomysł, że ktoś tak idelany jak Raifuru może być sierotą. W ogóle nie przyszło mu to do głowy! A przecież to było tak oczywiste...!
-P-Panie ja, przepra...- zaczął.
-Zamknij się. Wyjdź.- warknął mężczyzna.
Był wściekły. Nie tak jak wtedy, gdy zobaczył Nicka z innym mężczyzną w łóżku. Chłopak dostrzegł w jego oczach złość pomieszaną ze smutkiem i bezsilnością. I coś jeszcze. Jego oczy delikatnie błyszczały się od napływających łez. Zaciskał mocno szczękę i pięści.
-Panie, błagam, wybcz mi, nie chciałem...!- krzyknął przerażony Nick, zapominając o swojej masce grzecznego chłopca.
Teraz zależało mu tylko na przebaczeniu. Nie mógł zepsuć tego, na co pracował ponad pół roku! Nie w takiej chwili! Nie z tak błahego powodu! Ale... czy na pewno to był błahy powód?
-Wyjdź! Najlepiej spieprzaj stąd i nie wracaj!- wrzasnął Raifuru.
Nick prawdopodobnie zignorowałby to i dalej brnął w swoje, gdyby nie łza, która wypłynęła z prawego oka mężczyzny i spłynęła po jego policzku. Chłopak szybko wybiegł z pokoju i chciał uciec do siebie, ale jak na złość wpadł na Antonia.
-Hej, gdzie ty tak pędzi...- zaczął, ale przerwał, widząc przerażenie chłopaka.
Niemal od razu zrozumiał, że coś jest nie tak. Sam Nick przeraził się jeszcze bardziej. Dokładnie pamiętał groźbę Antonia sprzed paru miesięcy.
-Coś ty zrobił?- spytał poważnie.
Chłopak go wyminął i zbiegł po schodach prosto do wyjścia. Niestety, tam zatrzymał go jeden z lokajów.
-Puszczaj mnie!- krzyknął chłopak, jednak ten nic nie odpowiedział.
Zaciągnął go do salonu i wepchnął tam, zamykając drzwi. W tym czasie Antonio pobiegł do Raifuru.
Wszedł do jego pokoju dosyć cicho, nie chcąc bardziej denerwować przyjaciela. Już i tak wiedział, że jego psychika nie jest w tej chwili stabilna.
-Jacob, co jest?- spytał, siadając koło niego. Mężczyzna nie odpowiedział, wciąż starał się uspokoić.
-Co ci ta pizda zrobiła?- ponowił pytanie czewonowłosy.
-...spytał o rodziców.- wyjaśnił Raifuru, na co Antonio westchnął.
-Nie ma wyczucia ten gówniarz.- mruknął mężczyzna.
-Wiesz, przez dłuższy czas uważałam pana Kristoffa za mojego ojca, a Żyletę za matkę... ale szybko umarła. Przyznam że brakuje mi takiej kobiecej rady i wsparcia.- dodał Raifuru, na co Antonio się zaśmiał.
-Otaczasz się samymi mężczyznami, więc nawet mnie to nie dziwi.- odparł z uśmiechem. Szarowłosy pokiwał głową.
-I właśnie tego mi brakuje. No i wiesz, nie pamiętam zbyt dużo z życia przed trafieniem do Celi. Normalnie nie pamiętałbym, jak wyglądają moi rodzice, gdyby nie zdjęcia. Boże, tak strasznie mi ich brakuje...- szepnął, a jego głos zadrżał. Antonio objął go ramieniem.
-Państwowo Bite dobrze zastąpili ci rodzinę. Ale sam szybko chciałeś się usamodzielnić, odpuścić im trochę... Za szybko dorosłeś.- dodał mężczyzna.
-Mhm... Chociaż czas spędzony z nimi był bardzo przyjemny. Nawet nauczyłem się zajmować dzieckiem.- zaśmiał się Raifuru.
-A no tak, oni mieli jakiegoś gówniaka. Jak jej tam było?-
-Jemu, mieli syna. Chyba ma na imię Chris, o ile dobrze pamiętam. Teraz pewnie będzie miał jakieś czternaście lat.- odparł.
-Wiekowo prawie jak moja Star. Może by się dogadali.- zaczął mężczyzna.
-Trzeba by ich kiedyś zapoznać, może coś by z tego wyszło.- dodał Raifuru, uśmiechając się lekko.
-Nawet mnie nie strasz! Później o tym pomyślimy. Najpierw musimy ci polepszyć humor. Chodź, zrobimy jakiś mały napadzik.- powiedział i wstał.
Raifuru zaśmiał się i poszedł za nim. Mimo wszystko, po tych wielu trudnych latach znalazł sobie bliskich przyjaciół, na których zawsze mógł liczyć. A Antonio był jednym z tych, który zawsze był pierwszy, by mu pomóc.
Jeśli ta książka ci się podoba i jesteś ciekawy dalszych przygód Nicka, bądź chcesz wywołać uśmiech na mojej twarzyczce, zostaw gwiazdkę lub komentarz! Dzięki! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro