Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Liang

Wei Wuxian mocno trzymał się męża, gdy szybowali w stronę pobliskiej wioski. To były rejony głównie rolnicze, ale i takim kultywatorzy z Gusu nieśli pomoc, nieważne czy bogatym panom czy ubogim wieśniakom. Wei Ying wolał stanowczo prostych ludzi, ale za to ich problemy zwykle... no cóż. Były równie proste no i nudne.

Nie tym razem. Mrożąca krew w żyłach aura energii urazy wręcz fizycznie uderzała w nozdrza i powodowała ból głowy. Patriacha Yiling zakrył brzuch rękoma, podejrzewając jak taka dawka energii może zaszkodzić dziecku. Lan Zhan już chciał mu oddać szatę wierzchnią, na której są ochronne zaklęcia, lecz uśmiechnięty mężczyzna prędko zmaterializował odpowiedni talizman. Lan Zhan odwzajemnił uśmiech. Wei Ying był silny i zawsze dawał radę.

Zeszli z Bichena i rozejrzeli się po zwęglonym polu. Szkielety zwierząt i szczątki chaty rolników leżały zupełnie zczerniałe. Zebrani juniorzy a nawet seniorzy wydawali się przerażeni, ale dla Wei Wuxiana to był chleb powszedni, Lan Wangji również zachował kamienną twarz. 

- Wei Ying - zwrócił mu cicho uwagę, gdy ten był zbyt podekscytowany demoniczną energią. 

- ah. - od razu przybrał smutny i poważny wyraz twarzy. Powinien chociaż udawać. Obszedł czarne pregi na polu i obejrzał chatę wieśniaków. Jedyne, co poruszyło jego serce to martwe niemowlę w kołysce. Jego spalonych rodziców już badali juniorzy, próbując odgadnąć co spowodowało takie ataki.
Wei Ying zacisnął usta i delikatnie wziął w ramiona dziecko, otuliwszy rękawem swojej szaty.

Wizja, że ktoś krzywdzi jego nienarodzone maleństwo, sprawiła że zakręciło mu się w głowie i wyszedł stamtąd.

- to potężna marionetka sterowana przez kogoś o dużej mocy. I zrobił to tylko, by zwrócić naszą uwagę na siebie... to nie jest jego pełnia mocy - westchnął zaintrygowany. - Trzeba będzie popytać ludzi w mieście. Lan Yuan, Jingyi i wy dwaj, ruszacie do Caiyi, reszta do miasta Gusu i tam zapytajcie czy ktoś coś widział. - rozdelegował zadania niczym prawdziwy senior sekty Lan.
Wangji patrzył na męża z troską a gdy młodzi już odlecieli na mieczach, wziął Bichen i zaczął kopać dół przy drzewku.
Zauważył zmianę nastroju Wuxiana i nie zamierzał tego komentować. Widoki martwych dzieci zawsze są straszne.
Oderwał sobie rękaw i zawinąszy w niego niemowlę, zakopali i spalili papierowe monety.

Wei Ying przysiągł sobie, że znajdzie i zamorduje potwora, który zabija niewinnych. Dotknął swojego brzucha - jesteś bezpieczne. - zapewnił dzidzię w środku.

***

Lan Zhan cierpiał, widząc że już nigdy nie będą w pełni bezpieczni. Pręgi na polu, zabijane zwierzęta i przestraszeni ludzie... to wszystko były tylko zaczepki, początek. Co przyniesie ta dziwaczna sprawa, czas pokaże.

On chciałby tylko patrzeć na swojego męża, głaskać go po głowie i wyczekiwać dziecka.
Jeszcze bardziej spięty był wiedząc, że zbliża się ślub jego brata - z kobietą, oczywiście.
Jiang Cheng i Xichen doszli do wniosku, że najlepiej dla obu sekt będzie, jeśli będą żonaci i spłodzą po synu.
Nie oznaczało to jednak rozpadu ich związku. Przeciwnie, Wangji był dumny z brata, widząc jak szczęśliwy wreszcie jest.
Wszyscy byli.
Shizhui uwielbiał zwiedzać z Wen Ningiem albo ćwiczyć z Jingyin i Jin Lingiem, jego wuj był spokojniejszy... dlaczego wszystko miało się znów psuć?

Wei Ying kichnął przez sen, więc otarł mu nos.
Dziś udawał, że śpi, całą siłą woli zmuszając się do czuwania.
Tak, jak się spodziewał, Wei Wuxian wstał w nocy i wyszedł z Jingshi. Nie poszedł za nim, wiedząc że mógłby zostać zauważony.
Jego mąż wrócił przed świtem, jego ręce były we krwii. Jak w transie, przerażony je zmył i wrócił do łóżka, szlochając. Nie wytrzymał i przytulił go, udając że nic nie widział.

Przecież to było oczywiste, widział gdy Wei Ying kłamie. A każde kłamstwo oddalało go od Lan Zhana.

Znikanie co którąś noc, pernamentne zmęczenie, poranione dłonie i wymioty krwią, unikanie tematu...
On znów robił coś złego.
Ale dlaczego?
Ah, dlaczego?

- obiecaj, że będziesz mówił mi tylko prawdę - szepnął kiedyś w myślach, całując go w czoło.

Witajcie koledzy, wybaczcie za przerwę, ale lecimy dalej!
Rozdziały będą pisane oczywiście
Jak się podoba? Co robi Wei Ying w nocy?
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro