Rozdział 26
Jak widać Noah był tylko krótkim przerywnikiem i znów wracamy do Obiektu 071A
Noah znalazł nam świetny apartament. Alice odwaliła scenkę, w której powiedziała że jej rodzice przyjadą za parę dni i powiedzieli byśmy się tu zatrzymali. Nie wiem jak ta dziewczyna to robi, ale mogłaby przekonać każdego że żółte jest niebieskie a twoja córka to twój syn. Gdy się rozlokowaliśmy w pokojach. Tym razem wzięliśmy dwa. Jeden dla dziewczyn, drugi dla mnie i Noaha. Chcieliśmy natychmiast iść do ONZetu, ale Ellie uznała że to marny pomysł.
-Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. W sensie ZERO. Dlatego uważam że zanim pójdziemy pod ONZ powinniśmy zmienić jakoś wygląd
-Wiesz, studiowałem chirurgię ale cycków to ci nie powiększę - Zaśmiałem się
-Bardzo śmieszne Peter, mówię o jakiś zmianach typu kolor włosów czy ubioru. Przecież wiedzą jak wyglądamy i jak się ubieramy. Gdyby nas szukali to nie trudno przeoczyć grupkę gdzie jest chłopak w białych włosach i skórzanej kurtce.
-Ellie ma rację - w obronę wzięła ją Alice - Musimy jakoś zmienić nasze wyglądy. Idziemy do fryzjera
Znalezienie fryzjera to bułka z masłem w Nowym Jorku. Znalezienie fryzjera w którym nie ma kolejki. To już większa para kaloszy. W końcu się udało. Był to mały salon fryzjerski obsługiwany przez pewną parkę.
Na pierwszy ogień poszedł Noah, wziął go facet pod swoje nożyczki.
-No więc jak strzyżemy? - Spytał się go fryzjer
-Raczej farbujemy, jak pan myśli w jakim kolorze będzie mi do twarzy?
Fryzjer patrzył się przez chwilę i w końcu powiedział.
-Myślę że brązowy, będzie tutaj idealny. Na pewno chcesz się pozbyć tych białych włosów?
-Na pewno i tak mi się nie podobają.
-Okay to bierzemy brązowy.
Siedzieliśmy jakieś 3 godziny w salonie. U mnie nie mogli farbować włosów bo miałem je za czarne. Jedynie zrobili mi majestatycznego fryza. Ellie miała pasemka w kolorze niebieskim, które podkreślały jej błękitne oczy. Alice zrobiła sobie brązową ombrę. Ma taki sam kolor włosów jak ja, tyle że ma je dłuższe i na mnie ombra wyglądały by jak kupa. Bonnie miała teraz ciemniejszy kolor rudego, taki miedziany.
Noah akurat zmienił się najbardziej. Gdy farba na jego włosach wyschła, aż szczęka mi opadła na jego widok. W brązowych włosach wyglądał bosko. Teraz jego mlecznozielone oczy wyglądały tysiąc razy lepiej. Trochę mu zniknęła też opalenizna przez co nie wyglądał jak jakaś solara. Zapłaciliśmy tym miłym ludziom i wyszliśmy.
-Fajne małżeństwo z nich - Powiedziała Bonnie gdy wyszliśmy
-To rodzeństwo, bliźniacy w dodatku - Poprawiłem ją
-Skąd to wiesz? - Zdziwił się Noah
-Powiedziała mi kobieta, gdy mnie strzygła, zresztą widać to po ich zachowaniu.
-Świetnie, teraz idziemy szukać Siedziby ONZ. - Stwierdziła Alice
-Coś mi się zdaje, że nie musimy szukać - Noah wyciągnął rękę i wskazał wielki szklany wieżowiec. - Jest tuż przed nami.
Nie mam pojęcia jak, ale chyba gdzieś widziałem ten budynek, nie na żywo, ale na zdjęciach owszem.
-Czy nie powinno być tutaj więcej flag? - Zdziwiła się Bonnie
-Tak, ale gdy pojawiły się wirusy wytępiły ponad 90% społeczeństwa. Część państw zniknęła, a niektóre się połączyły.
Obok budynku były 4 maszty, każdy z jedną flagą.
Z Azjatyckiej Federacji Australii, Narodowej Republiki Europy i Afryki, Arabskiej Monarchii i Zjednoczonej Ligi Obu Ameryk. Nie mam pojęcia skąd znam te nazwy, ale cii. Moja pamięć to jedna wielka zagadka.
-Myślicie, że możemy wejść? - Spytałem się ich
-Tak, ONZ jest dostępny dla zwiedzających. Musimy jedynie uważać, by nie zwrócili na nas uwagi.
Weszliśmy do budynku, na środku był okrągły kontuar, za którym krzątały się pracownice. Po lewej były schody, a obok nich dwie windy. Jedna była nieczynna. Na ścianie wisiał rozkład pomieszczeń. Podeszliśmy do niego i szukaliśmy Departamentu Programu Krajowego. Niestety nie znaleźliśmy takiego.
-Może się zapytamy? - Zaproponowała Ellie
-Marny pomysł, skoro nie ma go na liście jest ściśle tajny.
Zacząłem uważnie rozglądać się po budynku, coś dziwnego przykuło moją uwagę.
-Ej, ten facet wsiadł do windy. - Pociągnąłem za ramię Alice
-No i? - Alice popatrzyła na mnie jak na kretyna - To normalne, że ktoś wchodzi do windy
-On wsiadł do zepsutej windy.
Dziewczynę wyraźnie to zainteresowało. Poszła ze mną pod windę. Obejrzeliśmy ją dokładnie, w końcu Alice wcisnęła guzik. Przyjechała winda, ale ta działająca.
-Jesteś pewien, że ten facet wsiadł do tej zepsutej windy?
-Na 100%
Wróciliśmy do reszty i wyjaśniliśmy o co chodzi z windą.
-Postawmy kogoś na czatach. - Zaproponowała Bonnie - Nie ma potrzeby robić tłumy, niech zostaną dwie osoby i już.
-Ja mogę zostać - zaofiarowała się Ellie - Moje oko strzelca, może coś wypatrzy.
-Zostanę z tobą, na wypadek gdybyśmy się musiały tłumaczyć - Odparła Alice - Peter, Noah, Bonnie wracacie do hotelu i czekacie na wieści od nas.
Tak, jak kazała grzecznie wróciliśmy do hotelu. Przeszliśmy obok recepty jak gdyby nigdy nic i wsiedliśmy do windy. Mieszkaliśmy na 4 piętrze czyli gdzieś tak pośrodku. Razem z Noah pożegnałem się z Bonnie i weszliśmy do swojego pokoju.
-Nie wiem jak ty, ale ja chyba wezmę prysznic - powiedziałem siedząc na łóżku i rozwiązując buty.
Gdy zdjąłem buty, przez chwilę siedziałem, wytarłem twarz w dłonie i już miałem stać, gdy poczułem ciężar na barkach.
Odwróciłem się i zobaczyłem jak Noah mnie masuje.
-Co ty robisz? - Zdziwiłem się
-Masuje cię, co nie widać?
-Masuj dalej, robisz to zajebiście
-Wszystko co wychodzi od zajebistych ludzi jest zajebiste.
Jego ręce najpierw masowały mi barki, później kark i łopatki. Później znów wróciły w górę. Wsunął mi ręce pod koszulkę i jeździł po moim brzuchu. Miał zimne, wręcz lodowate ręce. W pewnej chwili nachylił się za mocno. Sam nie wiem co mnie podkusiło, ale kiedy jego twarz była na wysokości mojej głowy pocałowałem go. Byłem tym bardziej zaskoczony niż on.
-Ccco to było?! - Spytał mega zdziwiony.
Próbowałem sklecić słowa w jakieś konkretne zdanie, ale z moich ust wydostał się tylko bełkot.
Noah zmienił pozycję i usiadł na kolanach. Objął moją twarz rękami i zaczął całować. Jego ciepły język penetrował moją jamę ustną. Palcami przebierałem jego nowe włosy. Na chwilę przerwał całować, tylko po to by zdjąć sobie i mnie koszulki. Rzucił mnie na łóżko i zbliżył się do mnie. Zaczął całować mnie po szyi, by ponownie wrócić do ust.
Ktoś zapukał do drzwi. Dostałem w tym momencie zawału. Kto to mógł być? Obsługa? Nie chętnie się ubrałem i poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Ellie
-Zbiórka u nas za 5 minut, wiemy jak się dostać do DPK
Szybko się ogarnąłem, po tym co zaszło i razem poszliśmy do dziewczyn.
-Więc jaki jest plan.
Alice i Ellie wszystko nam wyjaśniły.
Winda jest przykrywką, zjeżdża się nią niższe poziomy, gdzie są tajne biura DPK. Aby drzwi się otworzyły, trzeba mieć specjalną kartę. Tylko pracownicy DPK ją mają. Nawet sprzątaczki jej nie posiadają. Jest też jedno wejście, ale pilnowane przez strażników. Więc zostaje tylko winda.
-Okay, to kto tam pójdzie? - Spytał Noah
-Zagramy w marynarza - powiedziała Alice - Dwie osoby, muszą tam iść.
-Okay - powiedziałem - to na 3
-1,2,3! - Wszystkie palce poszły w ruch, chciałem policzyć ale Noah mnie uprzedził
-17! - zaczęliśmy odliczać - padło na mnie!
-Odpadam! - Uśmiechnąłem się, gramy na odpadanki
-Niech ci będzie - prychnęła Alice - No to jeszcze raz
Tym razem odpadł Noah, a po nim Bonnie
-Czyli znowu zostają najlepsi - powiedziała Ellie i przybijała piątkę Alice. - Idziemy się przygotować.
Czy wy też uważacie, że to świetny moment by zakończyć rozdział? Nie? Och jaka szkoda. Tym razem mamy ubogi wybór narratorów a są to jedynie Alice albo Ellie. Tak więc do następnego rozdziału!
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro