5. Chwile ulotne
Po szkole zawsze potrzebowałam chwili wytchnienia. Najczęściej były to chwile spędzone na boisku. Rzadziej przy boku Adriena. Chociaż byłam tam z nim za każdym razem kiedy tylko mogłam. A mogłam tylko wtedy gdy miał go kto odebrać, bo on sam nie mógł ruszyć swojego leniwego dupska.
Dzisiaj (prawdopodobnie specjalnie dla mnie) przyjechał do szkoły rowerem.
-Adrien idziesz ze mną na boisko?
-No czemu nie... A będzie ktoś jeszcze?
-Nie. Chyba że ty kogoś bierzesz?
-Ciebie mogę brać.
-No co za kutasiarz.
-Ej ej. Nie pozwalaj sobie.
Jesteś jak buldog.
-Czemu?
-Bo jesteś duża i brzydka.
-Mówisz? To ty jesteś jak pudel- mały, wkurwiający i podskakujący hejtą do gardeł.
-Dobra wygrałaś... 😜
-Możemy już iść?!
-Tak, tak. Tylko już na mnie nie krzycz...
-Oj, nie wiedziałam, że ty taki wrażliwy...
-Bo ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz!
-Wiem wiem i to więcej niż się spodziewasz... Wiem, że pokochał byś tą koszulkę...
Wyjełam telefon i pokazałam mu zdjęcie.
-No może, może. Ten napis "I'M IN LOVE WITH THE COCO" mnie przekonuje.
-Ale ona ma brzydki krój.
-To nic najważniejszy jest przekaz.
-No tak ta koszulka ukazywała by całego ciebie- zaśmiałam się.
Te chwile były cudowne.
Ale najgorsze było to że za dużo sobie wyobrażam i sama sobie robiłam nadzieję.
Wykończyło to mnie...
To mnie zabijało...
To bolało...
To,że osoba dla której się starasz jest zdania iż nie zasługujesz nawet na połowę jego uwagi.
A ja go kocham... 💔
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro