Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.: It's our sweet secret ;)

— Co się stało? — pyta zmartwiony Irlandczyk.

— Uhm, nic — mówię i przełykam głośno ślinę.

— Brooks, jeśli naprawdę coś jest nie tak to proszę, powiedz mi o tym, skarbie.

Kolejny esemes.

Od Nieznany:
Nie mów mu. To nasz słodka tajemnica ;)

Biorę głęboki oddech. Zaciskam palce na telefonie i wypuszczam powoli powietrze ustami. Spoglądam na wyczekującego blondyna. Zaciskam usta w cienką linię, a on unosi brew ku górze.

— Okej, nie mówisz nic. Wracam jutro do Anglii — mówi. — To miała być niespodzianka na twoje dwudzieste ósme urodziny, ale widzę, że innego wyjścia nie mam.

Pewnie zastanawiające jest to, dlaczego mieszkam z rodzicami w wieku dwudziestu ośmiu lat. A otóż dlatego, że boją się oni o mnie. Na początku uważałam to za zrozumiałe, jednak minął rok, potem dwa lata, trzy i tak dalej, a oni nadal nie chcieli, abym się przeprowadzała tłumacząc to wszystko sytuacjami z Zaynem. Dobra, na początku to było normalne, byłam jeszcze nieodpowiedzialną i roztrzęsioną po tych wszystkich zdarzeniach nastolatką. Potem nadal byłam tylko dwudziestolatką po przejściach, ale jakoś już moje życie szło normalnie. Gdy miałam dwadzieścia trzy lata, poznałam Nialla Horana. Na początku nie chciałam go do siebie dopuścić, ale potem jakoś zaprzyjaźniliśmy się. On również nie miał życia usłanego różami. Nasza znajomość trwała trzy lata, gdy wreszcie przeistoczyła się w związek. Chcieliśmy razem zamieszkać po roku bycia razem, ale moi rodzice kategorycznie zabronili. Broniłam się faktem, że mam już dwadzieścia sześć lat, jednak oni byli nieugięciu. Powiedziałam, że wyprowadzę się nawet i bez ich zgody, bo mam do tego prawo, jednak łzy mamy, smutne spojrzenia taty i argumenty mojego brata, przeważyły nad wszystkim i zostałam z nimi w domu rodzinnym. Irlandczyk nie był na mnie zły, rozumiał, że martwią się o mnie przez tą całą historię z Malikiem, ale i tak wiedziałam, że był choć w małym stopniu zawiedziony, pomimo, że starał się tego nie pokazywać.

— Nie chcesz ze mną rozmawiać? — pyta nerwowo. — Brooks! Mówię do ciebie!

— Niall, jestem w trudnej sytuacji. Muszę kończyć, do jutra, pa — rozłączam się nim zdąży cokolwiek odpowiedzieć.

Wstaję z łóżka i kładę laptop na biurku. Wchodzę na balkon w skarpetkach, choć na dworze lekko pokropuje deszcze. Kiedy mój brat z dworu krzyczy, abym wróciła do środka, bo się przeziębię, robię to. Uchylam okno balkonowe, gdyż czuję się troszkę słabo. Siadam na krześle przy biurku. Przez okno przede mną widzę zakapturzoną postać, mającą lekko zgarbioną postawę, idącą w kierunku domu rodziny Hoodów. Ignoruję to. Wyciągam z szafki książkę i zaczynam ją czytać. Jestem tak zmęczona, że usypiam się na biurku, przed lekturą.

***

Ziewam, choć dopiero wstałam. Schodzę na dół. Nie ma nikogo. Mama pewnie jest na zakupach, tata w pizzerii, a Kendall u dziewczyny. Wzdycham i wchodzę do łazienki. Zdejmuję ubrania. Stojąc w samej bieliźnie, włączam radio, które stoi w toalecie. Rozpuszczam włosy i zdejmuję bieliznę. Wchodzę pod prysznic i puszczam wodę. Cicho śpiewam tekst piosenki, która aktualnie leci w radiu i rozkoszuję się idealną temperaturą wody. W pewnym momencie czuję, że mydło dostało się do moich oczu. Zmniejszam strumień wody i po omacku próbuję znaleźć ręcznik wiszący zaraz obok kabiny prysznicowej. W końcu udaje mi się go znaleźć, lecz zamieram, gdy czuję czyjąś dłoń trzymającą mój ręcznik.

----------------
Hej hej!
Jak tam? Ten rozdział jest trochę krótszy, ale stwierdziłam, że właśnie tu powinien się skończyć. I mogę wam zdradzić w tajemnicy, że tu zaczyna się jakby akcja xd
Lots of hugs xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro