Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 3

- HyeRi wracamy razem?- spytał Derek, gdy miałam wchodzić do szatni.
- Jasne.- odpowiedziałam.
- Okey, to poczekaj na mnie przed wejściem.
- Dobra.- przytaknęłam i weszłam do małego pomieszczenia by się przebrać. Założyłam czarne, dziurawe spodnie i luźną, cienką białą bluzkę.

Wychodząc pożegnałam się z przyjaciółmi.
Stojąc przed budynkiem czekałam jeszcze chwilę na bruneta.

- Hej, już jestem.- powiedział.
- Okey.- odpowiedziałam chowając telefon do tylnej kieszeni spodni.- Idziemy prosto do domu czy jeszcze, gdzieś wejdziemy?- spytałam.
- A gdzie byś chciała pójść?
- Mam ochotę na mocną kawę.
- No to ja stawiam.- uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę kawiarni.
Na miejscu zamówiliśmy swoje napoje i usiedliśmy przy stole koło okna.

- Dawno nie rozmawialiśmy.- stwierdził chłopak.
- Miałam... dużo roboty.- spuściłam głowę na swoją kawę i zaczęłam bawić się patyczkiem do mieszania.
- Coś się stało?- próbował popatrzeć mi w oczy.
- Nie, nie...- podniosłam głowę i otarłam lekko zmoczone oczy.
- Przecież widzę. Opowiesz?
- Eh...- westchnęłam upijając łyk kawy.- Mój tata kilka miesięcy temu poznał taką jedną kobietę. Ma ona starszego ode mnie o rok syna Kameo. Z początku byli fajni, ale teraz... Bardzo często u nas bywają, ale taty w tym momencie nie ma w domu, co jest... straszne. Kameo on...
- Ciii... spokojnie.- pogładził mnie po ramieniu.- Czy on coś Ci robi/
- Grozi, bije i przystawia się.- powiedziałam naprawdę cicho.
- Mówiłaś tacie?
- Tak, ale kiedy on pyta o to Kameo on zaczyna mówić, że to nie prawda, a w zamian jego matka zaczyna na mnie krzyczeć, a nawet kilka razy, gdy taty nie było uderzyła mnie. Ślepa suk... ekhym!
- A może wyjedziesz do mamy?
- I co? Jak wrócę nic się nie zmieni.
- Może źle to ująłem. Chodziło mi o to, że zamieszkasz u niej.
- I mam wszystko od tak zostawić?
- Lepsze to niż byś miała znosić tego śmiecia.
- Nie, Derek nie. Musze już iść.- wstałam i skierowałam się do wyjścia.
- Proszę...- złapał mnie za nadgarstek.- Przemyśl to.
- Przemyślę.- powiedziałam i wyszłam z kawiarni ruszając w kierunku domu.

idąc patrzyłam cały czas w ziemię oraz na swoje czarne buty jakby to było najciekawsze co było dookoła mnie, przez co nie zauważyłam osoby idącej naprzeciwko mnie i na nią wpadłam.

- O! Mianhe.- przeprosił.

(Teraz rozmowa po koreańsku~aut).

- Nic się nie stało.- odpowiedziałam.
- Gwenacha?
- Ne.- potwierdziłam.

Chłopak miał na sobie czarną maskę bardzo popularną w Azji.

- Zagapiłem się.
- Naprawdę wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się co chłopak CHYBA odwzajemnił.- Jestem Song HyeRi, a Ty?
- Park Jimin. Jesteś z Korei?
- Po części, a z tego co widzę ty jesteś.
- Ne.
- Moja mama mieszka w Korei.
- Jak się nazywa?
- Song Sooyoung.- odpowiedziałam.
- Mmm... Nie, nie znam.
- Przyleciałeś do Polski na stałe?
- Nie, tylko na trzy dni. Wybacz, miło się z Tobą rozmawia, ale muszę już iść.
- Arasso.

Po tym oboje rozeszliśmy się w swoje strony. Rzadko spotyka się osobę z Korei w Polsce.

***

- HyeRi jesteś głodna?- spytał Appa z kuchni po tym jak weszłam do domu.
- Ani!
- Słucham?!
- Eh... Nie!- odpowiedziałam już po Polsku.
- Gdzie byłaś?
- Poszłam z Derekiem na kawę.
- musimy porozmawiać...
- Co się dzieje?- usiadłam na kanapie w salonie.
- Ja i Junsu (jego kochanka) podjęliśmy decyzję o wspólnym zamieszkaniu.
- Co?! O nie, nie, nie. Nie zgadzam się!
- Proszę Cię. Ma się ona wprowadzić do naszego domu.
- Kiedy?
- Jutro.
- Nie no super! I mówisz mi o tym dopiero teraz, tak?!
- Nie krzycz.
- A wiesz co? Mam to gdzieś! Za dwa dni wyjeżdżam do mamy i nie mam zamiaru ty, z powrotem przyjeżdżać.
- Wiesz, że Ci nie zabronię, ale przemyśl to jeszcze.
- Przemyślałam to już. Mam pieniądze, więc spokojnie. Nie zabiorę od Ciebie.
- Ale twoje oszczędności były na turniej hip-hopu.
- Trudno.- lekko posmutniałam na tę myśl/
- To wszystko z powodu Junsu i jej syna?
- Tato chcę byś był szczęśliwy, ale ja nie potrafię z nimi wytrzymać.
- Nie musisz.-(chodzi mu o wyjazd do Korei~aut).
- Wiem. Idę się myć.

Następnego dnia wprowadziła się do nas ta lafirynda i jej synalek. Dlatego ja zadzwoniłam do mamy i wszystko z nią ustaliłam. Powiedziała, że to będzie dla niej przyjemność jak z nią zamieszkam, a dlaczego tak się dzieje opowiem jej jak się spotkamy. Zarezerwowałam lot na jutro o 13:20.
Chcąc nie chcąc musiałam pożegnać się ze wszystkimi, a jako pierwsza była Marina.

- Jak to?! Na ile?!- pytała prawie płacząc. Boże gdybym mogła zabrałabym ją ze sobą. Będę za nią tak tęsknić jak za nikim innym.
- Wyprowadzam się do niej, więc nie wiem na ile.
- Dlaczego? Dlaczego wyjeżdżasz?
- To długa historia. Wybacz, ale pamiętaj, że Cię kocham jak siostrę i zawsze tak będzie.- na moje słowa dziewczyna się we mnie wtuliła jednocześnie zaczynając płakać tak samo jak ja.


xxx

Dobry wieczór, czy jaką porę dnia macie obecnie :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Staram się dla was i to bardzo, dlatego proszę pokażcie, że to doceniacie i zostawcie głos oraz komentarz. Kocham was <3 ~ DeathQuini.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro