1. cmentarz...
*rok i sześć miesięcy temu ( dla octavi). rok 2020- New York City*
Pov. Narrator
Octavia obudziła się w wygodnym łóżku.
Otworzyła oczy i zobaczyła lawendowo-różowe ściany i dosyć ładne meble. Obróciła głowę w drugą stronę i zobaczyła po swojej lewej ścianę ze zdjęciami ale nie wydało się to jej dziwne,miała wrażenie że to jest następny dzień jej nudnego nastoletniego życia. Wstała z wielkim bólem głowy i z rospędu zaczęła robić jakieś rzeczy. Ubrała sie i zeszła na śniadanie do kuchni. To był jej pierwszy dzień mieszkania w "nowym domu"ale ona nie zdawała sobie z tego sprawy to było dla niej jak następny dzień. Miewa częste zawroty głowy i Flash backi przez które często mdleje, jej sny wydają się bardzo prawdziwe bo są to jej pozostałe wspomnienia które wywalczyła w walce z plotką ale ona nie pamięta nic co widzi w snach czy tych "przebłyskach pamięci". mieszka w domku jednorodzinnym w New Yorku z matką i ojcem.czesto słyszy głosy, glosy ludzi wokół niej którzy się nie odzywają i nie ma pojęcia czemu tak się dzieje ponieważ zapomniała że ma moc. Jej "rodzina" jest dla niej okropna ale pomińmy temat.
Zero znajomych, nie kochająca rodzina, zwykła szkoła. życie zwykłego człowieka którym niestety lub stety Octavia nie jest. Reginald przy planowaniu tego wszystkiego zaplanował że zmienią jej imie na Hope żeby czasami nie kojarzyło jej się poprzednie imię z starym życiem. Szczerze mówiąc po prostu reginald wymazał Octavię z życia, stworzył kogoś całkiem innego i wrzucił ją w przyszłość, tak wszystko było zaplanowane przez reginalda. czasami przedmioty wokół niej potrafią same się przemieszczać bo jak wszyscy wiemy Octavia poza czytaniem w myślach ma moc telekinezy. Pozatym zmieniła się z charakteru kategorycznie. Hope to całkiem inna osoba, różni się od octavi pod każdym względem (wygląd pozostał ten sam) ale co się dziwić, wyczyścili jej wszystkie wspomnienia, zapomniała kim jest,wsumie kim była. Jedyne co zostało po jej starym życiu to tatuaż na nadgarstku-czarna parasolka która dawała jej często dużo do myślenia.
*w akademi*
Pov. Five
Po "porwaniu" octavi myślałem że nie wyrobie.minęło już całkiem sporo czasu od tamtego zdarzenia, nie wiem ile dokładnie, straciłem rachubę czasu. Zamartwiałem się cały czas, nic nie jadłem, nie piłem. Przesiadywałem cały czas w pokoju w którym czułem pustkę. Ilekroć spojżałem w jakikolwiek kąt pokoju widziałem jej rzeczy albo przypominało mi się coś co na przykład robiła, z resztą nie tylko pokój mi o niej przypominał,ogród kojarzył mi się tylko i wyłącznie z tańcem octavi w deszczu nocą A kuchnia kojarzyła mi się tylko z robieniem zupek chińskich z Octavią też po nocach, nawet nie mogłem spać w łóżku w moim własnym pokoju bo czułem pomimo tego że Octavi nie było już długo jej zapach, ogólnie cały pokój przesiąknął słodkim jak wanilia zapachem octavi. Nie miałem serca wynieść jej rzeczy. Ojciec powiedział że skoro nie wraca uznajemy ją za zmarłą. Coś W ojcu mi nie pasowało, nie było w nim ani trochę współczucia, jak zwykle, ale kiedy Ben umarł chociaż pokazał że mu zależało i za nim tęskni A tutaj przy zniknięciu octavi był nawet szczerze mówiąc zadowolony z jej zniknięcia, ciągle się uśmiechał, wyglądał na wolnego od wszelkich problemów. Miałem niemal 100% pewności że on maczał w tym wszystkim palce. Od tamtej randki minęło już sporo czasu, tak jak mówię trochę się odizolowałem od rodziny i zrobiłem się zaborczy, po odejściu bena miałem pewien plan ale przez Octavię stwierdziłem że to nie ten momęt i chciałem już z tego zrezygnować ale po odejściu octavi utwierdziłem się w przekonaniu że muszę to zrobić. Nie wierzyłem że Octavia umarła. Siedząc w pokoju liczyłem, obliczałem, badałem, ćwiczyłem i w końcu doszło co do czego. Przy jakimś obiedzie nie mogłem słuchać ciszy która nas wszystkich otaczała, stwierdziłem że to jest ten momęt więc wbiłem zawzięcie nóż w stół i zacząłem mówić że jestem już gotowy na skok w czasie, miałem już dosyć skoków tylko w przestrzeni A ojciec zaczął coś pierdolić o Żołędziach czy chuj wie co, miałem już dosyć, widziałem jak Vanya Kiwa głową żebym nie robił głupot ale byłem na tyle zdesperowany, miałem niemal 100% pewności że uda mi się uratować Octavię więc wybiegłem z akademi nie oglądając się za siebie i nie zwracając uwagi na krzyki ojca.
Wylądowałem W apokalipsie- kto by się spodziewał....
* New York, rok 2021 (czas teraźniejszym dla octavi/Hope).*
Pov. Hope
Pamietam poranek kiedy obudziłam się z tak mocnym bólem głowy do dzisiaj A minął już rok i 6 miesięcy. Tak, liczyłam to, liczyłam bo czułam dziwną pustkę, tak jakbym nie pamiętała tego co działo się przed przebudzeniem tego pamiętnego dnia. Od tego momentu mija już rok i sześć miesięcy tak jak mówiłam. Mieszkam z rodzicami którzy są najgorszym co mogło mnie spotkać ale jestem na tyle silna że nie daje się im, traktują mnie gorzej niż śmieci, nie mam znajomych.w szkole idzie mi słabo ale sześć miesięcy temu spotkałam, co dziwne na cmentarzu pewnego chłopaka. Przechodziłam właśnie wtedy wieczorem przez cmentarz bo jest to skrót do mojego domu, po prostu jest szybciej. Kiedy przechodziłam właśnie obok altanki na cmentarzu nagle usłyszałam strzał w moja stronę, postanowiłam się obronić. Po jakimś czasie walki z zamaskowanym typiarzem dostałam w noge kulką, szczerze mówiąc nigdy nie uczyłam się walki A szło mi bardzo dobrze. Upadłam na ziemię A typ uciekł. Nagle przybiegł do mnie jakiś młody chłopak zaczął coś mówić i wziął mnie na ręce. Powiedział żebym się nie martwiła, nie wiem czemu zaufałam mu. Po prostu poczułam do niego jakąś dziwną więź, poczułam to tak jakbym już to kiedyś czuła. Byłam prawie nie przypomna, ledwo kontaktowałam.
(Pov. Chrissa w dzień poznania Hope)- wiem nie wiecie o co kaman ale Wait zaraz wszystko będzie trochę rozjaśnione
Właśnie szedłem na jedną z moich indywidualnych misji, ojciec mnie wysłał bo to "łatwe" i nie musimy na tą misję zbierać wszystkich.
O 21:24 pod altaną na cmentarzu na poboczu miasta miał być jeden z przemytników broni
- Boże czemu taka głupia godzina, nie mógł o równej godzinie? Bez sensu.-Mówiłem sam do siebie idąc ulicą.
Oprócz tego ze Przemycał broń handlował organami. Doszedłem na cmentarz i skryłem się za krzakami tak aby widzieć altankę. Kiedy zobaczyłem niską drobną brunetke w związanych niedbale włosach
koło altany 23 minuty po 21 omało nie dostałem zawału. Dziewczyna stała tyłem do większego od niej o 100 razy mężczyzny. Nagle padł strzał musiałem coś zrobić ale zanim sie ruszyłem dziewczyna zaczęła walczyć z napastnikiem. Walka była równa, dziewczyna nie dawała za wygraną. Oszołomiło to mnie. Siedziałem za krzakami i przeglądałem się co będzie działo się dalej zamiast zadziałać. Ta dziewczyna mnie zaintrygowała. Ale jak można się było spodziewać nie wygrała, napastnik miał broń, postrzelił ją w nogę i uciekł. Dopiero po odgłosie drugiego strzału się ocknąłem. Zobaczyłem że dziewczyna leży na ziemi,odrazu do niej podbiegłem. rana postrzałowa w jej nodze nie wyglądała za dobrze, kula została w jej udzie A sama dziewczyna była prawie nie przypomna. Zacząłem do niej mówić żeby nie traciła przytomności
- hej jestem Chriss, zabiorę Cię i opatrzę ci noge okej ? Wszystko będzie dobrze. Tylko spokojnie
Dziewczyna Przytaknęła na pytanie o to czy mogę ją zabrać. Szczerze mówiąc nie sądziłem że się zgodzi, to było nieodpowiedzialne ale wsumie z drugiej strony i tak bym ją zabrał, nawet siłą bo to jednak moja wina że została postrzelona, nie pomogłem jej. Wziąłem ją na ręce i zagadywałem bo widziałem jak powoli odlatuje na moich rękach.
Miała śliczne niebieskie oczy które co sekunde zamykała i otwierała wachlując dosyć długimi rzęsami. Była bardzo lekka. Włosy jej się rozpuściły podczas walki i teraz lekko ocierały sie o moje ręce. Zaniosłem ją do domu. Jak wszedłem od razu podbiegł do mnie ojciec krzycząc na mnie że wie że zbir uciekł ale jak tak podbiegał do mnie z głębi domu powoli zaczynał zniżać ton. Zobaczył że kogoś mam na rękach. Kiedy podszedł bliżej odrazu zasypał mnie pytaniami
- czemu jest postrzelona ? Do kuchni z nią.
Jak ma na imię? Co ona wogóle tu robi?
- tato, ona walczyła na cmentarzu z tym walonym przestępcą
- A to ty nie miałeś się nim zająć?
I w jakim Kurwa sensie ona z nim walczyła? To jest jakaś kruszynka, widzisz jej ręce? Jest malutka, chuda.
Mówił to ojciec wyciągając powoli kule z jej nogi
- po prostu zaczęła z nim walczyć. Była w niewłaściwym miejscu o nie odpowiednim czasie. Ale walka była dosyć jakby to powiedzieć równa ? Ta dziewczyna nie dawała za wygraną ale on miał broń, postrzelił ją
- Nie będę pytał czemu jej nie pomogłeś. teraz ważne jest żeby się obudziła, może nam się przydać. Nie wygląda jakby miała 17 lat ale może ma moce...
- moce ? Ty chcesz ją do alfy przyjąć ?
Powiedziałem lekko zszokowany pokazując ręką na prawie Nieprzytomną brunetke która leżała na blacie w kuchni.
- jak ma moce pewnie że tak, nie dosyć ze pomożemy jej w opanowaniu mocy to będziemy mieć dodatkową parę rąk. Jak ma na imię?
- Nie mam bladego pojecia
- dobra połóż ją na kanapie zaraz ma przyjść reszta, zwołałem spotkanie.
- po co ?
- MYŚLAŁEM ŻE ZABIJESZ TEGO TYPA I ZWOŁAŁEM SPOTKANIE ZEBY POINFORMOWAC O NASTEPNEJ MISJI. Ale niestety, zawaliłeś więc przyjdą na daremno. Może nie do końca bo mam kilka spraw do przegadania ale to nie znaczy że za to co zrobiłeś wsumie czego nie zrobiłeś czeka cię kara. Masz treningi z omegą
- Ale omega trenuje 4 razy dziennie !
- dokładnie. Czym więcej tym lepiej. Powiem omedze że ma z Tobą poćwiczyć koncentrację bo jesteś jakiś zdezorientowany.
- Ale
- żadnych ale, do salonu.
Pov Hope (Octavi) czas teraźniejszy (dla niej)
To spotkanie doprowadziło mnie do tego co jest teraz. Poznałam 4 wspaniałych ludzi którzy pomogli mi z moją mocą wsumie uświadomili mnie co do niej bo na samym początku nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego że mogę mieć jakąś moc. A teraz jesteśmy alfą.
Tak jak mówiłam Jest nas piątka
Ja (Hope):
Jacob :
Chriss :
Omega :
Ozana :
Nazywamy naszą "paczkę" alfą.
(Nie ma żadnej akademii) jesteśmy po prostu my-alfa
Jacob potrafi władać wodą
Mocą Chrissa jest super szybkość.
Ozana włada ogniem
Omega włada elektrycznością
Ja oczywiście mam czytanie w myślach i telekinezę
Pomimo tego że wyglądamy niewinnie jesteśmy zabójczy, w przenośni jak i dosłownie. Nie wiem czy mogę tak powiedzieć ale dobra powiem prosto z mostu, zabijamy, po prostu zabijamy. Tylko nie zrozumcie mnie źle, działamy dla dobra ludzi. Tylko łagodnie mówiąc jesteśmy czymś w rodzaju mafi tylko ludzie nie rozumieją że działamy dla ich dobra . W 21 wieku to się nazywa po prostu mafia. Działamy dla dobra tak jak mówię, nie zabijamy byle kogo, niewinnych ludzi Absolutnie nie. My zabijamy i ustawiamy do pionu tych którzy na to zasługują. Często wybieramy się na "misje" (dosłownie jak w akademii)Każdy mieszka w swoim domu. Wsumie to cała reszta mieszka na swoim, Omega z Ozaną w mieszkaniu w bloku niedaleko mojego domu, Chriss mieszka na drugim końcu miasta w pięknej willi w której spotykamy się na treningi i różne takie wraz z tatą a Jacob, Jacob nie ma domu w sensie rodzice go wyrzucili z domu kiedy miał 15 lat, czyli 2 lata temu .po prostu wyrzucili go z domu.Został sam jak palec i to właśnie od niego się wszystko zaczęło. Jacob spotkał Chrissa który mu pomógł. W późniejszym czasie Omega i Ozana dołączyły do nich A około 6 miesięcy temu dołączyłam ja przez Chrissa jak już możecie się domyślać . Niestety Jacob nie może zatrzymać się u Chrissa na stałe więc szwęda się cały czas po mieście, często zostaje na noc u mnie, wchodzi oknem. Po prostu staram się mu jakoś pomóc nie zawsze mogę ponieważ mieszkam z rodzicami jak dobrze już wiecie. Jak mamy się wszyscy spotkać ojciec Chrissa daje nam wszystkim cynk i spotykamy się w naszym "miejscu spotkań" czyli w domu Chrissa i jego ojca . pomińmy fakt że Ozana, Omega,Chriss i Jacob mają po 17 lat A ja mam 16. Wszyscy mamy moce więc przyjęli mnie. Pomimo że wyglądamy niewinnie wcale tacy nie jesteśmy jak już mówiłam. W szczególności ja. Cała reszta nie spodziewała się że ze mnie będzie takie ziółko, najmłodsza,najzwinniejsza i najbardziej zabójcza. Nie jestem morderczynią ale potrafię oszołomić każdego. Nieraz obezwładniam tych którzy stają mi na drodze. "Po trupach do celu" tego cytatu trzymam się cały czas. Nie wiem czemu. Po prostu.
O, nie wspomniałam o ojcu Chrissa. Ojciec Chrissa wie o mocach i o nas wszystkich, pomaga nam i wsumie skoro już nazywam nas mafią to mogę nazwać ojca Chrissa taką głową tego wszystkiego. Takim przywódcą (coś w stylu reginalda ale jednak nie )
Nie poradzilibyśmy sobie sami bez niego. Naprawdę dużo nam pomógł. Jest dla mnie wsumie jak ojciec. Napewno jest lepszy niż mój. A pozatym to dzięki niemu jestem w tym wszystkim bo zobaczył we mnie potencjał. Cała reszta miała do mnie zastrzeżenia, nie dziwię się. Mogli sobie pomyśleć o mnie dosłownie wszystko ale teraz jesteśmy jakby rodziną.
Mam nadzieję że się podobałoooo, zastaw coś po sobie, komentarze mile widziane 😁 życzę wszystkim miłego dnia/nocy-Nie wiem kiedy to czytasz haha
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro