33
Pov Harry
W ogóle nie podobało mi się zachowanie Pauli. A już najbardziej to, że zamierzała się pozbyć naszego dziecka, możliwe, że powiedziała mi to tylko po to by zepsuć mi humor, ale i tak mnie to denerwowało. Martwiłem się także, że przestanie o siebie dbać i straci ciążę. Ona nawet nie chciała iść do lekarza, a miałem praktycznie pewność, że dziecko jest zagrożone. Za bardzo dałem jej wtedy w kość.
- Jeśli nadal nie będziesz chciała iść po dobroci to przysięgam, że cię tam zaciągnę - ostrzegłem ją. Jej zachowanie było naprawdę dziecinne.
- No spróbuj, wtedy mocno się zdenerwuje i na pewno nie wpłynie to dobrze na twoje dziecko - nie rozumiałem jak ona mogła tak mówić. Przecież to także jej dziecko.
- Doskonale pamiętam jak kiedyś cierpiałaś po tym jak pierwszy raz poroniłaś, co się zmieniło od tego momentu? - Spytałem ją.
- Najpierw dowiedziałam się, że zabiłeś moją mamę, a teraz, że będziemy razem mieli dziecko, to naprawdę nie jest łatwe do zaakceptowania - podniosła się z kanapy z zamiarem iścia gdzieś, złapałem ją jednak w miarę delikatnie za ramię.
- Twoja mama żyje - musiałem jej jednak wyznać prawdę, nie było innego wyjścia.
- Ale jak to?
- Tak jak mówiłeś wcześniej zamknąłem ją w tym szpitalu psychiatrycznym. Jest faszerowana bardzo silnymi lekami i samoistnie od tego zwariowała - możliwe, że przyczyniło się do tego także to iż opowiedziałem jej o tym co robiłem Pauli, ale tego to nie musiała wiedzieć.
- A co z Zayn'em? - Spytała jednocześnie siadając.
- Znajduje się daleko stąd wraz z Horanem przeżywają istne piekło na ziemi - już nie opowiadałem jej o szczegółach. Nie warto było.
- Jesteś okrutny.
- Wcale nie, po prostu zrobili takie coś, że śmierć by była dla nich zbyt łagodną karą.
- Nie masz prawa tak traktować innych ludzi - co jak co, ale muszę przyznać, że naiwna to ona była. Z racji swojej pozycji miałem jeszcze większe prawa.
- Nie myśl już o tym. Dla ciebie powinno być ważne teraz jedynie nasze maleństwo. A teraz musimy sprawdzić czy nic mu nie dolega. Nasz synek powinien być zdrowy.
- Okej pójdę z tobą, ale mam nadzieję, że urodzi nam się dziewczynka - wstała i poszła do naszego pokoju. Najpewniej się przebrać.
Przyznaje, że chciałbym mieć taką córeczkę podobną do Pauli, ale później.
***
Na szczęście okazało się, że z naszym dzieckiem nie jest tak źle. W prawdzie ciąża jest z podwyższonym ryzykiem, ale jeśli będzie na siebie uważać to nie będzie z tym wielkiego problemu. A ja wiedziałem, że ją dopilnuje i będę się z nią obchodzić jak z jajkiem.
- Mam nadzieje, że będziesz się stosować do zaleceń lekarza - zakomunikowałem jej podczas prowadzenia samochodu.
- Ta, ale nie wszystkich, na pewno nie będę się stosować do żadnych diet. Sama wiem czego potrzebuje mój organizm.
- To akurat mogę ci odpuścić, ale musisz za to dużo odpoczywać.
- Okej - zgodziła się ze mną.
JAK SIĘ POSTARACIE TO BĘDZIE DZIŚ JESZCZE JEDNEN.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro