Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Trening

-Nathan POV-

Obudził mnie dźwięk budzika. Jak ja tego nie znoszę! Niepotrzebnie dałem tam fajną piosenkę. Eh trudno.

Szybko wyłączyłem budzik poczym zszedłem na dół do kuchni. Zjadłem szybko śniadanie i się ogarnąłem. Dzisiaj miał być trening. Trener podzielił nas na dwie grupy. W pierwszej byłem ja, Mark, Archer, Scotty, Harley, Xavier, Thor i Shawn.
A w drugiej Jude, Axel, Caleb, Austin, Kevin, Darren, Jack i Jordan.

Wyszedłem z domu i poszedłem w kierunku boiska. Niektórzy tam już byli. Lecz brakowało Jordana, Xaviera i Caleba.

-Czy ktoś widział Jordana, Xaviera czy Caleba? - zapytał Mark. Wszyscy zaprzeczyli. Czekaliśmy na nich tak z 5 minut. Kiedy już mieliśmy zacząć spóźnialscy akurat przyszli.

-Przepraszmy za spóźnienie- powiedział Xavier próbując złapać oddech. Jordan też był jakiś zmęczony. Tylko Caleb nie. Wyglądał normalnie i wyglądał jakbyco nie interesowało go to co jest z Jordanem i Xavierem.

-W takim razie jak jesteśmy wszyscy to zaczynajmy!- powiedział z uśmiechem Mark.

Tak też zrobiliśmy. Zaczął się trening.  Każda drużyna dała z siebie wszystko. Mieliśmy 2:2. W tym momencie Harley podał piłkę do mnie. Miałem właśnie biec z nią lecz ktoś mi ją odebrał. To był Caleb!

- Coś ci chyba się wymknęło dziewczynko~- powiedział ze swoim chamskim uśmiechem.

Jak ja nienawidzę jak on tak do mnie mówi! Ugh. Ostatnio tylko ze mną się drażni. Innym dał spokój a mi nie. Ugh dlatego..?! Co on ode mnie chce?! Co ja mu zrobiłem?!

Próbowałem mu odebrać piłkę. Na początku nie udawało mi się lecz po chwili udało się lecz na nie długo.

- Ups. Coś wymknęło ci się mała~

Miałem dość jego żartów więc szybko odebrałem mu piłkę sprzed nosa. Jego mina była wtedy bezcenna. Po prostu piękna.

- Shawn!- podałem piłkę do niego a on szybko strzelił gola. Darren nie był dla niego problemem. I tak o to w ten sposób zakończył się trening. Mieliśmy chwilę przerwy. Wszyscy padli zmęczeni w tym ja. Wtedy usłyszałem jak ktoś do mnie podchodzi. Był to nikt inny jak Caleb.

- No witaj księżniczko~

Czekaj... Jak on mnie nazwał? Księżniczko? Że co? Tego już za wiele! Kątem oka zauważyłem jak inni się na nas patrzą a ja czułem rumieńce?... Czekaj co?.. rumieńce?!... Nie tylko nie to!... Chyba to zauważył... Pewnie teraz mnie wyśmieje...

- Nie byłeś taki zły jak ostatnio - puścił mi oczko i poszedł gdzieś.

Co to miało być... Zamiast mnie wyśmiać to puścił mi oczko, powiedział coś miłego i lekko się uśmiechnął..? Co jest grane. Reszta nadal się na mnie patrzyła a ja byłem w szoku. Próbowałem się ogarnąć i zrobiłem to. Szybko poszedłem do łazienki, żeby nie mówili o tym. To było naprawdę dziwne...


Książka z Inazumy Eleven z jednym z moich ulubionych shipów! Jutro następna część!

JuliaDashGACHA nasz ship~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro