Rozdział 38
Wracamy do Petera. Ps.Czas akcji mieści się tak plus/minus w tych 3 dniach i więcej, kiedy Noah był operowany.
Udało nam się opuścić strefę Jaskiń i mogliśmy odpocząć, Tracy wyciągnęła mapę, musieliśmy się zorientować jak mamy iść.
-Nie idziemy na południe, jak tam pójdziemy będziemy musieli minąć Londyn. - Odparła Ellie.
-Czemu nie do Londynu? - Zdziwił się Brian.
-Prawdopodobnie królowa jest informatorem, zresztą po tym co zrobiliśmy w Londynie, raczej nas tam nie zechcą.
-Okay, czyli nie Londyn. - Stwierdziła Tracy - W takim razie co powiecie na Norwegię, potem pójdziemy lądem i być może trafimy do tej waszej Bazy.
-Nie głupi pomysł, będziemy potrzebowali statku, by to przepłynąć.
-Skąd my znajdziemy statek? I za co my go kupimy?
-Najpierw może znajdziemy jakieś miasto. O jest! - krzyknąłem - co powiecie na Edynburg?
-To miasto jest zamknięte czy otwarte? - Spytała się Ellie
-Nie wiadomo.
-Glasgow było miastem otwartym - powiedział Cody - więc jest szansa, że Edynburg też będzie.
-Przydałby nam się transport, tylko gdzie my go znajdziemy?
-Brian - Tracy popatrzyła na chłopaka - czy myślisz o tym samym co ja?
-By ukraść samochód z Jaskiń?
Dziewczyna tylko skinęła głową.
-Ale nas złapią.
-Nie jeśli pójdziesz tam ze mną - Odezwał się Cody - Ja nie potrafię prowadzić, ale ty tak.
-Czemu wcześniej o tym nie pomyśleliśmy?
Nagle usłyszeliśmy głośne brzęczenie.
-No chyba kurwa nie! - Krzyknęła Tracy.
-Co to był za hałas? - Zdziwiłem się.
-Podnieśli płot - powiedział Brian - Czyli nici z autka.
Postanowiliśmy, że pójdziemy na piechotę, przedarliśmy się przez las i szliśmy wzdłuż drogi, po drodze widzieliśmy znaki mówiące jak daleko mamy do różnych miast. Do Edynburga ze 20 km Do Glasgow 25, Do Londynu ponad 100 km. Gdy szliśmy poboczem drogi, minęła nas ciężarówka. Musieliśmy chować się w krzaki.
-Rozbijamy obóz - odparła Ellie - Robi się ciemno, a ja nie mam zamiaru iść po ciemku.
Nie było sensu, się z nią spierać. Dlatego rozbiliśmy obóz i zjedliśmy zimny posiłek. Później ustawiliśmy warty i poszliśmy spać.
Następnego dnia wszyscy byli gotowi, wszyscy prócz mnie, który śpi najdłużej.
Gdy już się ogarnąłem i zjadłem śniadanie wyruszyliśmy w dalszą drogę.
-Zamknięte! - Powiedziała Ellie - Nie wejdziemy.
-Ja wejdę - stwierdził Brian - Jestem czysty.
-Ja też - Podniosła rękę Tracy.
-Czyli wejdzie tylko wasza dwójka wejdzie, my tu na was zaczekamy.
Pożegnaliśmy się z Tracy i Brianem i położyliśmy się na ziemi, tak by widzieć bramę. Po paru minutach udało im się wejść do miasta.
-Świetnie, a my co niby mamy robić? Czekać? - Spytał się Cody.
-Możecie iść z nami - Odezwał się głos za naszymi plecami - Tylko bez numerów.
Ellie odruchowo sięgnęła po pistolet.
-Odłóż to dziewczyno, bo krzywdę sobie zrobisz. - Nieznajomy przycisnął mi pistolet do potylicy. - Wstawać i rączki w górze.
Pomału każde z nas wstało z ziemi. Odwróciliśmy się. Było ich około pięciu. 3 chłopaków i 2 dziewczyny. Mniej więcej w naszym wieku.
-Logan się ucieszy, nie na co dzień znajduje się grupkę zarażonych.
-Nie jesteśmy zarażeni. - Stwierdziłem.
-To czemu nie weszliście do miasta? - Spytał chłopak, który trzymał pistolet w górze. Miał ciemną karnację, jasnozielone oczy i bliznę na wardze.
Tu nas miał, nie mogliśmy powiedzieć że jesteśmy Nosicielami. Nosicieli traktuje się gorzej niż zarażonych.
-Pójdziecie z nami. Brać ich.
Chłopcy nas skuli, a dziewczyny zabrały nasze rzeczy. w promocji do kajdanek dorzucone były przepaski na oczy, byśmy nic nie widzieli. Szliśmy jakieś 10 minut, aż wrzuciliśmy nas do jakieś furgonetki. Przez całą drogę nie zdejmowali nam opasek. Gdy się zatrzymaliśmy, rozwiązali nam oczy i wyszliśmy z pojazdu. Ujrzałem 4 ogromne wieżowce, ułożone w plan kwadratu.
-To będzie wasz nowy dom - stwierdził ten, który dowodził grupą.
-Co to jest?
-Getto.
Próbowałem się wyrywać, jednak chłopak potraktował mnie prądem.
Weszliśmy do budynku, był on łącznikiem między 4 wieżowcami.
-Mamy tutaj trójkę Nosicieli - zaśmiał się chłopak.
Natychmiast przez drzwi wleciała grupa strażników, każdy w kombinezonie ochronnym i pistoletami na strzałki usypiające. Błyskawicznie otoczyli i wycelowali w nas.
-Nie ruszać się i ręce do góry! - Krzyknął jeden ze strażników.
Poczułem jak dostałem lufą w plecy.
-Idziemy! - Warknął strażnik, który stał za mną.
Weszliśmy do białego korytarza, później nas rozdzielono. Każdy został zaprowadzony do osobnego pomieszczenia. Strażnik po prostu wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi.
W pomieszczeniu znajdowało się duży fotel, na kształt dentystycznego oraz mężczyzna. Stał tyłem odwrócony do mnie. Ubrany również był w kombinezon.
-Siadaj. - Powiedział pracując nad stołem.
-Czemu niby mam usiąść? - Spytałem, stojąc dalej przy drzwiach.
-Bo będzie mi wygodniej - Mężczyzna odwrócił w ręce trzymał pustą strzykawkę. - A teraz siadaj, no chyba że chcesz bym przyprowadził strażników.
-Czy jeśli powiem jaką mam grupę krwi i jakim jestem Nosicielem to obejdzie się bez pobierania?
-Nie. A teraz siadaj.
Usiadłem na fotelu i wystawiłem ramię. Mężczyzna wbił mi igłę w zagięcie łokcia.
-Jest pan Czysty, mam rację? Inaczej nie bałby się pan, tak bardzo mojej krwi.
Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko pobrał mi krew i włożył strzykawkę do szczelnego woreczka.
-Rozbieraj się! Muszę cię obejrzeć.
-Jakoś nie uśmiecha mi się wizja striptizu dla starych dziadów. - Odpowiedziałem zaciskając watę na ramieniu.
-Nie dyskutuj, tylko się rozbieraj.
Ściągnąłem bluzę i położyłem ją na fotel. Nagle moje działo włączyło tryb automatyczny, złapało za skalpel, który leżał na stole i natychmiast rozdarło maskę mężczyzny. Wepchałem mu do gardła zakrwawioną watę i z całej siły uderzyłem w brzuch.
Natychmiast zjawili się strażnicy i zaczęli mnie bić. Broniłem się jak tylko mogłem, jednak jeden z nich wbił igłę w moje ramię i zasnąłem.
Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać, jednak w wakacje sporo wyjeżdżałem i nie miał jak pisać. Nowy rozdział jest? Jest? To cieszcie się, ale przy tym imprezowaniu nie zapomnijcie wybrać kolejnego narratora
Brian
Tracy
Noah
Patrick
Ten zestaw macie.
UWAGA KONKURS!!!!
Te wykrzykniki zwróciły waszą uwagę, więc mówię.
Konkurs odbywa się w 3 kategoriach.
1.Rysunek na nową okładkę (Zwycięska okładka zostanie okładką Obiektu 071A)
2.Rysunek na postać
3.Rysunek przedstawiający wybraną przez was scenę.
Prace będą oceniać:
Ja
Oraz dowolna randomowa osoba, która chciałaby się zgłosić do oceniania.
Pracę proszę przesyłać w prywatnej wiadomości z dopiskiem którą kategorię wybraliście.
Najlepsze pracę zostaną upublicznione.
Życzę wam weny i inne takie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro