Rozdział 28.
Obudziłam się ponownie. Spojrzałam na telefon. 8:17.
Noo.. długo spałam... Sam'a nie ma, a Isaac śpi.
Usiadłam i szukałam czegoś do założenia. To...brzydkie...paskudztwo... blee...fuj... to ok.
Wzięłam czarną bluzkę w falbanki i krótkie, dresowe shorty. Poszłam do toalety, zrobiłam co miałam zrobić i wracałam do namiotu.
Po drodze zobaczyłam Jason'a, Jake'a i Zoe. Wszyscy nie wyspani i skacowani.
Dobrze, że ja nie piłam...
Przed namiotem zobaczyłam kilka torebek z prezentami Isaac'a. Pewnie Sam musiał je przynieść.
Weszłam do namiotu. Włożyłam kosmetyczkę do torby. Popatrzyłam na Isaac'a. Przebudzał się. Najwyższy czas.
- Ale mnie głowa boli.- powiedział zaspany.
- Kac morderca, nie ma serca- powiedziałam.
- Przestań!! Jeszcze gorzej mnie przez to boli. Wody mi daj.- powiedział przekręcając się na brzuch.
- Nie jestem twoją służącom- powiedziałam
- Smith!! Nie wkurzaj mnie!
- Wstawaj na śniadanie, a nie śpisz, śpiochu- zawołałam.
- Daj mi pięć minut i będę gotowy- powiedział.
Pięć minut później.
- Isaac. Pięć minut minęło, a Ty nadal śpisz. Wstawaj, albo wyleję na Ciebie wodę- powiedziałam i zaczęłam trzepać go poduszkom.
- Idę teraz do barku zamówić coś do jedzenia. Za chwilę chce Cię widzieć tam. Daję Ci pięć minut, albo Jason po Ciebie przyjdzie.- powiedziałam.
- Dobrze, mamo!- odpowiedział, a ja wyszłam.
Zamówiłam dwie zapiekanki i czekałam na niego.
Po chwili dosiadł się Sam, Jake, Jason i Zoe.
- Po co Ci dwie?- zapytał Jason wskazując na zapiekanki.- Zjesz tyle??
- Nie. Jedna jest dla mnie, a druga dla Isaac'a. Ale jak nie zjawi się tu za piętnaście sekund możesz ja zjeść.- powiedziałam. Jason się uśmiechnął.
Zaczęłam liczyć na głos:
- Pięć, cztery, trzy, dwa i...
- Już jestem!- krzyknął Isaac i usiadł obok mnie. Ale ma wyczucie czasu.
- Stary. Nie mogłeś przyjść dwie sekundy później??- zapytał Jason z żalem.
- Trzeba mieć to szczęście.- powiedział Isaac i wziął duży kęs.
- Dobrze. Jak wszyscy już jesteśmy to mogę coś ogłosić!- krzyknął John- Z okazji tego, że nasz kolega Isaac, miał wczoraj urodziny to dzisiaj zrobimy sobie dzień wolnego i pójdziemy na plażę. Jest ładna pogoda. Już jedzcie i szybko się zbierajcie. Za pięć minut spotykamy się przed bramą główną.
Szybko zjadłam zapiekankę i poszłam przebrać się w strój. Było to czarne bikini z zielonymi wstążkami. Założyłam na to spodenki i bluzkę.
Stałam przed bramą. Przyszła Zoe. Miała ładny, jednoczęściowy strój w kolorze łososiowym.
- Fajny strój, Lily- powiedziała sarkastycznie.
- Wiem.- Odpowiedziałam w ten sam sposób.
- Co tam? Dawno nie gadałyśmy.- powiedziała.
- No nic szczególnego.- powiedziałam i zaczęłam kręcić włosy. Zawsze tak robię, gdy chce coś ukryć.
- Przecież wiedzę.
- Co??- zapytałam niby zdezorientowana.
- Kręcisz włosy.- powiedziała wskazując na mój palec. Szybko popatrzyłam na nią.
- Dobra. Sam ze mną zerwał.
- Co zrobił?! Jak ja go zaraz tu...
- Spokojnie. To nic wielkiego- powiedziałam- nadal jesteśmy przyjaciółmi.
- Czemu to zrobił??
- Bo zauważył, że podoba mi się...no wiesz kto- sciszyłam głos, bo już prawie wszyscy byli.
- Aaa... Zobaczymy jak to się dalej potoczy- powiedziała i puściła mi oczko.
Przyszedł do nas Sam. Po chwili Jason i Jake.
- Gdzie Isaac?- zapytałam.
- Zaraz przyjdzie.- powiedział Jake i poszedł do Zoe.
Po chwili przyszedł.
- Fajna koszulka.- powiedziałam do niego. To ta koszulka, którą dałam mu na urodziny.
- Ktoś miał całkowitą rację.- powiedział uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Ciekawe czy ten ktoś, powiedział by mi to tak wprost.- powiedział patrząc na mnie.
- Może ten ktoś nie uważa tak?- powiedziałam.
- Je pense que oui et que Je t'aime, Lily.- powiedział z pięknym francuskim akcentem.
- Wow. Nie wiedziałem, że umiesz rozmawiać po francusku.- powiedział zszokowany tak samo jak ja Jason.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, stary.- powiedział i uśmiechnął się.- A teraz pomóżcie pozbierać szczękę Lily z ziemi.
- Ha ha ha... bardzo śmieszne.- powiedziałam z sarkazmem.
- Mam powiedzieć coś jeszcze i nagrać twoją reakcję?- zapytał szczeżąc się.
- Nie trzeba.- odpowiedziałam szybko i słuchałam co mówi John.
- Teraz idziemy na plażę. Jak by coś się działo to do mnie i pani Bridget. Zrozumiano? To idziemy!- powiedział John i wszyscy udali się za nim na plażę...
Hej💖💖
Tą opowieścią kończymy nasz dzisiejszy maraton. Zbliżamy się powoli do końca.😢😢
Zostało 7 rozdziałów...
Mam już pomysł na nową książkę.
Mam nadzieję, że się podoba 😊😊
Jak myślicie, co powiedział jej Isaac po francusku?? Dowiecie się może w następnym rozdziale❤❤
Pozdrawiam
laurusia024
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro