Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. żółta koperta

Następny Poranek w akademii.

pod nieobecność ojca mogliśmy sobie chwilę dłużej pospać więc ja i five z tego skorzystaliśmy.

Pov allison

-Boże jest 11:00 a five i Octavia dalej śpią

-może pójdę ich obudzić ? zapytał Diego

-czemu nie, ja z Vanyą dokończę śniadanie a Luther i Klaus zrobią kawę i herbatę.

Pov Diego

Wlazłem do pokoju i chwilę wpatrywałem się z niedowieżaniem w Five i Octavie którzy leżeli przytuleni do siebie w łóżku.

otrząsnąłem się i obudziłem naszych śpioszków jak już wstali Odsunęli się od siebie gwałtownie na mój widok

Boże jacy debile myślą że nie widać że coś czują do siebie...

- dobra gołąbeczki Wstawać z łóżka i na śniadanie śmigać jest 11:00!

wyszedłem z pokoju i poleciałem do rodzeństwa powiedzieć co
Zastałem po wejściu do pokoju five. pomińmy fakt że poczułem się trochę zazdrosny.

Pov Octavia

Razem z five szybko się Ubraliśmy i schodząc po schodach usłyszeliśmy głośny śmiech rodzeństwa. Weszłam do kuchni a za mną Five

- z czego się śmiejemy ?zapytał five

odpowiedzią był śmiech.
zamieniłam się z five spojrzeniem i siadając do stołu zauważyliśmy o co chodzi

-wy tak na serio ? zapytałam podnosząc kanapkę z narysowanym sercem z dżemu truskawkowego.
Five miał dokładnie tak samo posmarowaną kromke chleba. Rodzeństwo nadal się śmiało A ja wyrwałam Diego nóż z ręki i rozsmarowałam serce po całej kanapce po czym oblizałam nóż i położyłam na stole.

Po zjedzonym mniej więcej śniadaniu ruszyłam do pokoju A five pociągnął mnie za ramię. Odwróciłam się a on powiedział że idzie coś zrobić więc go nie będzie. Wzruszyłam ramionami I ruszyłam w stronę pokoju zaczęłam sprzątać w naszym pokoju bo takiego syfu to ja nigdy chyba nie widziałam. Odkąd jestem w akademii zaczęłam Pisać wiersze, i takie tam moje zwierzenia w zeszycie, nosiłam ten zeszyt wszędzie ze sobą bo Jagby ktoś to zobaczył to nie wiem co bym zrobiła. Było to w rodzaju mojego pamiętnika.po skonczeniu sprzątania Wyciągając ten zeszyt przypomniałam sobie że mój najnowszy wiersz jest w książce którą.... pożyczyłam DIEGU.spanikowana wybiegłam w pośpiechu z pokoju i wbiegłam bez pukania do jego pokoju A tam siedział luther, Klaus, Diego i....Five, wyglądało to jak takie "męskie" spotkanie (co tam robił Klaus? Haha), gadali sobie A obok diego na łóżku leżała moja książka, szybko za nią złapałam i zaczęłam przerzucać strony. Nigdzie nie było wiersza,nagle usłyszałam głos Klausa który siedział na krześle na samym końcu pokoju

-tego szukasz ?
Zobaczyłam rozerwaną żółtą kopertę którą Klaus trzymał w ręce. Wiedziałam że przeczytali ale brnęłam w to dalej z nadzieją że jednak nie widzieli zawartości .

- tak tego Klaus. Uśmiechnęłam się sztucznie.

Nie zwróciłam uwagi na five A był to błąd.
Ruszyłam w stronę Klausa kiedy poczułam że tracę równowagę upadłam prosto na luthera który leżał na ziemi po czym Diego złapał mnie i przytrzymywał, Klaus odłożył kopertę na biurko i nagle Five i Klaus zaczęli mnie gilgotać Diego przestał mnie trzymać żeby położyć mnie na łóżku. Five zaczął trzymać mi ręce a Diego i Klaus mnie gilgotali. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Śmiałam się A wraz ze mną reszta nawet luther który niepostrzeżenie zabrał kopertę z biurka. Zauważyłam to i wzięłam się za siebie, odepchnęłam Klausa i Diego odemnie ale został jeszcze five który trzymał moje ręce. Spojżałam na jego roześmianą twarz i.... zatopiłam się w jego zielonych oczach ale nagle Five mnie puścił zabierając lutherowi kopertę krzycząc że jego będzie trudniej złapać. Tak jak mówiłam wcześniej błędem było nie zwrócenie uwagi na five bo to on miał mój liścik w kieszeni od marynarki A koperta była pusta. A w momęcie kiedy five zabrał lutherowi kopertę dał mu liścik A głupia ja latałam po całej akademii za five który miał tylko głupią kopertę. Kiedy odpuściłam. Five oddał mi kopertę A ja zobaczyłam że jest pusta. Popatrzyłam na five i doszło do mnie że on nadal nie wiedział co jest w liściku. Wyczytałam przypadkiem z jego myśli że liścik ma luther. Nagle ruszyłam jak głupia w stronę pokoju luthera, five skapnął się o co chodzi i ruszył za mną. Przeleportował się do pokoju w którym już byłam i mnie złapał kiedy chciałam wyrwać liscik lutherowi z dłoni krzyknęłam że ma mnie puścić A wtedy allison stanęła w progu i puścila plotkę: wszyscy chłopcy mają w tej chwili się uspokoić i oddać Octavi to co zabrali. Stało się tak jak allison powiedziała. Nagle Klaus wybuchł śmiechem patrząc na mnie. Doszło do mnie że tylko on przeczytał ale mu ufałam że nikomu nie powie tylko po co była ta cała szopka. Rozumiem mamy wolną chatę ale bez takich.

Zdziwiłam się że nikt oprócz five wczoraj jak wróciłam nie zapytał mnie jak było na randce. Ale było to dla mnie na plus bo nie musiałam się tłumaczyć. wychodząc z pokoju luthera wszyscy usłyszeliśmy otwieranie drzwi frontowych i głos pogo. Wszyscy popatrzylismy się po sobie

Ojciec miał wrócić dopiero jutro...
Zdziwieni szybko sie ogarnelismy i byliśmy już na dole bo reginald zawołał nas wszystkich do salonu.

Będę musiała pogadać z klausem bo ten liścik ughhh

Stałam w rzędzie słuchając co mówi ojciec i nie dowieżałam własnym uszom.

- słuchajcie mnie uważnie bo nie powtórzę drugi raz. Wsumie to Ty Eight słuchaj. Masz moc która jako jedyna zadziała na to co ma się stać. Musisz sama pojechać na misje. SAMA !masz trochę czasu żeby doprowadzić swoją moc do perfekcji i pozatym zauważyłem że odstawiasz leki, nie jestem zadowolony ale w tym przypadku to bardzo dobre postąpienie. Zaraz widzimy się na treningu, Wszyscy !!

Sama ? Sama na misje ? Jak ja nawet na zwykłą misję z resztą nigdy nie jechałam... co się właśnie odjebalo. Przeciesz moja moc to nic wielkiego...

Five wybudził mnie z myśli łapiąc za mój nadgarstek. Pojawiliśmy się w pokoju A ja zestresowana zaczęłam się przebierać w ubrania na trening

-Ej Octavia? Nie przejmuj się dasz sobie radę. Misja to nic takiego jesteś zdolna i silna

-byłeś kiedyś na misji sam ? Hm ?

- no nie byłem al...

- NO WŁAŚNIE A pozatym ja NIGDY nie byłam na misji. Moja pierwsza misja i będę sama. Nawet nie wiem kiedy to będzie...

-Octavia ! Musimy już iść.

Five złapał mnie za nadgarstek i tym sposobem pojawiliśmy się na treningu. Moim pierwszym wspólnym treningu...

Tyle się zmieniło w przeciągu kilku chwil,byłam w szoku A ojciec nagle kazał mi walczyć z lutherem.

- z kim ?

-z numerem 1 ! Nie wygłupiaj się eight. Jesteś sprytna.

-ale nie ślina... wymamrotałam pod nosem.

- ZACZYNAJCIE W TEJ CHWILI

Wzdrygnęłam się i stanęłam na przeciwko luthera. Walka była szybka. Luther powalił mnie na ziemię i obezwladnił już w pierwszej minucie. Walka z Diego i allison minęła dokładnie tak samo. Plotka allison powaliła mnie odrazu A Diego przygwoździl mnie do ściany swoimi nożami. Walkę z klausem już miałam wygrać ale jednak się nie udało. Walka z five... Huh ona wyglądała na początku raczej jak zabawa w kotka i myszkę wszyscy się śmiali bo five ciągle się teleportował A ja nie mogłam nic zrobić. Przypomniały mi się wspólne treningi z five, nie raz na nich wygrałam więc nabrałam trochę pewności siebie i się bardziej skupiłam na jego myślach. Ani się nie obejżałam A już wiedziałam co five chce zaraz zrobić wykorzystałam to i takim oto sposobem wygrałam tą walkę. Wygrałam walkę z five A przegrałam z klausem hahah co się stało. Five był w szoku ale widziałam w jego oczach że jest dumny.
Rodzenstwo też się zdziwiło ale biło mi brawo. Sam ojciec też mi pogratulował po czym jeszcze ćwiczyliśmy moje umiejętności. Walczyłam z każdym oprócz five. Jeżeli jakąś walkę wygrałam ta osobą odpadała. Po któreś kolejce powaliłam Klausa a później z lekką trudnością allison. z Diego i lutherem się trochę męczyłam i nie wygrałam żadnej walki z nimi. Byłam wykończona. Ćwiczyliśmy cały dzień. Od momentu powrotu ojca do akademii aż do 21. Ojciec w końcu powiedział że na dzisiaj koniec i że czas na spóźnioną kolację. Po kolacji ojciec zatrzymał nas wszystkich i powiedział

- słuchajcie,ze względu na to że zaraz święta chciałbym ogłosić że robimy wspólne święta.

Wszyscy byli w widocznym szoku razem ze mną.

- robimy rodzinne święta? Zapytał zszokowany Klaus

- Tak ! A teraz do pokoji, szybko !

Ruszyłam z całą resztą w stronę schodów i zaczęłam pytać five

- czemu wszyscy s....

Wtedy usłyszałam donośny głos ojca który mi przerwał

- Eight ! Ty zostań, musimy porozmawiać.

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę ojca.

-o czym musimy porozmawiać? O mojej misji ?

-tak... wiem że nie byłaś na żadnej z rodzeństwem i że to będzie twoja pierwsza misja i wiem też że jest to trochę podejrzane ale nie martw się. Jak tylko przed datą twojej misji pojawi sie jakaś wspólna to na nią pojedziesz

-ale kiedy będzie ta "moja" misja ? Ja nic nie wiem. Proszę mi to wyjaśnić. Czemu akurat ja ? A nie five czy allison ?

-bo Ty potrafisz czytać w myślach A jest mi to potrzebne ! Nie zadawaj więcej pytań! Marsz do pokoju.

Rozmowa z ojcem była szybka więc po zakończeniu tego poszłam do pokoju w którym siedział five przebierający się w piżamę. Dzisiejszy dzień był męczący. Więc od razu po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko. I prawie zasnęłam ale five krzątał się jeszcze po pokoju i mi przeszkadzał.

- five możemy już pójść spać? Jestem zmęczona.

- oj przepraszam że Ci przeszkadzam już się kładę i będę cicho.

Five położył się koło mnie A wtedy przestało mi się chcieć spać. Rozbudzilam się po tym jak poczułam rękę five na mojej nodze. Kiedy się kładł niechcący chyba posmyrał mnie swoją dłonią. czując zapach szamponu five Nie mogłam zasnąć.

- five ?
Zapytałam cichutko.

- Tak?

- wiem że sama chciałam żebyś się położył i żebyśmy poszli spać ale teraz nie umiem zasnąć.

- może dlatego że się nie przebrałaś ? I się nie umyłaś ? Masz makijaż na twarzy hahaha

Wstałam jak poparzona.

- Jezu muszę się umyć XD I wogóle przebrać. Czemu nie powiedziałeś wcześniej?

- A no nie wiem hahaha czekałem aż się skapniesz.

-dobra XD zmywam makijaż ubieram się w piżamę i kładę sie spać A jutro z samego rana sie umyje bo to teraz nie ma sensu, nie chce mi się.

Zrobiłam wszystko i spowrotem położyłam sie do łóżka. Five jeszcze nie spał

- czemu nie śpisz? Byłam głośno?

- Nie, nie byłaś głośno po prostu.. czekałem na Ciebie.

- O, to miłe, dzięki five.

Powiedziałam i Położyłam się koło niego i znowu po pół godziny wyszeptałam kładąc się na plecach wpatrując się w plecy five który leżał na boku odwrócony w drugą stronę

- Five ? Śpisz?

- Co ? Znaczy nie nie śpię. Stało się coś? Mówił odwracając się na bok twarzą do mnie

- obudziłam cię prawda ?

- Nie no co ty, no dobra może mnie obudziłaś ale coś się stało tak ?

- znaczy nic się nie stało tylko nie umiem zasnąć...

- ojojjjj trzeba coś zrobić. Potrzebujesz czegoś? A może się boisz ?

- five ja po prostu, możemy chwilę pogadać?

- jasne !

- dobra to, o własnie miałam się Ciebie zapytać jak szliśmy do pokoju. Czemu wszyscy byliście tacy zdziwieni że ojciec ogłosił wspólne święta?

- uh no tak. Słuchaj dwa lata temu zmarł Ben, to już dobrze wiesz i jak umarł wtedy nie było świąt i rok temu też nie było A w tym roku nagle mu coś się odmieniło. Myślimy że to ze względu na Ciebie.

- oł, znaczy ja tam się trochę ucieszyłam na święta bo święta w moim domu były co roku okropne A z wami byłoby fajnie ale też byłam w szoku bo ojciec wydawał się jakiś miły... szczęśliwy jak to mówił.

- no właśnie wiem, nie wiem czemu tak ale cieszmy się. Kochałem święta w akademii przed śmiercią Bena. Było wspaniale. Wszyscy byli tacy... szczęśliwi? Nie wiem jakoś tak fajnie było.

Zaczęłam ziewac. Tak naprawdę chciałam z five porozmawiać o mojej misji bo się mega bałam ale nie chciałam go tym zadręczać

- o widzę że już Ci się chce spać co ? Hahaha może lepiej spróbujmy zasnąć.

- no dobra. (Znowu ziewnęłam)

Po chwili

- five.... ?

- octaviaaaaaa, co się dzieje nadal nie możesz zasnąć? Czekaj chwilę

Five odwrócił się w moją stronę i powoli objął mnie ramieniem mówiąc

-idź spać,nie bój się. Mam wrażenie że przejmujesz się tą misją... Nie możesz się tak tym zadręczac w myślach, jeżeli chcesz to wiesz że ze mną możesz pogadać ale w dzień bo w nocy się śpi! Więc dobranoc

- dobranoc

Odpowiedziałam w lekkim szoku.
Ale rzeczywiście poczułam się bezpiecznie i nawet nie wiem kiedy usnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro