Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50

Słyszałem kroki i w wejściu do salonu stał Ryan z jakimś mężczyzną. Jego twarz wyglądała znajomo, miał oczy trochę jaśniejsze od moich, identyczne czarne włosy, nos i mała blizna na prawej brwi. Zajęło mi to chwilę, aby uświadomić sobie, na kogo właśnie patrzę... To mój brat Tyler.

- Zayn poznaj proszę Tylera Blake'a, twojego brata.

Spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem, oczy lekko zaszły nam łzami, po czym znaleźliśmy się w braterskim uścisku.

- Bracie tak za tobą tęskniłem. - powiedział Tyler.

- Ja za tobą też. Myślałem, że zginąłeś w tym wypadku.

- Ja przeżyłem, ale rodzice nie.

- Z tym się już pogodziłem, to oczywiste, że nie mogliby przeżyć takiego uderzenia.

- Gdzie ty byłeś przez te wszystkie lata, kiedy ciebie szukałem?

- Szukałeś mnie?

- A jak mógłbym nie szukać mojego młodszego brata?

Na chwilę zapomniałem o rodzicach Kate i dlaczego w ogóle tutaj jestem.

- Dlaczego nigdy ciebie nie widziałem?

- Bo za każdym razem, gdy dowiadywałem się gdzie jesteś, ty znikałeś bez śladu.

- To dlatego, że byłem przenoszony z jednego domu dziecka do innego, ponieważ nikt mnie nie chciał zaadoptować.

- Czemu nikt nie chciał cię adoptować?

Nie wiedziałem, czy powiedzieć mu prawdę, czy skłamać, żeby nie zranić jego uczuć albo nie wywołać w nim poczucia winy. Tylko że to mój brat i nie mógłbym go okłamać, jemu zawsze mówiłem prawdę, zwierzałem mu się ze swoich tajemnic, uczuć. 

To były chwile, które do dzisiaj są dla mnie cenne jak skarb, nic ich nie zastąpi.

- A kto by chciał przygarnąć dziecko, które jest ciągle przygnębione, które jest odludkiem i które nie potrafi komunikować się z innymi ludźmi?

- Gdybym tylko znalazł cię wcześniej, to na pewno bym zabrał cię ze mną do domu.

Którego domu? Nie mieliśmy rodziny, więc i tak policja by się nami zajęła i wysłaliby nas do domu dziecka. Tak samo jak zrobiła ze mną.

Nie chcąc mu tego mówić, zmieniłem temat, ponieważ chciałem dowiedzieć się, co się z nim działo przez te wszystkie lata.

- Właśnie, co się z tobą działo po tym wypadku?

- Gdy uderzyła w nas tamta furgonetka, wyrwało moje drzwi, a ja wyleciałem z auta. Straciłem przytomność, a obudziłem się w jakimś domu. Okazało się, że całe to zdarzenie widział alfa watahy Czerwonego Księżyca, Bryan, zabrał mnie na ich teren i zajął się mną. Chciał wrócić po ciebie tak jak go prosiłem, ale zebrało się tam za dużo policji i mogliby coś podejrzewać, gdyby tylko zbliżył się do miejsca zdarzenia. Elizabeth i Bryan znali naszych rodziców, dlatego przygarnęli mnie i zaopiekowali się mną. Próbowaliśmy cię odnaleźć, sprawdzaliśmy po wszystkich szpitalach, czy może znalazł się tam mały chłopiec z wypadku samochodowego, ale nie było żadnych informacji na ten temat.

- To dlatego, że nie mieli miejsca w pobliskich szpitalach i przenieśli mnie do innego, położonego prawie na końcu kraju. Byłem poważnie ranny i mój stan był niestabilny, do tego zapadłem w śpiączkę. Nie mieli informacji o mnie, ponieważ nie miałem przy sobie żadnych dokumentów, a chwilę po tym, jak wzięli mnie do karetki, samochód rodziców eksplodował. Zatem nie mieli żadnych danych o naszych rodzicach. Dopiero gdy się obudziłem po czterech miesiącach powiedziałem jak się nazywam, kim byli moi rodzice i skąd pochodzę.

- Co się stało z tobą później.

- Cóż nie mając nikogo z rodziny, wysłali mnie do domu dziecka.

- Kiedy wyszedłeś z domu dziecka?

- W tym roku, gdy ukończyłem 18 lat.

Znowu mnie przytulił, co od razu odwzajemniłem. Tak bardzo za nim tęskniłem.

- Przykro mi, że musiałeś przejść przez to sam i że straciliśmy tyle lat nie widząc siebie ani razu.

- Nie gniewam się, to przecież nie twoja wina.

Po chwili naszego uścisku przypomniałem sobie coś ważnego.

- Stój!

- Co? Coś się stało?

Spojrzałem na Alice i Ryana.

- Dlaczego nic się nie stało mojemu bratu, gdy go przytuliłem?

- Zayn, o czym ty mówisz?

- Oboje się uspokójcie. Zayn, nic dla Tylera się nie stało, ponieważ on jest twoim rodzonym bratem. Zatem twoja moc nie ma na niego żadnego wpływu. Płynie w was podobna krew, więc nic mu nie grozi.

- Czy ktoś mi wyjaśni, o jakiej mocy mojego brata mówimy?

 Alice spojrzała na mojego brata.

- Okej Tyler, powiedz czy Elizabeth i Bryan mieli dziecko?

- Tak, mieli córkę o imieniu Kate, która zaginęła mając parę miesięcy. Ale nie wiem co to ma wspólnego z mocą Zayna.

- Czy słyszałeś przepowiednię o białym i czarnym wilku?

- Tak, kto by o niej nie słyszał?

- No ludzie, czy tylko ja o niej nigdy nie słyszałem?

Tyler trzepnął mnie w tył głowy, w ten sam sposób, jak ten kiedy byliśmy mali, a ja powiedziałem coś nieuprzejmego.

- Zayn nie zachowuj się jak dziecko proszę. Okej Alice, powiedz jaki związek to ma z moim braciszkiem?

- Otóż tak się okazuje, że twój brat jest owym czarnym wilkiem. Natomiast Kate, córka Elizabeth i Bryana jest jego bratnią duszą, co by znaczyło, że jest białym wilkiem.

- Czekaj, co?! Mój brat jest czarnym wilkiem, a jego bratnia dusza... W ogóle gratuluję Zayn, jestem z ciebie dumny. W każdym razie córka mojego alfy jest białym wilkiem?

- Dzięki bracie i tak właśnie jest.

- Gdzie ona teraz jest?

- Tu jest problem.

- Jak to? Co się stało?

- Gdy czekała na mnie na szkolnym parkingu ktoś ją porwał. Jednak nie zostawił po sobie śladów, oprócz jednej rękawiczki i wilczego ziela zawiniętego w kawałek materiału.

- Czyli jest jego zapach?

- Tak, pachnie jakąś watahą, ale ja nie znam żadnego zapachu jakiejkolwiek watahy, więc nie wiem dokładnie, z jakiej.

- Daj mi, może ja go rozpoznam.

- Okej chodź za mną, mam ją w moim aucie.

Wstaliśmy i wyszliśmy na zewnątrz, gdzie stało mój Chevrolet Camaro. Mina Tylera, gdy zobaczył mój samochód była bezcenna.

- To?! - powiedział pokazując palcem na moje cudeńko -Jest twój samochód?

- Tak. - powiedziałem z dumą -To moje auto.

- Skąd wziąłeś pieniądze na taki samochód? Musiałeś zbierać na niego latami.

- Oj tam bez przesady. Tylko prawie półtora roku przed tym, jak wynająłem dom.

- Masz nawet własny dom?

- A gdzie bym się podział jak wyszedłem z domu dziecka?

- Kurde, nie znam nawet własnego brata. Co ty robisz, że masz aż tyle gotówki?

- Maluję, rzeźbię, a potem sprzedaję to po galeriach, przez internet lub bogatym ludziom.

- Zgaduję, że twój talent może mieć coś z tym wspólnego?

- Może. A jaki jest twój?

- Moim talentem jest umiejętność walki wręcz, no i z bronią.

- Czyli znasz wszystkie sztuki walki, czy tylko niektóre?

- Tak, a te, których nie znam szybko się uczę, w sensie bardzo szybko.

- Nieźle, trochę ci zazdroszczę twoich umiejętności.

- Nie ma czego, ja nie mam z tego żadnych zysków jak ty.

- Dobra czekaj gdzie to... mam, trzymaj i powiedz czy poznajesz ten zapach.

Wziął ode mnie rękawiczkę i nagle zrobił wielkie oczy, chyba był czymś zaskoczony, po czym stał się zły i przez zaciśnięte zęby powiedział.

- To wataha Białego Kła, to wrogowie mojego alfy.

- Chłopcy...

Odwróciliśmy się na głos Alice i spojrzeliśmy na nią.

- A może pójdziemy do watahy Tylera i porozmawiamy z alfą?

- Tak to jest świetny pomysł. Tyler ty prowadź, a my jedziemy za tobą.

- Dobra, tylko powiadomię go, że jedziemy.

- Alice, Rhett wsiadajcie, zawiozę was.

- Najpierw obiecaj, że nie będziesz jechał tak samo jak jechałeś tutaj ze szkoły.

- Widzieliście to?

Momentalnie poczułem się jak pięciolatek, który został złapany na gorącym uczynku.

- To umiejętność Alice, potrafi widzieć co dzieje się dookoła niej. Nawet na spore odległości.

- Może się bardzo przydać w odnalezieniu Kate, dobra jedziemy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro