Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Drugi

- Lily, obudź się. Chyba, że chcesz wysiąść dalej niż Seattle?- zapytała z rozbawieniem mama.

Szybko wstałam, ciągnąć za sobą walizkę podręczną.
Szłyśmy gdy nagle usłyszałam śmiech. Był to brunet z ciemnymi oczami. Gdzieś w moim wieku. Jego włosy były rozczochrane. Wiecie taka jest teraz stylówka.

- Zobaczcie na tego bahora. Wygląda jak jakiś staruch który nie umie chodzić- śmiał się z MOJEJ SIOSTRY- i do tego ta chustka i kroplówka...

Nie wytrzymałam i podeszłam do niego.

- Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz pieprzony dupku?!- krzyczałam- Myślisz, że ona chce być taka?! Że nie chce jak inne dzieci biegać i bawić się z nimi?! Co Ty byś zrobił gdybyś był Na jej miejscu?!
- Ohh. Spokojniej mała. Nie tak ostro...- śmiał się z kolegami.

- Pieprzo...- nie dokończyłam, bo mama pociągnęła mnie za sobą.

Gdy byłyśmy już w autobusie mama mówiła do mnie z pretensjami:

- Co Ty do cholery jasnej wyprawiasz?! I to tego takie słownictwo w twoim wieku?!

- No co?! Miałam stać i słuchać jak wyzywa Rose?!- mówiłam podniesionym głosem i wszyscy się na mnie patrzyli.

- Nie podnoś na mnie głosu gówniaro!- teraz mama podniosła głos- porozmawiamy w domu jak Ben wróci z pracy.

- Nie jest moim ojcem, żeby mną rządzić- upierałam się mamie.

- Nie tym tonem młoda damo! Porozmawiamy w domu- powiedziała i nie odezwała się już.

Obróciłam głowę w okno i patrzyłam na budynki i drzewa, które szybko "odjeżdżały".

Przypomniał mi się tato. Jak byłam mała jechaliśmy pociągiem nad morze i razem podziwialiśmy widoki za oknem. Na jego wspomnienie łzy pojawiły się w moich oczach. Zmarł pięć lat temu w wypadku samochodowym. Jechał szybko z pracy do domu, bo Rose się pogorszyło, ale nie dotarł nawet do domu...

* * *

Dojechałyśmy w końcu. Stałam naprzeciwko skromnego, szarego domu rodzinnego. Miał z tego co widziałam poddasze. Przy schodach miał podjazd dla wózków. Chociaż łatwiej będzie Rose.
Weszłam do przedpokoju. Było małe z dużą, rozsuwaną szafą z lustrem. Ściany były w kolorze beżu z ciągłą, drewnianą linią.
Przeszłam do salonu.
Był duży. Okna były od ziemi do sufitu połączone z drzwiami na taras. Znajdowała się tam duża, szara kanapa i dwa fotele. Pod ścianą była długa, niską komoda z dużym, czarnym telewizorem. Po bokach stały storczyki i żonkile. Na środku stał mały stolik na kawę i duży, biały, puchaty dywan.
Udałam się schodami do mojego pokoju. Nie był duży. Miał jedno poddaszowe okno. Był w miętowym kolorze z małym, białym łóżkiem. Na przeciwko było kilka szafek i szafa. Z boku stało białe biurko. Podeszłam do szafy i zaczęłam się rozpakowywać. Gdy skończyłam padłam na łóżko i natychmiast zasnęłam...

Heja! ❤❤
Więc mamy już drugi rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
Standardowo proszę o małą motywację w postaci gwiazdki lub komentarza.😊😊

Pozdrawiam 😆😆
laurunia024

PS. Przepraszam za to, że taki krótki i za błędy, i interpunkcję... xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro