Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 51

Zayn Blake

Moje życie to istny bałagan, najpierw ktoś porywa Kate, później dowiaduje się, że jeśli ją dotknę, to ją zabiję. A teraz odnalazłem swojego brata, który myślałem, że nie żyje. Nie to, że się nie cieszę, jestem ogromnie szczęśliwy, że znów jesteśmy razem, ale na jak długo?

~ Zayn, o czym ty mówisz?

~ O tym, że jeśli nie opanuję mocy, to będę musiał wyjechać na jakiś czas.

~ A co z Kate?

~ Nie może wiedzieć o tym, że jadę i gdzie będę przebywał.

~ Ale to złamie jej serce.

~ Miejmy nadzieję, że nie. Wrócę niedługo po tym, jak opanuję moc.

~ Żeby tylko nie było to zbyt długo.

~ Postaramy się, żeby nie było. A teraz wybacz, ale znów sobie coś uświadomiłem i muszę porozmawiać z Alice.

~ Dobra, na razie.

~ Do usłyszenia. 

Po tej krótkiej rozmowie z moim wewnętrznym wilkiem, na chwilę spojrzałem w lusterko skierowane na tył samochodu i wróciłem do obserwowania drogi.

- Alice, czy możliwe byłoby stworzyć dookoła mnie pole siłowe, aby nikt mnie nie mógł mnie dotknąć?

- W sumie o tym nie pomyślałam, ale rzeczywiście mogłabym to zrobić.

- Byłoby możliwe zrobić to teraz, zanim dojedziemy na miejsce?

- Jasne i to bez problemu. Rhett złap mnie za rękę.

Jej mąż podał jej dłoń i oboje skierowali swoje spojrzenia na mnie.

- Okej Zayn, gotów?

- Tak.

Spodziewałem się jasnego światła, czegokolwiek. Ale było widać tylko delikatne, prawie niewidoczne niebieskie światło tworzące dookoła mnie niewielką barierę.

- A czy to bezpieczne?

To najwyraźniej rozbawiło Alice.

- Pff, no błagam, a wiesz, z kim rozmawiasz? Z wiedźmą, która przez rok dawała radę odpychać od siebie swojego wybranka.

- Co, Rhetta? Czemu?

- Ponieważ na początku był dupkiem, dopiero potem pozwoliłam mu do siebie podejść.

- Ale skoro jesteście wybrankami, to musiało to być ciężkie dla was być daleko od siebie.

W końcu mając dość gadania o nim w jego obecności, Rhett wtrącił się w naszą rozmowę.

- A żebyś wiedział, że było. Nie mogłem nawet jej przytulić bez bycia porażonym prądem.

- Ja też będę raził prądem?

- Nie, twoje pole siłowe jest jak zbroja, która nie pozwala przedostać się nikomu ani niczemu pod warunkiem, że nie będziesz się zmieniał w wilka.

- A czy wszyscy, którzy mieli kontakt z twoim polem, byli rażeni?

- Nie, zrobiłam to pole tak, aby działało tylko na niego.

Naburmuszony ojciec, a może raczej przybrany ojciec Kate, spojrzał w okno.

- Taa, teraz wiesz jak miałem ciężko w życiu.

- Od jak dawna jesteście razem?

- Tak jak mówiłam wcześniej o tej nieudanej randce, to od tego momentu. W sumie to będzie teraz 20 lat.

- Łał, gratuluję.

- Dziękuję Zayn, życzę ci i Kate tego samego.

Mój dobry humor nagle wyparował i stałem się przygnębiony. Bo jak mam im to powiedzieć, że wyjeżdżam i nie wiem, kiedy wrócę?

- Zayn czy wszystko w porządku?

- Szczerze? To nie, boję się, że gdy uratujemy Kate, a ona mnie dotknie, to mogę ją zabić...

- A więc, co zamierzasz zrobić?

- Zamierzam wyjechać na jakiś czas, dopóki nie zapanuję nad mocą.

- Ale jak to? Gdzie zamierzasz wyjechać i co zrobisz ze szkołą?

- Nie wiem jeszcze gdzie, ale wykombinuję coś. A co do szkoły? Będę uczył się przez internet, nasza szkoła ma taki program dla uczniów wyjeżdżających na pewien okres czasu i pozwala im zdawać kartkówki, sprawdziany i testy przez internet.

- Co powiesz Kate?

- Prawdę, nie będę kłamać. Powiem jej, że wyjeżdżam na jakiś czas. Tylko że ona nie wie o tym, że jesteśmy wilkami z przepowiedni i nie wiem jak to jej powiedzieć.

- Postaram się to jakoś wytłumaczyć, ale to i tak może jej złamać serce.

- Wiem, ale nie chcę jej stracić tylko dlatego, że nie umiem opanować swojej mocy. To byłoby jeszcze gorsze dla nas.

Rozmowa zakończyła się, ponieważ dojechaliśmy już na miejsce. Przed domem stał dorosły mężczyzna z kobietą u jego boku i patrzyli się na nasz samochód. Tyler wysiadł pierwszy i od razu z domu wybiegła młoda kobieta i rzuciła się mojemu bratu na szyję.

- Tyler już wróciłeś!

- Tak kochanie, a teraz wybacz mi, ale mam sprawę do Bryana i Elizabeth.

- O nie, tym razem nie wykluczysz mnie z kolejnego ważnego spotkania. To, że jesteś tymczasowym betą, nie znaczy, że nie potrzebujesz swojej bratniej duszy, żeby ciebie uspokajała. Dobrze wiem, jak się denerwujesz na tych spotkaniach i nie cierpię tego, że nie mogę ci wtedy pomóc.

- No już dobrze, możesz iść z nami.

To jest chyba dobra pora, abyśmy wysiedli z samochodu. Gdy tylko to zrobiłem, wszystkie pary oczu były na mnie. No to mają niespodziankę, heh. Pierwsza się odezwała kobieta mojego brata.

- Tyler? Dlaczego przy aucie stoi młodsza wersja ciebie?

- Okej wszyscy słuchajcie, chciałbym wam przedstawić mojego zaginionego brata Zayna. Ale zanim do niego podejdziecie, muszę was ostrzec, że jest to niemożliwe.

Widziałem, jak na twarzy młodej kobiety pojawia się zmartwienie i zerkała na mnie, a potem znowu na Tylera.

- Dlaczego to niemożliwe?

- Chroni go pole siłowe. Co wytłumaczę, jak już wejdziemy do środka.

- A kim są ci ludzie stojący za nim?

- Wy jesteście Elizabeth i Bryan? - wtrąciła Alice, zanim Tyler  zdążył się odezwać.

- Tak, to my. A kim państwo są?

Odezwała się kobieta, a jej jak przypuszczam mąż, wciąż patrzył rozbawiony na Rhetta. Sam nie mam pojęcia czemu, ale być może znali się już wcześniej.

- Jesteśmy przybranymi rodzicami Kate, waszej córki.

Zapadła cisza, na twarzach obu dorosłych, którzy okazali się być biologicznymi rodzicami Kate. Najpierw odezwała się kobieta, gdy tylko wyszła z szoku.

- Jak to możliwe? Nasza córka zaginęła, gdy miała ledwie parę miesięcy.

- Adoptowaliśmy ją, kiedy miała dwa i pół miesiąca. Od razu wiedzieliśmy, że jest zmienną i to w dodatku niezwykłą. A ponieważ nie chcieliśmy, aby wpadła w niepowołane ręce, adoptowaliśmy ją i ukryliśmy jej zapach tak, że tylko jej wybranek będzie mógł ją poznać.

- Czyli znalazła swojego przeznaczonego?

- Tak, jestem nim ja. - odpowiedziałem.

Spojrzeli się na mnie lekko zaskoczeni.

- Och Bryan słyszałeś? Nasza córka znalazła swojego wybranka. Zayn czy mógłbyś jakoś wyłączyć pole siłowe, abyśmy mogli cię uściskać?

Chciałbym to zrobić, ale nie mogę, więc pokręciłem przecząco głową.

- Przepraszam, ale to niemożliwe. Jest jeszcze coś o waszej córce i o mnie czego nie wiecie.

- A co takiego?

Ponieważ ani Alice, ani Rhett nie odzywali się, postanowiłem, że ja opowiem wszystko, czego się do tej pory sam dowiedziałem. No może nie tak od razu sam, ale jednak. 

- Jak mniemam, słyszeliście o przepowiedni, o białym i czarnym wilku?

- Tak, zgadza się.

- Otóż wasza córka jest białym wilkiem, a ja jako jej brania dusza, czarnym wilkiem i dlatego nikt nie może mnie dotknąć.

- Dlaczego jej nie ma z tobą?

- Właśnie z tego powodu przyjechaliśmy do was. Ktoś dzisiaj ją porwał, gdy czekała na mnie pod szkołą.

- Czy wiadomo, kto to był?

- Tyler mówił coś o watasze Białego Kła.

- To znowu Bob!! Mam tego dość, zapłaci mi za to, co zrobił!

- Bryan, skarbie uspokój się, najpierw trzeba obmyślić plan, a potem atakować, nie na odwrót.

Potem cicho dopowiedziała "Tak jak wtedy", po czym oboje z mężem zaprowadzili nas do środka ich domu. Kiedy zobaczyłem wnętrze, poczułem dziwne uczucie chłodu i smutku. Zdałem sobie sprawę, że tu Tyler dorastał i spędził tak wiele lat, podczas gdy ja byłem wysyłany z jednego domu dziecka do drugiego i jeszcze gorszego od tych poprzednich. Nigdy nie miałem spokojnego i radosnego dzieciństwa. Po tym wypadku straciłem wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro