Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39. Narodziny

#Pov# Sky

Najpierw poczułam, że spadamy.

Później jak ręka, którą trzymałam, wysuwa się z mojego chwytu. Desperacko próbowałam ją uchwycić, ale na marne. Ten ktoś krzyknął i dłoń całkowicie puściła moją. Jednocześnie osoba z drugiej zacieśniła swój uścisk tak, że stał się prawie bolesny.

Na koniec w dole ujrzałam powoli rosnące światło. Zbliżające się w zastraszającym tempie z każdą sekundą. „Rozbijemy się" - przemknęło mi przez myśl.

Później straciłam przytomność.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Znów wylądowałam na czymś miękkim. Ale tym razem nie był to człowiek. Podniosłam się, podciągając kołdrę.

Łóżko. Leżałam na łóżku.

Z kimś.

Obejrzałam się za siebie.

- Gdzieś ty mnie ściągnęła?

Alice.

- Żebym to ja wiedziała.

Też się podniosła.

- Musisz poćwiczyć podróżowanie w czasie, kobieto. Bo w końcu wylądujesz w czasach dinozaurów.

Spojrzałam na nią.

- Wygląda znajomo, ale... Nie. Nie mam pojęcia. Gdzie ani kiedy. Na pewno to przeszłość.

- Wnioskujesz po ubraniach?

- Raczej po ich braku.

- No, może.

- Ja biorę koc, ty narzutę. Tam jest szafa. Wstawaj. Pożyczymy coś.

Mówiąc „pożyczymy", miała chyba na myśli: „pożyczymy i już nie oddamy".

- Co to w ogóle za ciuchy? - mruknęłam do siebie, wkładając spódnicę.

I zaraz mnie zamurowało. Mogę powiedzieć „ciuchy"? Zerknęłam na Alice. Może nie usłyszała. Wzruszyłam ramionami i skończyłam ubieranie.

- Gotowa? - uchyliła drzwi i wyjrzała na korytarz. - Nikogo nie...

- O! Bogom niech będą dzięki! - usłyszałam zza drzwi. - Jest ktoś jeszcze!

Ktoś wyciągnął ją za próg i zajrzał do środka.

- I jest też druga! Chyba sam Śiwa mi was zesłał! Chodźcie, chodźcie! Każda para rąk się przyda!

Ciemnoskóry mężczyzna wyciągnął nas z pokoju i trzymając za ręce ciągnął po korytarzu.

- O co w ogóle chodzi?

- Jak to o co? Od dziewięciu miesięcy to jest na ustach wszystkich! Dla kapłanki Śiwy nadszedł czas rozwiązania! Przecież to cud na miarę tego stulecie, jeśli nie tysiąclecia!

Odsunął zasłonę z koralików i zaprosił nas gestem do środka.

Popatrzyłyśmy po sobie, więc westchnął zniecierpliwiony i wepchnął nas do środka.

W pomieszczeniu wrzało jak w ulu. Wszędzie kręciło się mnóstwo ludzi, a na samym środku leżała kobieta z wyrazem boleści na twarzy.

Wokół niej stało jeszcze więcej osób, oddychając tak, że kobieta chyba miała coraz mniej tlenu wokół siebie.

- Co tu się dzieje? - szepnęłam do mojej towarzyszki.

- Słyszałaś. Ta babka rodzi. Dodatkowo to jakaś kapłanka.

- Powinniśmy znaleźć chłopaków.

- Myślę, że nie uda nam się stąd ulotnić niepostrzeżenie. - wskazała na wyjście. Pilnowało go dwoje á la strażników z groźnie wyglądającymi włóczniami.

- W takim razie zostaje nam wmieszanie się w tłum.

- Co mamy robić?

- Kręć się po pomieszczeniu z poważnym wyrazem twarzy. I powinno być dobrze.

W tym momencie ktoś wydał okrzyk radości na mój widok i pociągnął mnie za łokieć.

- Zapraszam siostro! Spadasz nam z nieba!

Zdecydowanie za dużo razy to dziś słyszę.

Obejrzałam się, ale już straciłam z oczu moją towarzyszkę. A mężczyzna cały czas ciągnął mnie naprzód. Przepychaliśmy się przez tłum, aż znaleźliśmy się naprzeciwko stołu operacyjnego. Spojrzała na kobietę leżącą na nim. Twarz miała wykrzywioną z bólu. Czyżby w tych czasach nie znali środka znieczulającego? No... Może faktycznie nie znali. Wydawało się, że kobieta trzyma się przy życiu ostatkiem sił.

Ktoś nagle wcisnął mi do ręki koc.

- Proszę. Pani zajmie się dzieckiem.

W następnej chwili na kocu położono jeszcze zakrwawione, wrzeszczące dziecko. Wyciągnęło w górę malutkie piąstki. Przykryłam je trochę, a w następnym momencie maluch po raz pierwszy otworzył oczy i spojrzał nimi prosto na mnie...

A mnie zmroziło.

Spotkałam tylko jedną osobę, która ma takie oczy.

Nie da się ich pomylić z żadnymi innymi.

Szczególnie jeśli wpatrywało się w te oczy już przedtem.

Dziecko uśmiechnęło się do mnie tak, jakby wiedziało o czym myślę.

A może naprawdę wiedziało?

Mogłam tylko wykrztusić:

- Jake...

***

Zapraszam też do innych książek:
"Szept fal"
"Poruszę niebo i ziemię..."
Oraz najnowszej - "Gra"

Co zrobisz, gdy okaże się, że ktoś gra z tobą w jakąś chorą grę, a ty stajesz twarzą w twarz... Ze śmiercią?

Wybierzesz życie?

Czy może dasz się zabić?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro