Rozdział 4
Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się lekko przestraszony Alek
- Przepraszam, czy tutaj mieszka Monika Kulczyk? - Spytał patrząc na mnie, a ja się uśmiechnęłam
- Tak, trafiłeś na dobry adres - powiedziałam wpuszczając go do środka
- To dobrze, bo już się bałem, że źle trafiłem - powiedział ściągając buty
- Chcesz jakieś kapcie? - Spytałam patrząc na niego
- Nie, dziękuję - powiedział ściągając kurtkę
- No dobrze, to zapraszam na górę - powiedziałam wskazując na schody i poszliśmy do salonu, gdzie przywitał się z mamą, tatą, Patrykiem i usiedliśmy na kanapie.
* Alek *
Byłem trochę zestresowany spotkaniem, ale rozmawiało mi się nadzwyczaj dobrze, zwłaszcza z Sarą, nie wiem czemu, ale od razu złapaliśmy wspólny język, może dlatego, że też interesuje się muzyką
- No dobrze, to ja idę do siebie, bo musze jeszcze coś zrobić - powiedziała i poszła do pokoju obok salonu a ja dalej rozmawiałem z mamą
- Mogę o coś zapytać? - Spytałem patrząc na nią
- no pewnie - powiedziała uśmiechnięta
- Dlaczego nas zostawiłaś? - Spytałem patrząc na nią
- tak na prawdę was nie zostawiłam, to twój tata mnie zostawił, by odejść to innej kobiety - powiedziała
- Aha, a dlaczego zostałem z tatą? - dopytywałem
- W sąd podczas rozprawy ustalił, że będziesz miał lepsze warunki z ojcem niż ze mną - odpowiedziała
- Aha, a kontakt? - Pytałem dalej
- Chciałam mieć z tobą kontakt, i to bardzo, ale twój ojciec mi go utrudniał, a później zmienił numer -
Odpowiedziała
- Czyli wszystko jasne - stwierdziłem, gdy z pokoju Sary zaczęły wydobywać się dźwięki gitary.
* Sara *
Grałam sobie na gitarze, gdy ktoś zapukał do drzwi
- Proszę - powiedziałam patrząc na drzwi
- Mogę? - Spytał Alek wychylając się za drzwi
- Pewnie - powiedziałam odkładając gitarę na miejsce, a Alek wszedł rozglądając się po pokoju
- Świetnie grasz - powiedział uśmiechając się
- Dziękuję - powiedziałam czując, że się czerwienie, a Alek zaczął się śmiać
- Z czego się tak śmiejesz? - Spytałam patrząc na niego pytająco
- Ładnie się czerwienisz - powiedział dalej się śmiejąc a ja rzuciłam go poduszką
- Ej! Bo oberwiesz - powiedział a ja znowu rzuciłam go poduszką
- Teraz się doigrałaś - powiedział i zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Po bitwie na poduszki, wymieniliśmy się numerami telefonów i rozmawialiśmy na temat muzyki i innych rzeczy, gdy rozległ się dźwięk " Billie jeal " Michaela Jacksona
- przepraszam, musze odebrać - powiedział odbierając połączenie
- No co tam? - Spytał uważnie słuchając osoby, która do niego zadzwoniła
- Co? Nie może to poczekać do jutra? - Spytał zaskoczony
- No dobra, to przyjadę - powiedział niezadowolony i się rozłączył
- Co jest? - Spytałam patrząc na niego
- Musze wracać do Warszawy, chłopaki z zespołu mnie potrzebują -
Powiedział patrząc na mnie, a mi dziwnie zrobiło się smutno
- No dobra, to lecę - powiedział wstając z kanapy, pożegnał się z rodzicami i Patrykiem a ja odprowadziłam go do wyjścia
- Mam nadzieje, że jeszcze nas odwiedzisz - powiedziałam przytulając go
- No pewnie, że odwiedzę - powiedział czochrając mnie po włosach
- To lecę, pa - dodał wychodząc a ja poczekałam aż wyjedzie, zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Przez resztę dnia słuchałam muzyki i rozmyślałam o dzisiejszym dniu " kurcze, polubiłam go " pomyślałam jednocześnie się uśmiechając na myśl o Alku. Gdy przyszykowałam się do szkoły, i leżałam już w łóżku, rozległ się dźwięk mojego telefonu oznaczający esemesa wiec sprawdziłam co to
Od: Alek
Dobranoc księżniczko 😘
Bezwładnie się uśmiechnęłam i zabrałam się do opisywania
Do: Alek
Dobranoc 😘
Wysłałam i poszłam spać z uśmiechem na twarzy.
***********************************
Hej! To znowu ja 😀
Znowu jest mi strasznie głupio, że nie dotrzymałam obietnicy, za co was strasznie mocno przepraszam, chyba nie jestem tak systematyczna, jak myślałam.
Mam nadzieje, że się spodobało i niemożecie się doczekać kolejnych.
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania, bo strasznie mnie to motywuje!
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
Wasza S
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro