Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48

Luna Miles


Słuchałam jak ten bezrozumna ameba zarywa do mojego przyjaciela i już czułam jak zamierza to chamsko skomentować, więc go kopnęłam. Nie pozwolę, żeby zniżył się do jej poziomu. Poza tym to jakby nie patrzeć to coś jest nawet ku mojemu zdziwieniu dziewczyną, a Zayn ma być miły dla płci żeńskiej choćby nie wiem co. Nie po to od tylu lat mu wpajałam jak ma traktować dziewczyny i pomimo, że już zdążył powiedzieć co nieco na jej temat, to na pewno nie pozwolę, żeby upadł tak nisko jak to coś przede mną.

Ja to co innego, w końcu sama jestem dziewczyną, więc różnicy to nie robi czy jej powiem coś niemiłego, czy pogruchotam i odbuduję jej całą twarz na nowo. Postanowiłam być tylko lekko chamska i sarkastyczna.

- Sory mówiłaś coś? Bo twoje wielkie ego kompletnie ciebie zagłuszyło.

Od tego się zamknęła i odwróciła w stronę korytarza, ale po chwili szybko wróciła do swojej poprzedniej pozycji. Zdążyłam tylko zobaczyć Kate, następnie jak to wytapetowane coś całuje Zayna wbrew jego woli.

Odepchnął ją od siebie i zaczął się wydzierać, a tak niczego sobie z tego nie robiąc powiedziała mu, że już nie ma dziewczyny i że jej się nie odrzuca. Zayn już zaczął się do niej zbliżać, ale zatrzymałam go.

- Zayn daj spokój, oboje wiemy, że nigdy nie uderzyłbyś dziewczyny. Ja się tym zajmę.

O już ja się odpłacę jej za złamanie serca mojej przyjaciółki. Czułam jak kipię ze złości i miałam gdzieś co jej zrobię i jak na tym wyjdę, ale po prostu nie mogłam puścić tego płazem. Widziałam strach w jej oczach i wzięłam szybki zamach, żeby jej przywalić i nie dać szans na ucieczkę przed tym, co ją czeka, ale poczułam czyjąś dłoń na moim przedramieniu. 

Momentalnie cała moja złość zniknęła jak ręką odjął. Zdziwiona spojrzałam na właściciela owej ręki i okazał się to być mój dawny przyjaciel z dzieciństwa, Solen Tadajewski. Jego nazwisko zawsze było dla mnie zagadką, ponieważ zanim dowiedziałam się, że pochodzi z innego kraju, to jako paroletnia dziewczynka myślałam, że jest aniołem zesłanym z nieba, żeby pilnował mnie i brata i nie pozwolił, żebyśmy znów byli sami.

Od zawsze łączyły nas dziwne relacje, Leo z nim świetnie się dogadywali, żartowali nawet razem. Jednak kiedy ja z nim rozmawiałam, to zawsze kończyło się to sprzeczką. Znaczy zależało mi na nim, bardzo go lubiłam i nawet podziwiałam, ale kłócenie stało się naszym sposobem porozumiewania i pokazywania jak bardzo nam na sobie zależy.

- Solen? Co ty tu robisz?

Spojrzał się znów na mnie po tym jak odbył krótką wymianę spojrzeń z Zaynem, a tamten gdzieś pobiegł.

- Zgaduję, że się tu uczę?

- A nie powinieneś być teraz tak mniej więcej na drugim końcu szkoły?

Widziałam jak jego policzki się delikatnie rumienią i zaczął drapać się w tył głowy. Za każdym razem ja kto robi, to jego bluza idealnie opina się na jego ramieniu i dokładnie widać zarys jego bicepsa. Nie to, żebym zwracała na to za każdym razem uwagę, czy coś...

- Tak właściwie, to chciałem z tobą porozmawiać.

Okej? Robi się ciekawie.

- O czym?

Na chwilę się nie odzywał się zamyślony. Nagle odezwała się moja wilczyca.

~ O nas?

~  W sensie o tobie i mnie, czy o mnie i nim, bo nie wiem co miałaś na myśli?

~ Boże, jaka ty niedomyślna. Nie widzisz jak mu się podobasz?

~ Po pierwsze, to przez większość mojego życia byłam przekonana, że jestem aseksualna. NIGDY nie zaciekawił mnie ktokolwiek inny. No i po drugie, przecież wiem, że mu się podobam, tylko nie chcę go zranić, ponieważ sama nie wiem, czy byłabym w stanie kogoś pokochać.

~ Jak nie spróbujesz, to się nigdy nie dowiesz.

~ To ty zawsze byłaś ta bardziej romantyczna ode mnie.

~ Spokojnie, ja cię pokieruję w tym wszystkim, a teraz brnij dalej, zanim on sobie pójdzie.

Mimowolnie obniżyłam wzrok i dostrzegłam jego naszyjnik. Nosi go zawsze od kiedy go tylko znam, co jest trochę dziwne. No, chyba że to jakiś prezent od kogoś, wtedy to całkiem słodkie z jego strony i pokazuje, że mu zależy. Zawsze to w nim lubiłam. Nawet jego oczy, są takie niecodzienne, wyglądają jak płynny bursztyn z drobinkami złota, a pod dobrym kątem i odpowiednią ilością światła potrafią... On patrzy się na mnie.

~ O kurde, on się na mnie patrzy! Szybko zrób coś fajnego, żeby nie wyjść na głupią!

Chciałam się oprzeć o szafkę i zrobić pozę wyluzowanej, ale za późno zobaczyłam, że szafki są za daleko i solidnie w nie łupnęłam tułowiem i przywaliłam głową.

- Hej, wszystko w porządku?

Złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie, oglądając moją głowę i patrząc czy nic sobie nie zrobiłam.

- Nie, wszystko okej, po prostu lekko zakręciło mi się w głowie. No wiesz tyle emocji w ciągu jednego dnia, he he.

Serio? Tyle emocji w ciągu jednego dnia?! Gdzie się podziały moje kłamstwa wystrzeliwane niczym z armaty, za każdym razem jak musiałam coś wymyślić? Nie mów mi, że to przez niego. Co ja gadam? Oczywiście, że to przez niego! Jak mogłabym okłamać tak szczerą i miłą osobę?

- Na pewno? Myślę, że powinniśmy się przejść do pielęgniarki.

- Na serio nie trzeba, już jest w porządku. To było tylko chwilowe zasłabnięcie.

- Żadnych wymówek, idziemy do pielęgniarki czy tego chcesz, czy nie.

- Ale...

Chciałam jeszcze trochę z nim podyskutować, ale nie dał mi nawet dojść do słowa.

- Powiedziałem żadnych wymówek.

Zrezygnowana poddałam się bez walki i pozwoliłam, żeby mnie wziął za rękę i zaciągnął do pielęgniarki szkolnej.

O dziwo, nie przeszkadzało mi to aż tak, że ktoś mnie gdzieś prowadzi wbrew mojej woli. W sumie zasłużyłam sobie na to, po tym, jak zapewne się przed nim ośmieszyłam na całego. Przynajmniej te przyjemne iskierki wędrujące wzdłuż naszych dłoni od miejsca, gdzie styka się skóra z jego są jakotakim wynagrodzeniem całej tej sytuacji.

Jeszcze zanim zakręciliśmy na korytarzu zobaczyłam jak Leo posyła mi dziwne miny i formując dłonie w serce pokazuje na mnie i Solena. W momencie jak zaczął robić całuśne miny posłałam w jego stronę środkowy palec i wtedy straciłam go z oczu, wciąż słysząc jego śmiech gdzieś w oddali.

Spojrzałam się na chłopaka trzymającego mnie za rękę i zastanawiałam się, czy rzeczywiście mu się podobam i czy jestem aż tak ślepa, żeby tego nie zauważyć.

Może zaproszę go na randkę i wtedy się okaże, że może i ja... Coś do niego czuję. Ale czy to możliwe? Nie mam doświadczenia w tych sprawach i nie znam się na randkowaniu, a już tym bardziej na byciu w związku z inną osobą. Ja nawet nie wiem, jaka jest moja seksualność. Nie to, co mój brat, on od prawie od zawsze wiedział, że jest gejem i że kiedyś spotka tego idealnego chłopaka, który okaże się być jego bratnią duszą.

Bosz, nawet on ma bardziej udane życie miłosne ode mnie, no i z nas dwojga tylko jemu w głowie były romanse. Nie ważne czy to były postacie z filmów, anime, czy nawet książek, ona je zawsze łączył w pary i wyobrażał sobie, jaka mogłaby być ich przyszłość. No cóż, teraz nie jest taki pewny siebie, kiedy znalazł swojego księcia na białym koniu, tyle że nie jest on księciem i nie ma żadnego konia. Można zaliczyć jego motor? Czy w ogóle motory mają konie mechaniczne? A mogłam uważać bardziej jak pomagałam wujkowi w warsztacie samochodowym.

Z myśli wyrwał mnie zapach środków odkażających i jasne światło. Dopiero zorientowałam się, że już jesteśmy na miejscu, a sama pielęgniarka stoi przed nami.

- Witam Luna, znowu coś się stało dla Leo? Niech zgadnę, potknął się i znowu uderzył głową w klamkę od drzwi? Nadal nie wierzę w tę bajkę z podbitym okiem.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Solen mnie wyprzedził.

- Nie proszę pani, tym razem to Lunie coś się stało, ponieważ zasłabła na korytarzu i przypadkiem uderzyła głową w szafki... Wolałbym, żeby poleciała na mnie. 

Tę ostatnią część słyszałam dokładnie dzięki moim wyczulonym zmysłom. Na znaczenie słów zaczerwieniłam się lekko i odwróciłam wzrok.

- No dobrze siadaj na krześle, a ja zmierzę ci ciśnienie i dam ci coś do picia, pewnie się odwodniłaś. Na zewnątrz straszny zaduch dzisiaj.

Szkoda, że powód mojego ''Zasłabnięcia'' siedzi dokładnie obok mnie i wciąż trzyma mnie za dłoń.

Kiedy moje życie aż tak bardzo się skomplikowało?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro