38. Przeszłość
#Pov# Sky
- Ale...
- To niemożliwe. - ciągle upierała się przy swoim. - Nie mogę mieć brata.
Usłyszałam jak Jake wypuszcza powietrze z płuc. Ulżyło mu, że w przeszłości... Teraz przyszłości... Ale jednak jego przeszłości... Oj, kiedyś tam! To skomplikowane! To w takim razie ulżyło mu, że kiedyś tam nie przespać się z własną siostrą? Czy też z innego powodu?
- Ale nie pamiętasz nas?
- Ich nie. Ciebie mam wrażenie, że skądś znam. Tylko nie wiem skąd.
- Hmm... To dziwne.
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- A przenosiny w czasie nie są dziwne?
- Też prawda.
- No właśnie.
Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza.
- Jeśli mi nie wierzycie, możemy iść do mojej matki. - odezwała się.
- Nie, nie trzeba. - zapewnił Jake. - Wierzymy ci, prawda?
Harry pokiwał głową, przewiercając wzrokiem Alice. Ja natomiast skupiłam się na szkatułce, która stała na biurku. Wydawała się dziwnie znajoma.
Bo jest, uświadomiłam sobie. To dzięki niej się tu przenieśliśmy.
- Skąd wiesz o podróżnikach w czasie? - spytałam.
- Moja mama mi opowiadała. Pomagała im czasami.
- Podróżnikom?
- Tak. Są rzadkim zjawiskiem, a jakimś tajemniczym sposobem ciągle trafiają do nas.
Napotkałam spojrzenie Harry'ego mówiące: a więc jesteśmy zjawiskiem?
Wzruszyłam ramionami. Coraz mniej mi się to podobało.
- Jak podróżnicy mogą wrócić do swoich czasów?
- Nie wiem. Nikt tego nie wie. Tylko oni.
Widząc nasze przerażone spojrzenia, dodała:
- Kiedy wykonają swoją misję, mogą wrócić.
- Aha. Ktoś wie jaka jest nasza misja?
Odpowiedziały mi puste spojrzenia.
- Czyli nie. Po prostu...
Chciałam porządnie zbluźnić, ale najwidoczniej w tym roku jeszcze nie znali takich słów. Wstawcie je sobie sami.
Podeszłam do biurka. Szkatułka z dwoma wężami na wieku.
- Nie mogę jej otworzyć. - powiedziała Alice. - Klucz podobno zaginął wieki temu.
- Może nie aż tak dawno. Chyba, że w przyszłość. - mruknęłam i włożyłam do dziurki klucz, który cały czas ściskałam w dłoni.
Kiedy podniosłam wieko, rozbłysło oślepiające światło.
Porwałam do ręki szkatułkę, a drugą złapałam osobę stojącą najbliżej.
- Weźcie się za ręce! Szybko! - krzyknęłam.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
Postanowiłam, że będę myśleć o tym, by rozwiązać tę całą skomplikowaną sprawę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro