Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15, pytanie


Pov Paula

- Niestety tym razem nie mam wyboru - jak usłyszałam jego słowa to nogi się pode mną ugięły. Byłam w stanie darować Harry'emu to jak mnie traktował, ale nigdy bym mu nie wybaczyła gdyby zabił moją mamę. Rozumiem, że wypuszczenie jej wolno może wiązać się z pewnym ryzykiem dla Harry'ego. Lecz można było zastosować inne środki ostrożności.

- Wymyśl coś innego, zgadzam się na wszystko, ale jej nie zabijaj - złapałam go za rękę.

- Pomyśl logicznie, tu nie da się nic innego zrobić. Jeśli puszczę ją wolno to ona od razu doniesie na mnie na policję, zabiorą cię mi, a później pójdę do więzienia. W ogóle mi się nie podoba taki scenariusz moje życia, więc zamierzam zrobić wszystko byle do tego nie dopuścić - mówił dość logicznie, ale nic nie zmieniało faktu, że chodziło o moją matkę i nie mogłam dopuścić do tego by coś jej się stało.

- To moje uczucia już cię nie obchodźą? - Spytałam. Chciałam wzbudzić w nim jakieś wyrzuty sumienia. Przecież jeśli mnie kochał to nie mógł mnie tak skrzywdzić.

Wolną rękę przeniósł na mój prawy policzek i go pogłaskał.

- Oczywiście, że mnie obchodźą, dlatego jestem skłonny zgodzić się na inne rozwiązanie - uśmiech sam wkradł mi się na usta.

- Jakie? - dopytałam go.

- Znalazłbym lekarza, który za pieniądzę stwierdziłby, że ona oszalała i tylko sobie wyobraziła, że cię widziała - i po usłyszeniu tych słów od razu straciłam humor. To co on zaproponował było o wiele gorsze od śmierci.

- Nigdy w życiu się na coś takiego nie zgodzę - zakomunikowałam mu.

Pov Harry

Paula w ogóle nie rozumiała powagi sytuacji, jej matka mogła sprowadzić na mnie ogromne kłopoty. A jakby się tak dokładnie zastanowić to jej śmierć nie będzie moją winą tylko Zayna, to jemu coś odbiło i ją tu przywiózł. Jego także nie mogę puścić wolno, musi zapłacić za to jak trakowałem Paulę.

- A ja akurat nie zamierzam cię pytać o zdanie. Zrobię to co trzeba - puściłem jej dłoń. Chciałem zrobić to jak najszybciej, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że z czasem mógłbym ulec mojej ślicznotce.

Gdy już miałem chwycić za klamkę to zatrzymały mnie jej słowa.

- Jeśli nic jej nie zrobisz to przysięgam, że zapomnę o tym co mi zrobiłeś. Zrobię wszystko co będzie w mojej mocy byśmy byli szczęśliwi - brzmiało to bardzo kusząco. Nie mógłbym przecież odrzucić tak wielkiej okazji.

- A skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz obietnicy? - Postanowiłem się z nią podroczyć, zawsze można więcej wyciągnąć.

- Znamy się już długo i chyba zdążyłeś już zauważyć, że ja nie kłamię - to była prawda. Paula zawsze nie zwarzając na konsekwencję mówiła to co myśli. Nie zawsze było to rozsądne.

Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie i przciągnąłem do siebie.

- Nie zabije jej, ale ty musisz mi dać słowo, że nigdy nie będziesz próbowała szukać z nim kontaktu.

- Obiecuję. 

A skoro nie będą miały kontaktu to Paula się nie dawie, że jej mama jest już dawno w niebie.



Jednak nie usunę żadnego z moich opowiadań, a może nawet niedługo zacznę publikować kolejne. Mam już z niego napisane kilka rodziałów.



KIEDY BYŚCIE CHCIELI MARATON? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro