Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46

Nieznana osoba

Obserwowałem jak wchodzą do lasu i tam zapewne przemienili się w wilki. Teraz miałem dowód, że to na pewno oni. Alfa pewnie się ucieszy, gdy się dowie, jaką mam informację, szkoda, że mnie to tak nie cieszy. W sumie to nie szkoda a dobrze, że nie jestem zadowolony z tego co robię. Kto cieszyłby się z rozdzielania bratnich dusz? Oni są dla siebie przeznaczeni, nie mogą być z dala od siebie, gdy już się znajdą.

~ Skończ już okej. Twoje użalanie się nie pomoże naszej ukochanej.

~ Wiem, przepraszam Ryder.

Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem.

- Alfo mam wieści.

- Jakie?

- Namierzyłem cel, ale jest z nią ten chłopak.

- Uważaj, nie daj się wykryć, to ważne. Musisz poczekać, aż chłoptasia nie będzie przy niej, wtedy przynieś ją do mnie. Tylko nie walcz z nim, jest jednym z najgroźniejszych wilków, jakie istnieją.

- Dobrze alfo.

- Pamiętaj, nie lekceważ go. Chłopak nawet nie wie, jaki jest silny, ale wciąż może stanowić zagrożenie.

- Okej wracam do obserwowania.

- Dzięki Steven, wkrótce dziewczyna będzie moja.

Kompletnie nie rozumiem, czemu zależy mu aż tak na tej nastolatce. To tylko normalny wilk, nie ma w niej nic niezwykłego. No... Nie widziałem jej wilczej formy, ale nie ma w sobie żadnych cech jej rodziców, co by mogło znaczyć, że nie ma ich mocy. O tyle to dziwne, co pomocne w moim zadaniu. Nie wchodziłem za nimi do lasu, bo mogliby mnie usłyszeć, nawet zamaskowanie zapachu by nie pomogło.

_________________________

Kate Van Blavius

Lily jest naprawdę szczęśliwa, że pogodziłam się z Zaynem. Ja się cieszę, że mam ją i jego z powrotem. Oczywiście ulżyło mi, gdy powiedział mi, że nie całował tamtej dziewczyny. Co jej takiego zrobiłam, chyba tylko ona wie. Przynajmniej teraz mogę być spokojna, że Zayn mnie nie zostawi. W końcu oznaczyłam go, a on mnie. On będzie zawsze wiedział gdzie jestem, co czuję i możemy rozmawiać ze sobą w myślach. Biegliśmy obok siebie, gdy do głowy przyszedł mi genialny pomysł, aby przetestować tę więź.

~ Hmm, mój chłopak może być przystojny, ale to ciacho, które widziałam wybiegając ze szkoły... Mmm był słodki, jednocześnie taki męski. Może będzie chciał wyjść gdzieś ze mną po szkole?

Usłyszałam warczenie po mojej prawej i po chwili byłam przygwożdżona do ziemi przez Zayna. Patrzył na mnie wściekłym wzrokiem i powiedział mi przez więź:

~ Nigdzie nie wyjdziesz z innym facetem oprócz mnie rozumiesz?

~ Ha ha ha! Spokojnie tylko sprawdzałam coś.

~ Lepiej nie prowokuj mnie kotku.

~ Hej! Tylko nie kotku i bez nerwów, wiesz przecież, że dla mnie jesteś tylko ty.

Zszedł ze mnie i usiadł z opuszczonymi uszami.

~ Przepraszam... że tak naskoczyłem na ciebie. Zezłościłem się na myśl o innym facecie z tobą, a zwłaszcza, gdy dopiero co ciebie odzyskałem i oznaczyłem. Martwię się, że ktoś mógłby mi ciebie odebrać. Nie jesteśmy w pełni połączeni, ale zerwanie więzi byłoby piekielnie bolesne dla nas obojga.

~ Nie martw się, nic mi nie będzie.

Wstał i zaczął radośnie merdać ogonem. Trącił mnie pyskiem w bok i powiedział:

~ Chodź pobiegać, póki twoi rodzice jeszcze nie wrócili.

Bieganie zajęło nam kolejne 20 minut i wróciliśmy, przebierając się z powrotem w ubrania. Weszliśmy do środka trzymając się za ręce.

- Hej Zayn, a może zrobimy coś do jedzenia?

- A co dokładnie?

- Co powiesz na naleśniki?

- Nie, zbyt dużo pracy, no i narobimy bałaganu. Może zapiekanka makaronowa?

- Uuu, dawno jej nie jadłam.

- To zabierajmy się do roboty.

Przyszykowanie wszystkiego nie zajęło długo, zostało nam już jedynie czekać aż się upiecze. Postanowiliśmy zabić trochę czasu oglądając telewizję. Zaczął się jakiś serial, nie wiem jak się nazywa ani o czym jest, ale przyjemnie się go ogląda więc leżę wtulona w tors mojego chłopaka i próbuję wykombinować, jaki jest sens tego filmu. Nie zorientowałam się, kiedy zaczęły mi się zamykać oczy, ale było mi tak dobrze i wygodnie wtulając się w Zayna.

- Kate, obudź się.

- Jeszcze chwilka.

- Kate, chyba zapiekanka już jest gotowa.

- Co?! Już? To, co mi nie mówisz?!

Zerwałam się i wyciągając ręce w górę, rozciągnęłam zesztywniałe kończyny.

- Poważnie? Obudziłaś się, dopiero gdy wspomniałem o jedzeniu?

- Yyy... no raczej. Jedzenie jest czymś, czego nigdy się nie wyrzeknę.

- Zapamiętam na później.

- Chodź pomóż mi wyjąć zanim się spali.

Usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się naszą zapiekanką, która wyszła genialnie.

- Kate, czy mogłabyś przestać tak jęczeć? Nie chcę zrobić czegoś na co nie jesteśmy gotowi.

Spojrzałam na niego i spostrzegłam jak jego oczy pociemniały. Dopiero uświadomiłam sobie jak musiałam brzmieć. Zaczerwieniona zakryłam twarz włosami i wróciłam do jedzenia, tym razem bez żadnych dźwięków i jedynie odpowiadając cicho Zaynowi.

- Oł... przepraszam.

- Nic nie szkodzi.

Jedliśmy i żartowaliśmy, gdy do domu wrócili rodzice. Automatycznie wzrok mamy padł na śmiejących się nas. Tata się uśmiechnął widząc nas razem, czyli nadal nic nie wie.

- Witaj Zayn. Co ty tu robisz?

- Słyszałem, że Kate nie poszła do szkoły, więc przyszedłem zobaczyć czy nic jej nie jest.

- To miło z twojej strony.

- Tak, bardzo miło. - powiedziała mama patrząc na mnie pytająco i odpowiedziałam jej delikatnym kiwnięciem głowy. Uśmiechnęła się i skierowała do Zayna.

- Może coś zjecie?

- Właśnie zrobiliśmy zapiekankę makaronową.

- O. To, co nie mówicie?

- Chcecie, to zostało jeszcze sporo dla was.

Tata odłożył teczkę z papierami na szafkę i zdjął z siebie marynarkę, poluźniając przy okazji krawat.

- Z miłą chęcią, jestem padnięty, a twoja mama zapewne też.

- Dzięki dzieci.

Poszli na górę do ich pokoju, zapewne się przebrać. Znowu zostaliśmy sami.

Jak już byli w pokoju, za zamkniętymi drzwiami Zayn obrócił się do mnie.

- Czy to znaczy, że twoja mama nie jest zła.

- Chyba nie, chciała tylko żebyśmy to wyjaśnili sobie. Raczej nie chciałaby widzieć mnie ciągle zasmuconej.

- W końcu jest twoją matką.

- Jednak nie tylko ona się cieszy, że się pogodziliśmy.

~ Ja też się cieszę.

~ Wiem Lily.

- Twoja wilczyca również?

- Tak a, jak twój wilk?

- Szczęśliwy jak nigdy dotąd.

Po kilku godzinach Zayn musiał iść do domu, jutro idziemy do szkoły, więc nie argumentowałam. Mama zapewniała mnie, że jeśli chcę to mogę jeszcze zostać w domu, ale czuję się wystarczająco na siłach, żeby nie zareagować w ten sam sposób co poprzednio. Teraz nie dam się sprowokować i nie zamierzam pokazać, że to, co mówią o mnie inni może mnie zranić.

Nastawiona pozytywnie poszłam spać.

-Następnego dnia-

- Biip! Bii.. *PLASK!*

- Czemu ten dźwięk musi byś tak irytujący? Głupi budzik przerwał mi taki piękny sen w najlepszym momencie.

Przewróciłam się na plecy i zaczęłam trzeć oczy, żeby pozbyć się tego uczucia chęci zaśnięcia na dobre.

- Kate, czy już wstałaś?

- Tak mamo!

- Okej, to ubierz się i zejdź na śniadanie.

- Za moment będę!

Ubrałam się w czarne rurki i mój ukochany T-shirt z wilkiem, na nogi zarzuciłam białe conversy, a biodra przepasałam koszulą w czerwoną kratę. Na szyi jak zwykle miałam mój szczęśliwy łańcuszek z wisiorkiem w kształcie księżyca. Przed wyjściem przejrzałam się w lustrze i gotowa zeszłam na śniadanie.

- Hej córciu, czy wszystko dobrze?

- Tak, teraz tak.

- Cieszę się, że wszystko wyjaśniliście sobie. Jeśli to się powtórzy, nie będę kryła tego przed twoim tatą.

- Okej, ale jestem wdzięczna za to, że nie powiedziałaś mu o naszej sprzeczce.

- To był ostatni raz. Nie lubię okłamywać mojego Rhett'a.

Podziwiam ich, że w takim wieku wciąż zachowują się jak zakochani nastolatkowie. Rozumieją się bez słów, troszczą się o siebie nawzajem i kochają bezgranicznie. Ich miłość do siebie jest tak nadzwyczajna, że czasami się zastanawiam czy oni są w ogóle normalnymi ludźmi.

- Obiecuję, to się więcej nie powtórzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro