Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Panna Goulding ma coś do powiedzenia

-No kochana, twoja kolej - Zaśmiał się jeden z chłopaków z strzelnicy - Pokaż jak strzela prawdziwa kobieta.

Na sali wybuchł śmiech, jakby nie mogli uwierzyć, że dziewczyna też potrafi strzelać. Wzięłam od niego karabin i podeszłam do boksu. Ustawiłam swoją pozycję, przeładowałam karabin i wycelowałam. Coś nie tak było z tym karabinem. Odłożyłam go i sprawdziłam magazynek. 

-Przed podaniem mi karabinu, upewnij się że jest pełny - Powiedziałam rzucając go w chłopaka, który mi go dał. - Co myślicie, że się nabiorę? Marna szansa, usunęli mi pamięć a potrafiłabym was powystrzelać jak kaczki i to z zamkniętymi oczami.

-Zakład? - Zaśmiał się inny chłopak.

-Co dostanę od trupów? - Zadrwiłam sobie.

Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wpadł Noah. 

-Gdzie jest Ellie? 

-Tutaj.

-Chodź musimy pogadać - złapał mnie za rękę i pociągnął mnie na korytarz. Na szczęście zdążyłam przekazać karabin jakiemuś chłopakowi. W Jaskiniach jest zabronione nosić broń, z wyjątkiem strzelnicy do której dostęp mają tylko chłopcy i ja.

-Co się stało? - Spytałam go, gdy już wyszliśmy.

-Dwie sprawy, Justin tu jest.

-Silverstone?! - Prawie krzyknęłam.

-Tak, on. Nie mam pojęcia co on tutaj robił, a druga sprawa jest taka, że Bonnie nie żyje?

-Co?! - Tym razem krzyknęłam - Ale jak?

-Nie wiem, Peter mi przekazał te informację i kazał mi iść po ciebie.

-Gdzie on jest?

-U Matki, wezwała go. Pewnie chodzi o to że wszedł do męskiej części.

-Przepraszam - usłyszeliśmy głos obok nas, odruchowo się wzdrygnęłam. - Jesteście mi potrzebni możecie iść ze mną?

-Cody - Uśmiechnęłam się na jego widok - Jak podszedłeś do nas tak blisko?

-Potrafię się stawać niewidzialny, niedosłownie oczywiście. - Powiedział Obiekt 077A - A teraz chodźcie.

-Czekaj - Noah zatrzymał go - Jak udało ci się uciec? 

-Może później opowiem, to dłuższa historia. A teraz chodźcie, potrzebujemy waszej pomocy.

-My?

-Tracy i ja.

Weszliśmy do części wspólnej, Cody znalazł Tracy i w czwórkę usiedliśmy na kanapach.

Dziewczyna wytłumaczyła nam o co chodzi. Pomysłodawcą był tak naprawdę Peter, jednak był on niedostępny, dlatego musieliśmy sobie radzić bez niego.

-Chcecie się włamać do gabinetu Matki? - Spytał się Noah, gdy Tracy skończyła przedstawiać swój plan. - Ale jak?

-Wykorzystując moje talenty, zdobyte w Bazie - Powiedział Cody.

-Jakie ty masz talenty? - Zdziwiłam się.

-Może będzie prościej jak wam opowiem, co nie co. - Blondyn usiadł wygodniej na kanapie i rozpoczął swoją powieść.

-Tuż po tym jak bunkier wybuchł, schowałem się między ciałami. Było to dla mnie cholerne trudne, ponieważ moją fobią są martwe ciała, płaczę na ich widok. Poczekałem, aż was zabrano i rozpocząłem ucieczkę, zebrałem resztę rzeczy z bunkra i od ludzi. Postanowiłem zbadać sprawę tego wszystkiego. Szedłem przez pustynie około 3 dni, aż trafiłem na wielki mur, po paru dniach dotarłem do bramy. Głodny, zmęczony i brudny. Coś mi podpowiadało, że nie wejdę sobie od tak do miasta. Wykorzystałem swoje umiejętności skradania się. Przekradłem się przez bramę i znalazłem się w mieście. Tam znalazłem jakieś puste mieszkanie, wziąłem prysznic i zjadłem coś. Chciałem tam przenocować, jednak bałem się że właściciele mogą wrócić. Przez kilka dni mieszkałem na ulicach Egiptu, chowając się przed Patrolami Zdrowia. Po paru tygodniach błądzenia po mieście, usłyszałem że Jaskinie pomagają Nosicielom. Nie wiedziałem co znaczą te słowa, ale później odkryłem że dotyczą one mnie. Postanowiłem znaleźć te Jaskinie. Droga nie była łatwa, musiałem się ukrywać co akurat wychodziło dość naturalnie, oraz czasem coś ukraść. Nie miałem problemu z zamkami, ani zwykłymi a ni elektrycznymi. Po kilku dniach wskoczyłem na statek, który płynął do Rzymu. Schowałem się pod pokładem, ludzie nic nie wiedzieli że mają pasażera na gapę. Gdy tam dotarłem, podróżowałem po całej Europie. Odkryłem że wielkie miasta, takie jak Rzym, Berlin, Paryż i Warszawa są otoczone murami i nazywane są Zdrowymi Miastami. Z kolei mniejsze już nie i często spotykałem ludzi w różnych fazach chorób. W końcu udało mi się znaleźć Jaskinie, a właściwie Jaskinie znalazły mnie. Kiedy byłem w Glasgow, jednym z Chorych Miast. Zobaczyłem furgonetkę i do niej wskoczyłem. Nie wiedziałem nawet, że jedziemy do Jaskiń. Ukrywałem się tam, przez kilka dni. Jednak moja obecność została w końcu dostrzeżona, pozwolono mi zostać. Pod warunkiem, że dostosuję się do panujących tu zasad. Zgodziłem się i oto tu jestem.

Cody skończył mówić i napił się wody.

-A więc, jesteś genialnym złodziejem i szpiegiem tak? - Podsumował Noah

-Można by to tak nazwać, dlatego nie widzę problemów by włamać się do gabinetu.

-Okay, to jeszcze raz powtórzmy plan. - Powiedziała Tracy.

Gdy już go powtórzyliśmy, dodaliśmy swoje propozycje i inne takie, zapadł zmierzch. Co prawda nie widzieliśmy słońca, ale wielki zegar wskazywał godzinę Dziewiątą. W części wspólnej już opustoszało. 

-To widzimy się jutro w nocy, a i nie mówcie nic Brianowi i Patrickowi.

-Nie ma sprawy - Powiedziałam

-Czemu mam nie mówić Patrickowi? - Spytał się Noah

-Im mniej osób wie, tym lepiej. Zresztą po co masz przemęczać chłopaka. Nigdy nie był w takich sytuacjach, urodził się w Jaskiniach i tutaj spędził całe życie, jego życie jest strasznie schematyczne. Nie to co nasze.

-Ty się nie urodziłaś w Jaskiniach?

-Nie, moja matka postanowiła mi nie dawać Minusa tuż po tym jak mój starszy brat umarł po szczepionce. Przez kilka lat, ukrywała się ze mną, aż w końcu gdy miałam 10 lat odesłała mnie do Jaskiń, wtedy po raz ostatni ją widziałam.

-Dotrzymamy to w tajemnicy przed Brianem i Patrickiem, mam rację Noah?

-Tak, ale prędzej czy później i tak się Patrick dowie. - Stwierdził Noah

-Lepiej, żeby się dowiedział później.  - Odparła Tracy i udała się do damskiej części.

Razem z chłopakami udałam się do pokoi. Pożegnała Cody'ego a potem Noaha. Gdy weszłam do pokoju, Brian leżał na łóżku i czytał książkę?

-Gdzie byłaś cały dzień? Przegapiłaś kolacje. Przyniosłem ci talerz.

Na stole leżał posiłek, kawał smażonego mięsa i kanapka, był zimny, ale kto przychodzi za późno. Albo wcale nie przychodzi ten nie narzeka.

Wzięłam widelec i zaczęłam kroić mięso. Poleciała z niego krew.

-To mięso jest surowe - stwierdziłam

-Nie nie jest - Rzekł Brian, nie odrywając wzroku od książki - Często z naszych mięs leci krew. Jest o wiele lepsze niż takie mocno wysmażone, które smakuje jak podeszwa buta.

Wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść, Brian miał rację mięso słabo wysmażone było bardzo dobre i delikatne.

Drzwi otworzyły się, w progu stał Patrick.

-Noah - dyszał ciężko jakby przebiegł maraton - On...zemdlał.

Pobiegłam razem z chłopaka do pokoju Noaha, leżał nie przytomny na ziemi. Tyle razy widziałam go nieprzytomnego że mnie to nie zdziwiło. Tyle że Patrick pierwszy raz, miał prawo się tak zachować.

-Dałem mu talerz, a gdy przekroił mięso zemdlał.

-Noah mdleje na widok krwi - Powiedziałam i natychmiast pobiegłam do łazienki, wyrzygałam całą zawartość żołądka, ekstra.

-Okay, rozumiem że on mdleje na widok krwi. - Oburzył się Brian - Ale nie musiałaś rzygać.

-On mdleje tylko na widok krwi ludzkiej. - Wydusiłam w końcu to z siebie.

-CO?! - Krzyknęli obaj chłopcy.

Noah wstał z ziemi i zdziwił się na nasz widok. 

-To mięso jest ludzkie - stwierdził po chwili.

-Noah, nic ci nie jest?  - Spytał się Patrick, który uklęknął obok niego ze szklanką wody. - Martwiłem się o ciebie, tak nagle zemdlałeś.

-Mdleje bardzo często, ale spokojnie nic mi nie będzie.

-Czemu podali nam ludzkie mięso na obiad? Przecież zapasów mamy sporo - Zdziwił się Brian - Ostatnio doglądałem trzody i było ich kupa.

-Podali nam ludzkie mięso, by ukryć zwłoki - Stwierdziłam - To znaczy że w ciągu tych najbliższych dni zabito w Jaskiniach dwie osoby. Bonnie i kogoś jeszcze. Pytanie jednak brzmi kto zabił.

turututut tytyty Reklamy hehehehehe

Zmieniamy narratora? Czy zostawiamy dalej Ellie? Wy decydujecie

Peter

Noah

Cody

Tracy 

Ellie

Z tego składu moi drodzy wybieramy.

Ps.Rozmowa Petera z Stephenie i Justinem pojawi się wkrótce, jednak utrzymam was trochę w niepewności. Bo mogę :3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: