Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

二十九

Witam w nowym rozdziale. Zachęcam do zerknięcia do piosenki na górze. Niesamowicie kojarzy mi się z Wapniakiem. Lan Qiren taki hehe.
Nooo, mam nadzieję że umilę Wam nieco poniedziałek i do następnego

- nie, nie, nie - Lan Qiren po kolei odrzucał listy na boki, które łapali Lan Zhan i Lan Xichen, przyzwyczajeni do marudzenia wuja. Wei Ying (który ostatnio gorzej się czuł) siedział na ławie i również przeglądał listy - żadna nie jest godna zamążpójścia za Xichena. - mówił.

- ta wydaje się dobra. Z sekty Sui, dwadzieścia trzy lata...

- Stara panna! - krzyknął Qiren, wyrywając list Wuxianowi i odrzucając.

- Osiemnastoletnia, pracowita... - przeczytał na głos Lan Zhan.

- z nieznaczącej nic sekty. - przerwał mu wuj.

- Staruszku... znaczy Mistrzu Lan ... - chrząknął Wei Ying, masując się po obolałym brzuchu - utrudniasz to znacznie. W ten sposób nigdy nie znajdziemy żony dla Xichena - zamarudził - poza tym strasznie tu śmierdzi - dodał obrażony.
Lan Huan uśmiechnął się łagodnie, nieco zdziwiony tym komentarzem.

- Kto śmierdzi, paniczu Wei? - upewnił się.

- nikt konkretnie. Tak po prostu. Ale też Lan Zhan - zmarszczył nos. - w zasadzie to całkiem mi niedobrze, wyjdę na zewnątrz - stwierdził, po czym tak właśnie zrobił.
Wangji spojrzał na niego, na wuja, na brata i na siebie.
Zapanowało milczenie.

- Śmierdzę? - upewnił się.

- Nie - naraz zaprzeczyli Qiren i Xichen. Wszyscy troje Lanowie spojrzeli zdziwieni na drzwi. Nikt nie rozumiał o co chodziło młodemu paniczowi.

***

Jiang Cheng zobaczył niedawno ogłoszenie o szukaniu żony przez Zewu-Juna. Osobiście odesłał mu listę najlepszych panien z Yunmeng, które wręcz pękały z radości, że któraś z nich być może zostanie żoną takiego pana.

Cheng cieszył się a jednocześnie krwawiło mu serce. Lubił Xichena. Chyba nawet w jakiś dziwny sposób lubił go niepoprawnie. Dlatego bolała go myśl o jego ożenku.
Z drugiej strony cieszył się, że ten będzie miał bliską osobę i że się ustatkuje. Żona dla Huana powinna być idealna.

Nie mógł się oszukiwać. Nawet gdyby to coś co poczuł byłoby miłością, a Xichen by ją odwzajemnił, to nie mieli szans. Świat był zbyt brutalny na miłość. Już jedno małżeństwo z miłości w sekcie Lan było. Kolejne musi być polityczne.

Mimo to miał nadzieję utrzymywać choć przyjaźń z Xichenem...

Dlaczego więc mimo świadomości tego wszystkiego, tak dziwnie bolało go serce?
Zakaszlał, łapiąc się na jakimś głupim bezdechu i wrócił do pisania listu do Jin Linga.
Ten smarkacz zbyt długo się nie odzywał.

***

Pomoc w wybieraniu żony dla brata była męcząca dla Lan Zhana. Po pierwsze w ogóle się na tym nie znał, po drugie uważał, że bez uczucia nic z tego nie wyniknie. Nic dobrego na pewno.
Wykończony potrzebował tylko jednego - ciepłej kąpieli z mężem.
Dla niego każda była podobna, nudna i no była kobietą, a jak się okazuje, Lan Zhan nie umiał docenić piękna kobiety. Stanowczo wolał mężczyzn.
A w zasadzie to tego jednego, siedzącego właśnie okrakiem na jego kolanach.

- stanowczo powinien wybrać panienkę Sui. Co z tego ile ma lat? Na portrecie była przepiękna! I umie gotować. Gotowanie zawsze na plus. - mruknął Wei Ying.

Lan Zhan nie rozumiał co on widzi w kobietach, zrobił się zazdrosny.

- nie mów tak o nich - szepnął wkurzony.

- dlaczego, czyżby Hanguang-Jun był zazdrosny? - prowokacyjnie zaczął Wei Ying i otarł się o niego bezwstydnie, rozchlapując przy tym wodę.

- żebyś wiedział - mruknął Wangji i już zaraz zaczęli się zachłannie całować z wielką pasją i pragnieniem, jak to młodzi potrafią. Po chwili tego miziania Lan Zhan wszedł jednym ruchem w męża, jak zawsze z resztą, bo obaj lubili ostrzejsze zabawy.
Poruszył się dwa razy, ale na twarzy Wei Yinga pojawiły się łzy i grymas bólu.

- boli, okropnie boli, aua, au...- zaskomlał.

- wyjść? - spanikował Lan Zhan. Nigdy wcześniej tak się nie stało.

- Wyjść! - potwierdził Wei Ying, unosząc biodra. Wangji natychmiast wykonał polecenie i spojrzał na niego zmartwiony, ze zdziwieniem stwierdzając że musiało naprawdę boleć Wei Wuxiana. Był bardzo zaciśnięty, gdy w niego wchodził.

- na pewno... dobrze się czujesz? - upewnił się, odsuwając się nieco i głaszcząc jego ramię.

- tak, naprawdę. - pokręcił głową młodszy.

- ale ostatnio...

- ostatnio miewam trochę problemów ze snem, ale to nic. Wystarczy melisa. - zapewnił Lan Zhana i przytulił się do jego boku, chociaż sam nie był pewny swoich słów.
Nie był pewny już absolutnie niczego.
Położył głowę na ramieniu męża, zmęczony całym swoim życiem i zamknął oczy. U niego znajdywał ukojenie.

Hej witajcie mam nadzieje ze i wy znajdujecie ukojenie w tym rozdziale misie
Jak się podobał? Zycze milego dnia i smacznej kawusi

Do nastepnego czyliii

Kiedyś kiedys

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro