10
- M.. Marina nie żyje!
- C.. co? Ale jak to? Co się stało?
- Wpadła pod samochód i teraz leży w szpitalu. Nie wiadomo co się z nią dzieje. Przywiózł ją Derek.
- Mogę z nim porozmawiać?
- Derek!- zawołała kobieta.
- Halo?- spytał męski głos.
- Hej Derek.
- O, cześć HyeRi. Wybacz, że nie dzwoniliśmy, byliśmy zajęci.
- Co się stało?- spytałam zmieniając temat, który zaczął chłopak.
- Ale chodzi Ci o Marinę?
- Nie wiesz o świętego Mikołaja! Ugh... wybacz, po prostu się o nią martwię. P.. podobno ona...
- Wychodziliśmy z kawiarni. Marina poszła w drugą stronę,a kiedy ja stałem na czerwonym usłyszałem pisk opon i krzyki ludzi. Jak tam spojrzałem zobaczyłem ją leżącą na ulicy i ludzi biegnących w jej stronę. Jak najszybciej zabrałem ją do szpitala i tak do tej pory nie wiadomo, co się dzieje.
- Ale ona..?- zaczęłam załamującym się głosem i ze łzami w oczach.
- Nie, spokojnie. Ona żyje, ale nie jest za dobrze.
- Uff...
- Wiesz przecież, że mama Mari lubi przesadzać.
- Wiem... Jak będzie mogła... poprosisz ją by do mnie zadzwoniła?
- Tak, oczywiście.
- Dzięki. Tej nocy chyba nie zasnę.
- Nie martw się, będzie dobrze.
- Okey. Dobra będę kończyć. Jakby coś się działo to dzwoń.
- Spoczko.
- No to pa.
- Pa mała.
Gdy się rozłączyłam sprawdziłam to powiadomienie, które przyszło na początku.
Chimchim:
Możesz jutro pójść o 15:15 na przesłuchanie do BigHitu?
Ja:
Ne.
Chimchm:
No to przyjdę po Ciebie i pójdziemy razem :)
Ja:
Arasso. Komowo Oppa.
- No kurde!- krzyknęłam na cały dom czytając co przed chwilą napisałam. ,,Komowo OPPA"! Brawo ja.
Chłopak już nic nie odpisał, przez co odpuściłam sobie i poszłam się umyć, a następnie spać.
***
Obudziłam się następnego dnia i godzinie 7:30. Wstałam, ubrałam się we wcześniej naszykowany mundurek, umalowałam i zrobiłam wysokiego koka na środku głowy.
Zabrałam swoją torbę i zeszłam na dół. Założyłam buty i kurtkę, i wyszłam z domu.
Idąc w stronę szkoły ktoś do mnie zadzwonił.
,,Nieznany"
- Halo?- spytałam.
- Cześć Hyeri!- powiedziała podekscytowana 17-latka.
- Boże, hej Yeonrin.- odpowiedziałam równie szczęśliwa.- Twoja Omma podała Ci mój numer?
- Inaczej bym nie dzwoniła.- zaśmiała się.- Ile to już lat?
- Kiedy wracasz do Korei?
- Jutro wieczorem.
- Przyjadę po Ciebie z twoją mamą.
- Dobrze.
- Chciałabym z Tobą jeszcze porozmawiać, ale mam zajęcia.
- Arasso. Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia. Buziaki.- odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Po kilku minutach byłam na miejscu. Weszłam do ogromnego jasnego budynku i pierwsze co zauważyłam to...
- HyeRi?!
xxx
Heyoszki kochani :* Jak się podoba? Oceńcie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro