15
Tego dnia ja, Troy i Yeonrin poszliśmy do kina i pozwiedzaliśmy troszkę Seul. Musze się jeszcze
o tym miejscu podowiadywać, bo całkiem dużo się zmieniło, przez te dwa lata, a rzecz, która najbardziej przykuła moją uwagę to naprawiony chodnik w miejscu, gdzie wydaje mi się, że byłą dziura.
- No, ale ja wam mówię, że tam byłą dziura.
- Hyeri nie kłóć się. Mieszkamy tu bez przerwy i nie zauważyliśmy tu żadnej dziury. NIGDY.- wyjaśniał Ti.
- Pewnie dlatego, że wy nie mieliście z nią żadnych przygód,a ja tak. Pamiętam jak wpadłam do tej dziury bo biegłam na zajęcia.
- Ty to uparta jesteś.- wzdychnął chłopak.
- No wiem. I za to mnie kochacie.- przytuliłam ich ramionami i szliśmy dalej.
- Hyeri i ja idziemy do niej. Odprowadzisz nas?- spytała blondynka, gdy byłyśmy już nie daleko miejsca naszego rozłączenia.
- Nie mogę, wybaczcie.
- Nic nie szkodzi.- uśmiechnęłam się.- To paa.- podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Pa, pa.- dwójka również się pożegnała i rozeszliśmy się w swoje strony.
- To jakie animu oglądamy?
- A na jakie masz ochotę?- brawo Hyeri, brawo. To było najgorsze pytanie jakie mogłaś zadać tej osobie.
- Jakieś zboczone romansidło.- zrobiła lennego.
- Ty zboczeńcu!- odepchnęłam ją.
- Wiem, że takie lubisz.
- Omo... dobra, masz mnie.- zaczęłyśmy się głośno śmiać.
[...]
Siedziałyśmy już umyte i gotowe do spania na moim łóżku i oglądałyśmy wcześniej umówioną rzecz. Prawie wcale nie zwracałam na to uwagi, bo czekałam na telefon od Jimina.
W końcu się doczekałam.
- Wybacz, muszę odebrać.- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
~Annyeong.- powiedziałam.
~Enjoy, przeszkadzam?
~Aniyo. Czekałam, aż zadzwonisz.
~Naprawdę przepraszam, że z wami nie poszedłem.
~Nie przejmuj się.
~Twoje spotkanie z zespołem jutro jest dalej aktualne?
~Oczywiście, o której?
~14?
~Arasso.
~Przyjdę po Ciebie.
~Komowo. Do zobaczenia Oppa.- i znów to powiedziałam.
~Zaczynam się przyzwyczajać.- założę się, że teraz się uśmiecha. Rozłączyłam się i starałam ogarnąć moje piekące policzki. Widząc swoją tapetę odruchowo zadzwoniłam do Mariny.
~Halo?
~Hey Marina.
~Hyeri! Boże, część.
~Jak się czujesz?
~Dobrze, dzisiaj wyszłam ze szpitala. Dziękuję, ze pytasz.
~Dlaczego nie zadzwoniłaś? Ani Ty, ani Derek.
~Było dużo zamieszania, wybacz.
~A co się dokładniej stało, że trafiłaś do szpitala?
~Jakiś ciul mnie potrącił na pasach.
~Może przyjadę?
~Kochana wiesz, że ja byłabym na tak, ale nie. Ułóż sobie najpierw na spokojnie życie, a potem miło mi będzie Cię tu bez obaw gościć.
~Okey. Słyszałaś coś od mojego taty?
~Widziałam go tydzień temu. Chodził z tą swoją dziewczyną. Nie wiem co on w niej widzi.
~Ważne, że jest szczęśliwy. Przynajmniej wiem, że nie zostawiłam go samego.
~Ugh... kochana wybacz mi. Muszę iść się umyć.
~Dobrze, tylko... jeżeli by się coś działo to proszę... powiedz mi.
~Dobrze mamo.- zaśmiała się.- No ja spadam, pa.
~Bye.
xxx
Rozdział trochę telefoniczny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro