31
Pov Harry
Zadzwoniłem po Wiliama, musiał mi pomóc wyczyścić pamięć Pauli. Sam nie mogę uwierzyć, że byłem taki głupi by dać podejść się mojej ślicznotce i o powiedzieć jej to czego pod żadnym pozorem nie powinna wiedzieć. Choć tak naprawdę to nie zabiłem jej matki, a jedynie zamknąłem ją w szpitalu psychiatrycznym i kazałem faszerować ją psychotropami póki sama nie oszaleje. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest to trochę okrutne, ale gdyby ona nie chciała rozdzielić mnie i Pauli to nic takiego by się nie wydarzyło. Sama była sobie winna. Oczywiście Paula nie zamierza przyjąć tego do wiadomości woli ciągle mnie za to obwiniać.
Tym razem Will pojawił się dość szybko i dobrze, bo te leki, które podałam mojej małej były dość słabe i w każdej chwili mogła się obudzić.
- Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł, ten narkotyk jest dość silny - powiedział mi jak poinformowałem go o co mi chodzi.
- To nie ma znaczenia. Ona musi zapomnieć o tym czego się dowiedziała - byłem zdeterminoany. Pragnąłem jedynie by znowu mnie kochała.
- Skoro tak bardzo ci na tym zależy to dobrze, tylko ją zbadam - kiwnąłem głową. Podwinął on jej niebieską koszulkę i zaczął ugniatać jej brzuch. - Ona ma powiekszoną macicę!
Jak to usłyszałam to się przestraszyłem, bałem się, że może być na coś poważnie chora.
- To źle? - Spytałem z desperacją w głosie.
- Nie, najprawdopodobniej jest w ciąży - z wrażenia aż musiałem usiąść.
- Przecież mówiłeś, że nawet jak będzie w ciąży to poroni - nie chciałem narobić sobie złudnych nadziei.
- Najwidoczniej ma silniejszy organizm niż podejrzewałem. Dla pewności powinna jeszcze zrobić badania.
- A można podać jej teraz ten narkotyk? - wątpiłem, że informacja iż będziemy mieli dziecko wcale by jej nie uspokoiło. A ja pragnąłem by wszystko było po staremu.
- Oczywiście, że nie. W ten sposób na pewno zabiłbyś dziecko - no i znowu miałem bardzo trudną decyzję do podjęcia. Jak nie wyczyszczę pamięci Pauli to ona ciągle będzie chodzić na mnie wściekła, lecz z drugiej strony gdybym to zrobił to zabije własne dziecko, którego tak bardzo pragnę.
Paula jest młoda i mogła by mieć jeszcze wiele dzieci, lecz nie wyobrażam sobie jak mógłbym żyć z świadomością iż zabiłem własne dziecko.
- Rozumiem.
- Tylko zadbaj o nią - zakomunikował mi zanim opuścił pomieszczenie. Ja usiadłem na brzegu łóżka i chwyciłem jej rączkę. Zacząłem się zastanawiać jak mam jej to wszystko powiedzieć, jak się obudzi to pewnie nie da mi dojść do słowa.
Te nerwy także zbyt dobrze nie wpłyną na jej ciążę.
Po niespełna piętnastu minutach zaczęła się budzić, ja niestety nie miałem pojęcia co zrobić by ją w jakiś sposób uspokoić.
- Jak się czujesz? - Spytałem jak tylko otworzyła oczy.
- W twoim towarzystwie to do niczego. Nie wybaczę ci tego jak mnie potraktowałeś - warknęła w moją stronę i chciała się podnieść, ale jej to skutecznie uniemożliwiłem.
- Musisz odpoczywać.
- To zejdź mi z oczu.
- Musimy się teraz pogodzić, więc mnie wysłuchaj - zdecydowałem się jej to od razu powiedzieć, nie było sensu czekać.
- Ja mam inne zdanie.
- Jesteś w ciąży i to dobro dziecka jest najważniejsze.
JUŻ NAWET MAM POMYSŁ NA TRZECIĄ CZĘŚĆ TEGO OPOWIADANIA, TYLKO NIE KONIECZNIE BĘDZIE ONA O HARRY'M I PAULI.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro