Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Ósmy

Dzynnn!
Dzwonek! W końcu... już nie mogłam się doczekać.

Wstałam z krzesła i ruszyłam do drzwi. Czekała już tam na mnie.

- Współczuję- powiedziała Emily gdy otwierałam już usta- chodź opowiem Ci w stołówce.

Poszłyśmy. Po drodze dołączył się Nick i Sophie. Gdy zaszłyśmy Zack i Martin już tam byli.

- No więc o co chodzi z tym kolesiem?- zapytałam wszystkich jak siedliśmy na krzesłach.

- Chodzi Ci o Pover'a?- zapytała Sophie, a ja pokiwałam głową- coś nie tak? Zrobił Ci coś?

- Nie. Nawet się nie przywitał, ani cześć ani pocałuj się dupe. Popatrzył na mnie jakby ducha zobaczył. Kolejny dziwak w tej szkole...

- On nie zawsze taki był. Kiedyś należał nawet do naszej paczki. Jeszcze w pierwszej gimbazie.

- Niemożliwe...- zdziwiłam się. Taki outsider z takimi jak oni. Niemożliwe po prostu...

- No. Dopiero w tym roku taki się stał. Unika wszystkich, nie robi nic na lekcjach, a w tamtym roku prawie zawalił informatykę a to jego ulubiona lekcja była.-- powiedział Nick.

- Ale taki stał się jak jego brat umarł- wtrąciła Emily

- Jak?- zapytałam zdziwiona

- Dobra ja opowiem Ci całą historię jaką mi powiedział, a potem już się nigdy do nas nie odezwał- zaczął Martin- Kiedyś przyjaźniliśmy się. Bardziej niż z nimi- wskazał placem na resztę paczki- często do niego chodziłem. Jego młodszy brat Noah był chory na białaczkę. Jak byłem u niego więcej czasu poświęcał mi niż jemu. Pewnego dnia byliśmy sami w domu i miał pilnować Noah, ale wolał grać ze mną w Fifę na konsoli. Nie zwracałem uwagi na to, że stało sie jakoś cicho, bo jego brat bawił się takimi organkami. On to zauważył i pobiegł na górę. Nie było go dłuższy czas. Poszedłem sprawdzić i to co zastałem zapamiętam do końca życia...

- Co to było?- zapytałam zaciekawiona opowieścią.

- Zastałem go płaczącego nad ciałem jego brata. Najwyraźniej był nieprzytomny. Ktoś w telefonie mówił, żeby się uspokoił ale on wpadł w histerię. Postanowiłem zadzwonić do jego mamy. Zareagowała tak jak on, a ja po prostu się rozłączyłem i wyszedłem do domu. Mieszkałem naprzeciwko jego i z okna widziałem jak zabierają jego brata do karetki i zapłakaną mamę. On stał i przyglądał się. Nagle popatrzył w moje okno i pokazał mi żebym przyszedł do niego. Gdy byłem tam powiedział mi, że to przeze mnie że jakby nie grał ze mną to jego bratu nic by się nie stało...

- Chcesz skończyć?- zapytałam, bo widziałam jak trudno mu o tym mówić. On kiwnął głową.

- Kilka dni potem umarł w szpitalu. Na jego pogrzebie ostatni raz się do mnie odezwał. Powiedział, że dziękuję że przyszedłem i że to nie była moja wina. Ja wiem, że moja bo jak mówił, że gdyby nie grał ze mną to nic by się nie stało...- skończył.

- To Napewno nie twoja wina- powiedziała Em i przytuliła go...

Nie mogłam uwierzyć. Przecież to samo może stać się mojej siostrze. Wiem przez co on przechodzi.

- Jak on ma na imię?- zapytałam, bo z tego co wiem to jak ma na nazwisko.

- Samuel. Samuel Pover. Mówiliśmy do niego Sam. Tak ja każdy- powiedział Zack.

- Wiem przez co przechodzi- powiedziałam ze smutkiem.

- Niby jak? Ciebie nic takiego nie spotkało- powiedział Martin.

- Nie spotkało, ale może. Moja siostra Rose też jest chora na białaczkę. Codziennie gdy ide do szkoły zastaję ją coraz słabszą. Codziennie wiedzę jak się męczy i chciałabym, żebym to ja miała a nie ona.- mówiłam ze łzami w oczach. Jedna łza poleciała mi po policzku.

- Nie mów tak. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i zawsze będziemy Cię wspierać- powiedziała Sophie i wszyscy przytakneli.

- No proszę ktoś tu się rozryczał jak małe dziecko. Co się stało Lily? Zrobiło Ci sie mnie szkoda- zaczął się nabijać jeszcze ten debil.

- Możesz się od niej odpieprzyć?!- Krzyknął Zack i wstał do niego. Są prawie równi. Isaac trochę wyższy.

- A Ty co obrońca się znalazł. Już wiem to twoja dziewczyna? No więc gratuluję.

Zack przywalił mu. Potem Isaac ze złamanym nosem walnął mu i tak zaczęła się bójka. Słychać było dopingi i krzyki. Szybko wstałam i rozdzieliłam ich.

- Co Wy wyprawiacie?! A Ty Zack o taką bzdurę od razu musisz bić?!- zaczęłam gadać i usłyszałam śmiech Isaac'a- a Ty co się tak śmiejesz dupku?! Jak chcesz mogę poprawić Ci.

- Nie tylko nie to- mówił ze śmiechem. Znowu mnie wkurza. Już chciałam użyć mojego prawego sierpowego, ale nauczyciel mi przerwał.

- Co tu się wyprawia?! Keller, Morgan O i jeszcze Smith. To, że jesteś nowa myślisz, że masz taryfę ulgową?! Nie ze mną takie numery. Cała trójka do mojego gabinetu, ale to już! Reszta rozejść się...

Siemaneczko❤❤
Podoba się ósmy już rozdział?
Mam nadzieję, że tak... xD
Jak myślicie jak skończy się ta wizyta u dyra???

Pamiętajcie o motywacji w postaci wiecie już jakiej xD 😂😂

Pozdrawiam
laurusia024 ❤❤

PS. Przepraszam za błędy itp.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro