Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4."Ukojenie" bólu

Ból?
Z naukowego punktu widzenia to subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne, powstające pod wpływem bodźców uszkadzających lub zagrażających ich uszkodzeniem.
Z mojego punktu widzenia ból to miłość... Z kolei miłość jest jak ból, np.: gardła- albo przejdzie albo zamieni się w coś poważniejszego. Ale każda walka ma swój koniec... Nawet ta o miłość... Czasami myślę że to ja powinnam ja zakończyć, i to nie z powodu dumy, lecz z szacunku do samej siebie. Adrien cały czas mi powtarza "Nicol niech teraz ktoś zawalczy o ciebie. Przestań być dla kogoś. Zacznij być dla siebie. I doceń wreszcie siebie za to kim jesteś ".
No i nie da się zaprzeczyć...
Miał rację. Teoretycznie.
Bo w praktyce oprócz niego w mojej głowie nie było nikogo, kogo chciałabym zobaczyć w sytuacji kiedy walczy o mnie. Moja przyjaciółka Lori nie musiała mi tego udowadniać. Byłam pewna jej osoby przez samo to, że zawsze była obok. Nagle... Dźwięk sms... Rozbrzmiał w mojej głowie, wnosząc do niej myśl, że to właśnie Adrien przypomniał sobie o moim istnieniu. Ale nie miałam zamiaru wziąć telefonu do ręki. Nie chciałam czytać kolejnego bezsensownego sms o szkole czy o pracach domowych.
Podeszłam do kredensu. Teraz moim jedynym problem było to czy wziąć z niego kieliszek czy lampkę do wina. Tym wyborem jednak długo sobie nie zaprzątłam głowy. Energicznym ruchem ręki chwyciłam szkło. Podeszłam do stołu delikatnie odsunęłam krzesło. W mojej głowie kłębiły się miliony myśli. Schyliłam się pod stół. Tam zawsze stały jakieś trunki, schowane za błękitną poświatą obrusu, na tyle długiego, że jego fragmenty składały się falami na ziemi. Chciałam się szybko upić. Wybrałam delikatnie różową butelkę wódki o jakieś włoskiej nazwie. Gdy ją otworzyłam miałam poważne obawy, że to denaturat. Ale raz kozie śmierć. Nalałam trunek do połowy lampki do win. Te różowo-fioletowe smugi wódki tak śliczne tańczyły na ścianie podświetlone światłem nocnej lampki. Podświadomie czułam, że to jest piękne. Chwyciłam lampkę i przystawiłam ją do ust, które teraz zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Serce biło mi coraz mocniej...
Wtedy słyszałam ciszę. O ile ją można słyszeć. Dosłownie piszczała mi w uszach.
Wzięłam jeden łyk.
Nieznacznie się skrzywiłam, ale zasmakowało mi.
Potem był drugi, trzeci...
Jedna lampka, druga, trzecia... Jeden litr, jedena butelka...
Tylko jedna...
Ale ukołysała do snu moje smutki i obawy.
Oczywiście byłam świadoma, że alkohol nie jest rozwiązaniem, ale woda zasadniczo też nim nie była. Zdawałam sobie doskonale sprawę, że potrafi rozwiązać wiele rzeczy: rodziny, małżeństwa, przyjaźnie, a wbrew pozorom nie rozwiązuje problemów.
Wiedziałam teraz co czuje ojciec chwytając za butelkę, wiedziałam że szuka on tam ukojenia swojego bólu. Zapominał jednak, że szczęście tak jak wschód słońca- prędzej czy później nadejdzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro