Aven #1
- Wypuść mnie!
- Chciałabyś.
- No właśnie chciałabym - stwierdziła Vic, uśmiechając się sarkastycznie.
Chłopak się zaśmiał. Opierał się o szarą ławkę, a ręką poprawiał włosy. W słabym oświetleniu miały odcień brązowy, jednak wystarczyło trochę słońca, by stały się ciemno rude. Ciemne oczy, jasna cera i mało widoczne piegi, sprawiały, że wyglądał na niegroźną osobę. Pozory potrafiły mylić. Podszedł do Victorii, po czym stwierdził:
- Musimy poczekać na twoich przyjaciół, wiesz? Tak naprawdę potrzebuje ich, a nie ciebie.
- To po cholerę mnie tu trzymasz?
- Głupie pytanie. Usta też mogłem ci zakleić. Rozmowa z tobą może sprawiać ból.
- Ból to sprawia kolor twoich włosów - lekki ton głosu dziewczyny, miał opóźnić zbliżający się atak paniki.
Znajdowali się w małym, szarym pomieszczeniu, bez okien i z jedną parą drzwi. Jedna ławka i jedno krzesło. Oprócz tego niczego tam nie było. Klaustrofobiczne miejsce. Nocna Łowczyni od momentu, w którym się ocknęła, myślała nad planem ucieczki. Mimo to, że plany białowłosej są zawsze perfekcyjne, nie mogła przewidzieć, co zrobi jej porywacz.
- A teraz tak cichutko siedzisz, co mała? - spytał słodko.
- Jesteś psychiczny - krzyknęła szarpiąc się na krześle -Kiedy stąd wyjdę nie daruję ci tego Aven.
***
Po ostatnich wydarzeniach z Matthiasem wszystko wróciło do normy, a przynajmniej tak wydawało się nieświadomej niczego grupie przyjaciół (wytrzymali ze sobą na tyle długo, że chyba można to już tak nazwać). Dominica, Maya i Cam siedzieli w małej pizzerii w pobliżu mieszkania czarownicy. Oczywiście nie pytając nikogo dołączył się także wilkołak. Niestety w ostatnim czasie robił to coraz częściej, co powoli zaczynało irytować całą resztę. Brakowało tylko jednej osoby. Victoria nie przyszła na ustalone wcześniej spotkanie i od wyjścia ze szkoły nie dawała żadnego znaku życia. Fakt ten mocno już wszystkich zaniepokoił, ponieważ dziewczyna nie należała do takich ludzi, a wręcz przeciwnie, przychodziła na spotkania sporo przed czasem.
- Mówię wam musiało stać się coś złego, przecież powiedziałaby mi wcześniej gdyby coś jej wypadło - brunet za dobrze znał siostrę, żeby uwierzyć, że to nic poważnego.
- Nie panikuj, może po prostu zapomniała - odpowiedziała Dominica nerwowo skubiąc nitkę wystająca ze swojej letniej, koronkowej sukienki.
- Napiszę do niej jeszcze raz, może tym razem się uda - Maya wzięła do ręki telefon i wystukała setna już dzisiaj wiadomość.
- Ona nigdy nie zapomina. Chyba, że się obrazi - Cambriel nie wytrzymywał już tej ciszy ze strony siostry. Po chwili namysłu dodał -Musimy jej poszukać.
- Ale super, będą poszukiwania jak w prawdziwym filmie akcji, jakby co to jestem silny i mogę pomóc - Matthias nie mógł wytrzymać dziesięciu minut bez palnięcia przypadkowej głupoty.
- Czy ty się kiedyś zamkn...- próbowała krzyknąć faerie, lecz przeszkodził jej w tym dźwięk przychodzącego smsa.
- To ona!
Ciemnowłosa natychmiast zaczęła czytać wiadomość na głos.
- "Pewnie zaczynacie się martwić o swoją przyjaciółeczkę. Nie przejmujcie się, nic jej nie jest. Jeszcze nie. Chcecie ją odzyskać całą i zdrową? Znajdźcie mnie i oddajcie się w moje ręce.
Buziaczki,
Wasz Aven"
Wszyscy spojrzeli na siebie i przez dłuższą chwilę zupełnie nie wiedzieli co powiedzieć.
- To ja może sobie pójdę. Najwyraźniej wam przeszkadzam - chrząknął Matthias, po czym wstał. Cambriel zamiast go puścić, złapał za ramię i zaciągnął z powrotem na krzesło, mrucząc:
- Podobno jesteś taki silny i odważny. W takim razie zobaczymy.
***
Dam, dam, dam i mamy polsat polsatów😏
Jeśli rozdział ci się spodobał to zostaw gwiazdkę i komentarz❤
Xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro