Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. apteka

Siedzieliśmy już wszyscy w prywatnym samolocie. Trochę przejmowałam się rodziną ale szczerze mówiąc miałam totalnie wyjebane. Bawiłam się w najlepsze z Ozaną i Omegą ale zrobiłam się śpiąca więc postanowiłam się przespać. Chłopaki oglądali jakiś mecz czy coś nie wiem dokładnie. Położyłam się, ktoś nagle przykrył mnie kocem A ja zasnęłam.

Spałam całą drogę powrotną, aż dziwne. Chriss obudził mnie i powiedział że już wychodzimy. Zebrałam się, wtedy już stres złapał mnie i to porządnie. Nie miałam zielonego pojęcia co powiedzieć rodzicom. Mój telefon ciągle wibrował A na ekranie pojawiał się na zmianę numer telefonu mojej mamy i mojego taty. Ojciec Chrissa powiedział że zajmie się tym żebym nie miała problemów ale następne misje sama muszę sobie usprawiedliwiać.
Uspokoiłam się i szłam właśnie razem z chrissem do środków transportu do domu, on zapytał mnie co mi jest. Bo pomimo tego że byłam spokojna mój wyraz twarzy tego nie okazywał

-Takie życie mnie już dobijaaa. Szkoła, rodzice i alfa, mam przebłyski pamięci rzeczy których nie pamiętam i mdleje przez nie. Ledwo co zadałam ostatni rok szkolny z jeżdzeniem nie na wszystkie misje A teraz ? Teraz będę jeździć na wszystkie, ja nie zdam tej szkoły... pozatym.. nie ważne.

Mówiłam to strasznie szybko coraz bardziej przyspieszając kroku. Aż jestem w szoku że Chriss zrozumiał co powiedziałam

- Ale...

- Nie ważne!
Krzyknęłam i wsiadałam do wozu policyjnego A Chriss do auta swojego ojca.

Tata Chrissa ogarnął wszystko i zrobił tak żeby było że ktoś mnie porwał jak wracałam do domu, ogarnął swojego znajomego policjanta żeby odwiózł mnie do domu i powiedział moim rodzicom że się już znalazłam. Niby spoko ale nie byłam jakoś mega zadowolona powrotem do domu.
Przyjechałam z przyjacielem ojca Chrissa pod dom radiowozem. Moja matka była pijana, otworzyła drzwi A ja odrazu to zauważyłam. Wciągnęła mnie do mieszkania i nie dając policjantowi nic powiedzieć zatrząsnęła mu drzwi przed nosem. Ojciec też był pijany Ale już zgonował w salonie. Matka wrzuciła mnie do mojego pokoju i zamknęła na klucz. Działo się to tak szybko że nie zdążyłam nic zrobić. Złapałam odrazu za opakowanie tabletek i odrazu połknęłam dwie, zostawiając przy tym ostatnią tabletke na dnie opakowania. Nie brałam tabletek od paru dni ale na szczęście nie miałam czasu na myślenie bo byłam na misji i wogóle. Ze względu na to że skończą mi się tabletki jutro rano musiałam znowu wybrać się do apteki ukraść te antydepresanty. Matka nie raz zamykała mnie tak w pokoju więc wiedziałam że szybko nie wróci więc przebrałam się i wyszłam przez okno w moim pokoju na zewnątrz i ruszyłam do apteki.

Pov. Five

Ogarnąłem pokój w hotelu, wszyscy musieliśmy się gnieździć w jednym pokoju już od miesiąca. Reszta zajmowała się sobą A ja siedziałem na łóżku tak jak codziennie przed wyłączonym telewizorem. Wpatrywałem się w czarny wyświetlacz i zastanawiałem się co począć, od miesiąca allison nadal nam nic nie powiedziała bo nadal źle się czuje, nie mamy żadnych informacji . W pokoju panowała grobowa cisza ale nagle do pokoju wparował narąbany Klaus i zaczął krzyczeć czemu tacy smutni jesteśmy, usiadł koło mnie i popatrzył na wpatrujacego się w wyłączony telewizor mnie.

- Przeciesz jest wyłączony telewizor! Five Głupi jesteś hehshzbsbs
Powiedział i włączył telewizor. Wkurzyłem się i chciałem wyrwać mu pilot z ręki żeby wyłączyć telewizor ale zobaczyłem wiadomości

[(Wiadomości w telewizorze)

Z ostatniej chwili !
Samolot z New Yorku uratowany przez dwójkę dzielnych nastolatków którzy zniknęli tuż po akcji ratowniczej. Jak opowiada pilot samolotu Adam haliniak :

- młoda dziewczyna wraz z swoim towarzyszem odkryli bombę w luku bagażowym (nadal nie wiem jak) przyszli do mnie z tą wiadomością i oświadczyli że rozbroją bombę. Nie wiem co działo się podczas rozbrajania bomby ale wiem jedno-uratowali dokładnie 89 osób w tym mnie po czym zniknęli niezauważalnie, nie zostawili po sobie żadnego śladu. Jestem im dozgodnie wdzięczny.

Dokładnie to powiedział pan Adam podczas przesłuchania. Dowiedzieliśmy się także że 5 mężczyzn zostało zamordowanych na pokładzie tego samego samolotu podczas rozbrajania bomby, jak się później okazało byli to ludzie z jednej z mafii nowego Jorku poszukiwani przez policję. Jeden z zamordowanych miał dodatkowy detonator bomby, mógł ją aktywować kiedy tylko chciał. Sprawą kto zabił brutalnie bez żadnych świadków na pokładzie samolotu ludzi mafii zajmuje się policja

Bohaterscy nastolatkowie zniknęli bez śladu]

Wszyscy wpatrywali się w telewizor razem ze mną.

- myślicie że to Octavia... ?
Zapytał Diego

- Nie wiemy tego ale całkiem możliwe....
Powiedziała Vanya

- skończyły się przeciwbólowe, może ktoś pójść do apteki po leki ? Trzeba doprowadzić allison do porządku bo ona wie no i wiecie jest kluczowa w sprawie octavi
Mówił luther

- ja pójdę, muszę się przewietrzyć
Powiedziałem wstając. Wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi

Pov. Hope
Była już noc, coś może około 23 ale znam aptekę która jest otwarta do 24 więc szybkim krokiem zdążę na ostatnią chwilę. Żeby nie było nie "kradne" tych tabletek tak dosłownie. Sprawdziłam ile kosztują te tabletki które potrzebuje i zawsze zostawiam gdzieś w aptece daną sumę, "kradne" je bo nie mam recepty na nie. Żeby mieć musiałabym pójść do lekarza z matką albo ojcem (byłam u psychologa kiedyś, powiedział mi co mam brać i tak dalej ale jak dowiedział się że jestem niepełnoletnia wyrzucił mnie z gabinetu i powiedział że mam wrócić z matką) A nikt nie wie że mam jakieś problemy. Dużo leży w moich przebłyskach pamięci, dostaje po nich ataku paniki, często mdleje i wogóle A rodzice którzy ciągle piją i nie pozwalają na nic nie są wcale wsparciem.

Wparowalam do apteki od zaplecza tak jak zawsze ale nie spodziewałam się nowego pracownika który mnie przyłapał

- co ty tu robisz ?!
Zapytał mnie wystraszony młody blondyn, wyglądało na to że był sam w aptece. Chyba zatrudnili go i dali mu ostatnią zmianę.

- um jaaa...
Trochę się zestresowałam i zaczęłam przeciągnąć.

- co ty...?
Zapytał mnie spokojnie chłopak łapiąc mnie za przedramię

- potrzebuje tabletek...

- Nie masz pieniędzy?

- mam ! Proszę...
Powiedziałam dając dokładną sumę chłopakowi do ręki

- w takim razie czemu nie poszłaś do kasy żeby kupić?
Zapytał ciągle przyglądając się pieniądzom.
Zanim zdążyłam się odezwać chłopak wytrzeszczyl oczy i wyszeptał

- Przeciesz tyle kosztują leki psychotropowe to jest Dokładna cena "alventy"

Skąd on niby wiedział że chodzi mi akurat o te tabletki ? Przeciesz w całej aptece są chyba inne leki które kosztują tyle samo co ? Bożeeeee.
Patrzyłam w ziemię i chciałam coś powiedzieć ale nie widziałam co

- skoro masz pieniądze i wogóle wszystko czemu chciałaś je zabrać ?

- Nie mam recepty okej ?! A potrzebuje...

- chcesz się naćpać nimi ? Powiedział dziwnie spokojny

- co ?! Czemu tak pomyślałeś ? Wyglądam ci na ćpunke ?
Pokazałam na siebie dłońmi mówiąc cicho i piskliwie

- Nie wyglądasz mi na osobę z D...

- z depresją ? Ty jesteś idiotą czy jak ? Osoby z depresją nie zawsze chodzą byle jak ubrane i ciągle smutne z podkrążonymi oczami.... z resztą, nie zawiadomisz policji nie? Ja już pójdę tylko nie rób problemów proszę...

Chłopak przez cały czas trzymał mnie za przedramię. Nadal mnie nie puszczał ale nie trzymał mnie mocno, jakbym chciała mogłabym się wyrwać. Chłopak nagle mnie puścił i gdzieś poszedł. Nie wiedziałam co się dzieje więc zostałam na zapleczu w bezruchu. Chłopak wrócił i podał mi opakowanie tabletek.

- trzymaj, biorę te same tyle że moja mama wie o tym i chodzę do psychiatry, mam receptę więc mogę sobie wykupić A Ty potrzebujesz.

Chłopak wyciągnął swoją rękę z opakowaniem tabletek i wsadził mi je w dłoń.

Byłam w szoku, chłopak brał te same tabsy co ja...

- zamykam już aptekę, chcesz żebym Cię doprowadził do domu?

- ja..a, ja nie wracam na-razie do d-domu...
Powiedziałam jąkając się spoglądając w podłogę.

Usłyszeliśmy w tamtym momęcie z zaplecza że ktoś wszedł do apteki

- poczekaj tutaj, obsłurzę tego klienta, mam dla Ciebie propozycję
Powiedział i poszedł a ja zostałam na zapleczu

Pov Five.

- dobry wieczór
Powiedziałam szybko

- dobrywieczór !
Krzyknął głośno młody blondyn zza lady

- przyszedłem po te leki
Powiedziałem i dałem mu kartkę ze spisanymi lekami.
Chłopak mnie obsłużył A ja zapłaciłem, wychodząc zobaczyłem w odbiciu szklanych drzwi młodą brunetke na zapleczu która szybko się schowała. Nie wiedziałem o co chodzi ale pomyślałem że pewnie aptekarz ma dziewczyne i coś tam się całują czy coś, nie będę wnikał więc szybko wyszedłem żeby zanieść leki Allison

Pov. Hope

Przypatrywałam się z ukrycia brunetowi który wszedł do apteki, przypominał mi kogoś ale nie miałam pojęcia kogo, kiedy zobaczyłam że zobaczył mnie w odbiciu drzwi wróciłam na miejsce w którym stałam wcześniej.

Blondyn wrócił na zaplecze i zaczął

- w takim razie, chcesz się przejść?

Kiwnęłam głową na tak. Sama nie wiem czemu, wydawał się miły A pozatym potrzebowałam troche uwagi A on mi ją okazał.

- niezłe pierwsze spotkanie co ? Zapytał chłopak zbierając swoje rzeczy po czym się nerwowo zaśmiał.

- zaczęliśmy od deprechy więc no ciekawe spotkanie.
Mruknęłam

- chodź
Powiedział chłopak wystawiając w moją stronę rękę. Nie wiedziałam co zrobić, blondyn to chyba zauważył więc złapał moją dłoń i pociągnął mnie do wyjścia.
Nie lubię czytać w myślach wszystkim ludziom więc się powstrzymuje i kiedy nie potrzebuje nie używam swojej mocy. Miałam na sobie bluzę i spodenki

Na dworze było ciemno. Było dość późno. Chodziliśmy tak po różnych miejscach i gadaliśmy, była około 2 w nocy jak zorientowałam się że powinnam wracać do domu chłopak odprowadził mnie do domu.

*Pod domem Hope*

- hahahahah tak masz dokładną rację

- no a jakkkk, ja zawsze mam rację hahaha

- dobra tu jest już mój dom.

- w takim razie trzeba się pożegnać.

- właśnie... Nie przedstawiliśmy się sobie

- jestem Galled (czytaj Galed po prostu), tak wiem dziwne imię...

- ja Hope

- przepiekne imię

- A Dziękuję bardzo, twoje imię też jest piękne

- twoje imię oznacza nadzieję A moje ? Rozdrażniony ? Kto to wymyślił ughh

- jest ładne nie narzekaj. Mi się podoba. jest bardzo oryginalne

- jesteś wspaniała Hope, naprawdę.

- jeszcze mnie nie znasz dobrze Galled, nie mów tak bo wcale tak nie jest, a teraz dobranoc idę...

- czemu nie jesteśmy przed drzwiami?

- bo muszę wejść oknem... kiedyś ci opowiem.

- dobranoc, jak coś to dzwoń, pisz.

- okeeej

Galled odszedł A ja wspięłam się po rynnie i weszłam niezauważalne przez okno do pokoju i odrazu położyłam się do łóżka. Ogarnęłam że muszę się przebrać i zmyć makijaż i w ogóle takie sprawy więc po cichu to zrobiłam i poszłam spać.

(Około miesiąc później)

Miałam zaplanowany trening z Jacobem.
Nie wiem po co mi ten trening skoro jestem lepsza od niego (moim zdaniem) ale ojciec Chrissa powiedział że mam z nim trenować więc trenuje. Przyszłam na trening, Jacob już na mnie czekał.

- wreszcie przyszłaś, rozgrzewka już!

- Boże dobra, nie rządź się tak idioto.

Przeszliśmy do treningu

Po jakimś czasie kiedy nie powiem byłam już trochę zmęczona na sali pojawiło się trzech mężczyzn.

- kto to do chuja jest ?!
Powiedziałam dosyć wysokim głosem w stronę jacoba

- twój trening
Odparł Jacob pstrykając palcami
Po dźwięku wydanym przez Jacoba mężczyźni rzucili się na mnie jak psy na świeże mięso ale po chwilowej zabawie w kotka i myszkę wszyscy leżeli na ziemi

- koniec na dzisiaj ?
Zapytałam jacoba z uśmiechem na twarzy

- t..tak, możesz iść
Powiedział jąkający się Jacob.

Weszłam z sali i przeszłam do domu Chrissa. Sala treningowa była w piwnicy pod domem chrissa.
Weszłam do kuchni żeby się napić wzięłam przy okazji ubrania na przebranie z salonu. Napiłam się wody i ruszyłam do łazienki, po drodze wpadłam na Chrissa, dosłownie wpadłam i się wywaliłam

- hshzbsbsgahsbe

- no i z czego Ty się śmiejesz idioto ?

- bez wyzywania, dobrze wiesz co o tym myśle

- jejku jejku, uraziłam księciunia ? Przepraszam moja wysokość

- dobra to jest jeszcze gorsze niż wyzywanie

- widzisz księciuniu

- przestań

- już wiem co cię wkurza hahaha

Chriss mnie kopnął, ja leżałam na ziemi cały ten czas bo się wywaliłam

- Ejjj to bolało

- weź przestań, przed chwilą miałaś trening z Jacobem a on daje kopa A Ciebie zabolało lekkie kopnięcie ?

- A żebyś wiedział

- dobra chodź, pomogę Ci

Chriss wyciągnął ręce w moją stronę

- potrafię sama wstać

Wstałam i wzięłam swoje ubrania z podłogi i stanęłam przed chrissem po czym kopnęłam go w piszczel. Chłopak złapał się za noge A ja wchodząc do łazienki powiedziałam ironicznie

- weź przestań Chriss,nie mogło cię to zaboleć ahagahah.

Przebrałam się i wyszłam z łazienki ubrana w sukienkę.

Ruszyłam w stronę salonu. Jak tam doszłam zobaczyłam Chrissa. Ten popatrzył na mnie

- wybierasz się gdzieś ?

- Nie, czemu pytasz ?

- sukienka to niecodzienny twój ubiór, pytam z ciekawości

Podeszłam do niego i porzegnałam się z nim.

- słuchaj Chriss, twój tata już wie ale jutro i po jutrze nie będę do waszej dyspozycji bo rodzice nakazali siedzieć mi w domu przez weekend, nie wiem czemu ale twój tata powiedział żebym lepiej została bo może coś podejrzewają A nikt nie może dowiedzieć się tego co robię tutaj z wami no i wiesz

- to co, jutrzejsza misja bez Ciebie tak ?

- niestety

- no dobrze, mam nadzieję że sobie poradzimy bez Ciebie hahaha

- Dobra Chriss, lecę. Paaaa

Powiedziałam idąc w stronę głównego wyjścia.

- Hope!

Zawołał mnie Chriss tuż przed tym jak chciałam złapać za klamkę.

- uważaj na siebie tylko

- o łał jaki troskliwy, Chriss nic mi się nie stanie hahaha wracam tylko do domu

- no mam nadzieję

Zobaczyłam jak troskliwie Chriss się na mnie patrzy

- dobrze, będę uważać, dziękuję za troskę Chriss

- dobra to papa

- paaa

Wyszłam A Chriss zamknął za mną drzwi. poszłam na miasto A jak wracałam była około godzina 19 ? Może trochę później. nie chciałam iść cmentarzem więc Stwierdziłam że pójdę drogą koło lasku żeby się trochę wyciszyć, nie chciałam iść ulicą.
Jak tak sobie szłam nagle ktoś się na mnie rzucił....

Mam wielką nadzieję że ze podoba. Ten rozdział jest trochę długi ale myślę że jest fajny 😅 dajcie znać czy się podoba 💋
Życzę wszystkim udanego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro