9.: Liam is my friend
Następnego dnia rano wstaję wcześniej, bo męczy mnie sprawa z Niallem i Zaynem. Myję się i załatwiam swoje potrzeby fizjologiczne. Wychodzę z łazienki i wracam do swojego pokoju, zatrzymując się na chwilę w przedpokoju na górze, aby zobaczyć w lustrze moje wory pod oczami. Ubieram prostą, granatową sukienkę przed kolano, do tego beżowy żakiet oraz tego samego koloru buty na słupkach. Pakuję do torby papiery z pracy i schodzę na dół, aby zrobić makijaż i fryzurę. Kiedy nakładam na usta szminkę, moja mama wstaje. Wita mnie całusem w policzek i wchodzi do kuchni. Robi naszej trójce kawę oraz jajecznicę, jednak ja dziękuję mówiąc, że nie jestem głodna. Chwilę potem ze swojego pokoju wychodzi Kendall, ubrany w czarne rurki i białą koszulkę siada przy stole i zabiera się za jedzenie. Kiedy kończę idealnego koka, siadam obok niego i piję swoją kawę. Wychodzę dwie minuty potem. Pod domem czeka na mnie ten sam samochód, który wczoraj mnie tutaj przywiózł. W moim kierunku, z prawej strony, zmierza przystojny mulat z wielkim bukietem w dłoniach i żalem w oczach, a z prawem strony, nie tak dobrze zbudowany, ale uroczy blondyn z wielkim misiem w rękach i smutną miną. Szybko wsiadam do samochodu Liama, zapinam pas, a on odjeżdża, widząc moje zakłopotanie.
— Coś się stało? — pyta zmartwiony.
— Nie, nic — odpowiadam szybko.
Niall, krótko po bójce z Zaynem w moim domu, wyjaśnił sobie ze mną wszystko. Był w klubie, spotkał Malika i pobili się. Byłam na niego zła nie tylko o to, że naraził się tamtemu, ale także o to, że znów sięgnął po alkohol. Horan jest alkoholikiem. Pomogłam mu wyjść z nałogu. Zawsze kontrolowałam ilość alkoholu jaką w sobie miał. Okazało się, że po kłótni ze mną i po bójce z Zaynem, odezwała się do niego jego była dziewczyna. Tym co przeważyło szalę była jego zdrada. Zerwałam z nim.
— Na pewno? Pamiętaj, jeśli coś jest nie tak, pomogę Ci — mówi poważnie. Uśmiecham się do niego i kiwam głową.
Oczywiście, że nie powiem mu prawdy, bo uzna mnie za nienormalną. Może się przerazić psychicznością mojego życia i mnie zostawić, a ja naprawdę czuję, że możemy się zaprzyjaźnić.
Reszta drogi mija nam w ciszy. W windzie Liam wspomina o tym, że słyszał o moim dzisiejszym spotkaniu z szefem. Potwierdzam prawdziwość tej "plotki". Postanawia zabrać mnie na lunch przed tym, abym się rozluźniła. Nie mając wyboru, zgadzam się.
Wysiadamy. Idę do swojego biura, a Liam do swojego, wcześniej ostrzegając, że będzie u mnie o dwunastej. Zaczynam swoją pracę, a zanim się obejrzę Payne jest pod moimi drzwiami. Schodzimy na dół. Spacerkiem idziemy do restauracji nazywającej się Mamoo.
Cwaniak wcześniej zajął nam miejsca. Jego przyjaciel, Daniel tutaj pracuje. Zamawiam sałatkę grecką, a Liam coś dla siebie.
— Ładna pogoda — mówi.
— Serio, Payne? Tylko na to cię stać? — śmieję się.
— Jak ma na imię twój ojciec? — pyta, a mnie przechodzą ciarki. Nienawidzę tego człowieka. — Przepraszam, nie chciałem. To miał być żart.
— Nie, nie masz za co. Po prostu, nie chcę go już znać, tyle w temacie. A ma na imię William.
— A myślałem, że Lucyfer, bo ma piekielnie gorąca córkę — kończy, puszczając mi oczko, a ja zaczynam się śmiać.
***
Stoję przed biurem szefa. Moja ręką wisi w powietrzu, zastanawiam się czy zapukać czy zaczekać, aż sam mnie wezwie. Biorę głęboki oddech i uderzam trzy razy w szklaną powłokę.
— Panienka Brooks! Właśnie zastanawiałem się czy jeszcze długo będziesz stała przed tymi drzwiami myśląc, że cię nie widzę przed szybę — śmieje się, a moja twarz przybiera czerwony odcień. — A więc jak podoba Ci się praca tutaj?
— World Trade Center. Nigdy nie pomyślałabym nawet, że będę tutaj pracować. Nawet w najśmielszych marzeniach.
— Widzę, że dogaduje się panienka z panem Paynem. Dobrze, że wreszcie się ogarnął.
— To znaczy?
— Liam to mój przyjaciel. Gdyby nie to, już dawno bym go posłał na urlop, ale on tak bardzo nie chce. Jego narzeczona, będąc w ciąży miała wypadek. Wracali razem z zakupów. Kupili łóżeczko dla niemowlęcia, które niebawem miało przyjść na świat. Jakiś wariat wjechał im na drogę, a Liam chciał jakoś wyjechać z tej sytuacji, jednak jedyne co udało mi się zrobić to zjadł w jakieś krzaki. Stracił panowanie nad kierownicą. Wjechali w drzewo. Mia zmarła w karetce, dziecka nie dało się uratować. Liam obudził się po dwóch latach w śpiączce. Potem próbował popełnić samobójstwo. Pierwsza próba skończyła się sześcioma, kolejnymi miesiącami w śpiączce. Druga rokiem w szpitalu psychiatrycznym. Do teraz zawożę go do psychiatry. Co tydzień tam z nim jestem. Jesteś jego jedyną deską ratunku, Brooks. Ty albo nikt. Widzę jak na ciebie spogląda. Przypominasz Mię. Dlatego się tobą zainteresował. Od dziesięciu lat nie spojrzał na żadną kobietę więcej niż dwie sekundy bez przerwy. Wybrał cię. Proszę, nie pozwól mu więcej cierpieć, Brooks. Nie przetrwa tego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro