18
Pov Paula
Nie miałam pojęcia co stało się z Zayn'em, Harry mi tego nie powiedział. Po prostu dwa dni temu zauważyłam, że nie ma go już w domu. Szczerze to wątpię by przeżył, jestem praktycznie pewna iż Harry kazał go zabić, a może nawet sam to zrobił. Muszę przyznać, że od tego czasu czuję się inaczej w jego towarzystwie. Zdaje sobie sprawę z tego, że na pewno miał wcześniej nie jedną osobę na sumieniu, lecz to chodziło o mojego brata. Wiem, że powinnam go nienawidzić po tym co mi zrobił, w końcu można by uznać, że sprzedał mnie i to przez swoje grzechy. Gdyby wziął odpowiedzialność za swoje czyny to teraz miałabym normalne życie. Mieszkałabym ze swoimi rodzicami i chodziła do szkoły.
Zastanawiam się także jak czują się moi rodzice, spędzają święta sami. Jestem też ciekawa czy już wiedzą co stało się z moim bratem. W niedługim czasie stracili dwójkę dzieci.
- Nad czym tak rozmyślasz? - Spytał Harry, a następnie pocałował mnie w policzek. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam jak wszedł.
- Niczym konkretnym.
- No to chodź jeść. Niestety będziemy musieli po sobie posprzątać, bo tak głupia kucharka już sobie poszła. Chyba jestem dla niej za dobry - pokręciłam głową na to co powiedział. Sama słyszałam jak ta kobieta kilka razy prosiła by dał jej wolne na święta, ale ten konsekwentnie odmawiał.
- Nie rób tego, przyzwyczaiłam się już do niej - mruknęłam i skierowałam się do kuchni. Stół był pełen jedzenia. Byłam wprost pewna, że oboje nawet w kilka dni tego nie zjemy.
Zajęłam miejsce obok Harry'ego tak jak zawsze to robiłam, tym razem zrobił on jednak coś dość dziwnego, a mianowicie nalał w mój kieliszek wina.
- Mówiłeś, że pozwolisz mi się napić dopiero jak skończę osiemnaście lat - przypomniałam mu, choć wątpię by miał sklerozę.
- Tak było wcześniej, teraz mam nadzieję, że w swoje urodziny będziesz miała duży brzuch i zakaz picia alkoholu - szczerze to teraz nie czułam, że jest to dobry czas na dziecko. Musiałam sobie z Harry wszystko wyjaśnić.
- Watpię bym tak szybko zaszła w ciąże.
- A ja nie, jeszcze dziś zaczniemy się o to starać - chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Bałam się tego i to bardzo. Jak był sparaliżowany to ja mogłam wszystko kontrolować. Teraz będę zdana jedynie na niego.
- Dzisiaj raczej nie, średnio się czuję - skłamałam, choć nie do końca.
- To weź jakąś tabletkę, mam na ciebie zbyt wielką ochotę by zrezygnować.
MOŻLIWE, ŻE OKOŁO 15 STYCZNIA ZACZNĘ PUBLIKOWAĆ NOWE OPOWIADANIE. I PROŚBA DO TYCH, KTÓRZY CZYTAJĄ " NIGDY NIE UCIEKNIESZ" JEŚLI MACIE JAKIEŚ POMYSŁY NA TEMAT TEGO OPOWIADANIA TO PISZCIE NA PRIV. KOMPLETNIE NIE MAM WENY NA TO OPOWIADANIE.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro