3
Pov Adriana
- Jestem lepszy od Louisa? - spytał Niall jak już skończyliśmy. Podniosłam głowę z jego torsu i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Tego w ogóle nie można porównywać. Ciebie kocham, a jego nigdy nie dażyłam żadnym uczuciem. Nie zadawaj, więc już mi więcej takich pytań, bo się na ciebie obrażę - położył dłoń na moim policzku.
- Nie chcesz, więc by on był tu zamiast mnie? - cicho westchnęłam na jego głupotę. Już kilka razy mu mówiłam, że tylko jego kocham, a ten ciągle swoje.
- Oczywiście, że nie.
- Na pewno?
- Tak, ale jak nie przestaniesz to cię czymś zdzielę żebyś się zamknął - zepchnęłam jego dłoń z mojego policzka i odwróciłam się do niego plecami. Dla świętego spokoju muszę już więcej nie dopuścić do naszego spotkania z Louis'em.
***
Siedziałam nad książkami i próbowałam się nauczyć na kolokwium. Sama się sobię dziwię, że wybrałam to cholerne prawo, mogłam się zdecydować na mniej wymagające studia. Byłoby mi o wiele łatwiej. Niall kilka, a może nawet kilkanaście razy mi to odradzał, niestety ja nie posłuchałam.
- A mówiłem ci żebyś rzuciła to wszystko w cholerę. Zarabiam dość dla nas obojga - Niall zajmował się handlem samochodami. Nie mam pojęcia czy legalnie czy nie. Nie pytałam go o to.
- Ja też ci mówiłam, że nie chcę cały czas siedzieć w domu, a poza tym to jak będziesz potrzebował prawnika to będę na miejscu.
- Wątpię by jako moja żona mogłabyś mnie bronić - zajął miejsce obok mnie.
- Faktycznie, ale będę wtedy miała spore znajomości. Nie pozwolę cię wsadzić - objął mnie swoim ramieniem.
- To doskonale, a może byś tak teraz poszła do sklepu po zakupy, bo umieram z głodu, a lodówka świeci pustkami, a ja jestem strasznie zmęczony po wczorajszych zakupach razem z tobą - znałam go i doskonale wiedziałam, że muszę się zgodzić. Inaczej on by nade mną siedział i mnie dręczył póki bym nie pojechała.
- Na co masz ochotę? - spytałam go. Ciężko było mu natrafić. Miał urozmaicony gust kulinarny.
- Na makaron z sosem. Pośpiesz się, bo już mi burczy w brzuchu - odłożyłam książkę i poszłam do naszej sypialni po kluczyki. Chociaż trochę się odprężę za kółkiem.
***
Zanim poszłam do spożywczego to zahaczyłam o sklep z ubraniami. Wczoraj wypatrzyłam tam śliczne spodnie, ale, że nie chciałam już bardziej denerwować Nialla, więc mu nawet o tym nie wspominałam. Teraz najwyżej powiem mu, że były korki i to było powodem mojego spóźnienia. A poza tym to niech się nie przyzwyczaja, że będę całe życie nad nim skakać i spełniać jego życzenia.
Jak opuszczałam sklep to wpadłam na Harry'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro