15, pytanie
Pov Paula
- Niestety tym razem nie mam wyboru - jak usłyszałam jego słowa to nogi się pode mną ugięły. Byłam w stanie darować Harry'emu to jak mnie traktował, ale nigdy bym mu nie wybaczyła gdyby zabił moją mamę. Rozumiem, że wypuszczenie jej wolno może wiązać się z pewnym ryzykiem dla Harry'ego. Lecz można było zastosować inne środki ostrożności.
- Wymyśl coś innego, zgadzam się na wszystko, ale jej nie zabijaj - złapałam go za rękę.
- Pomyśl logicznie, tu nie da się nic innego zrobić. Jeśli puszczę ją wolno to ona od razu doniesie na mnie na policję, zabiorą cię mi, a później pójdę do więzienia. W ogóle mi się nie podoba taki scenariusz moje życia, więc zamierzam zrobić wszystko byle do tego nie dopuścić - mówił dość logicznie, ale nic nie zmieniało faktu, że chodziło o moją matkę i nie mogłam dopuścić do tego by coś jej się stało.
- To moje uczucia już cię nie obchodźą? - Spytałam. Chciałam wzbudzić w nim jakieś wyrzuty sumienia. Przecież jeśli mnie kochał to nie mógł mnie tak skrzywdzić.
Wolną rękę przeniósł na mój prawy policzek i go pogłaskał.
- Oczywiście, że mnie obchodźą, dlatego jestem skłonny zgodzić się na inne rozwiązanie - uśmiech sam wkradł mi się na usta.
- Jakie? - dopytałam go.
- Znalazłbym lekarza, który za pieniądzę stwierdziłby, że ona oszalała i tylko sobie wyobraziła, że cię widziała - i po usłyszeniu tych słów od razu straciłam humor. To co on zaproponował było o wiele gorsze od śmierci.
- Nigdy w życiu się na coś takiego nie zgodzę - zakomunikowałam mu.
Pov Harry
Paula w ogóle nie rozumiała powagi sytuacji, jej matka mogła sprowadzić na mnie ogromne kłopoty. A jakby się tak dokładnie zastanowić to jej śmierć nie będzie moją winą tylko Zayna, to jemu coś odbiło i ją tu przywiózł. Jego także nie mogę puścić wolno, musi zapłacić za to jak trakowałem Paulę.
- A ja akurat nie zamierzam cię pytać o zdanie. Zrobię to co trzeba - puściłem jej dłoń. Chciałem zrobić to jak najszybciej, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że z czasem mógłbym ulec mojej ślicznotce.
Gdy już miałem chwycić za klamkę to zatrzymały mnie jej słowa.
- Jeśli nic jej nie zrobisz to przysięgam, że zapomnę o tym co mi zrobiłeś. Zrobię wszystko co będzie w mojej mocy byśmy byli szczęśliwi - brzmiało to bardzo kusząco. Nie mógłbym przecież odrzucić tak wielkiej okazji.
- A skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz obietnicy? - Postanowiłem się z nią podroczyć, zawsze można więcej wyciągnąć.
- Znamy się już długo i chyba zdążyłeś już zauważyć, że ja nie kłamię - to była prawda. Paula zawsze nie zwarzając na konsekwencję mówiła to co myśli. Nie zawsze było to rozsądne.
Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie i przciągnąłem do siebie.
- Nie zabije jej, ale ty musisz mi dać słowo, że nigdy nie będziesz próbowała szukać z nim kontaktu.
- Obiecuję.
A skoro nie będą miały kontaktu to Paula się nie dawie, że jej mama jest już dawno w niebie.
Jednak nie usunę żadnego z moich opowiadań, a może nawet niedługo zacznę publikować kolejne. Mam już z niego napisane kilka rodziałów.
KIEDY BYŚCIE CHCIELI MARATON?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro