Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Z GŁOSÓW JAKIE ODDALIŚCIE BYŁY 2 GŁOSY NA BONNIE I 1 NA PETERA. WIĘC TEN ROZDZIAŁ JEST PRZEDSTAWIONY Z PERSPEKTYWY 092B. 

-Nie żyje - Powiedział Peter dokładnie przyglądając się ciału.

Mój brat. Czy on na serio jest moim bratem? Kolor oczu, włosów i skóry mamy bardzo podobny, wręcz identyczny. Sylwetki także. Ale nigdy nie pamiętałam, że miałam brata. No dobra, niczego nie pamiętam. Ale sny, które nie są snami tylko wspomnieniami nigdy nie pokazywały Ricka. Zawsze byłam tylko ja, czarnowłosa kobieta i jakiś stary dziad. Nigdy nie było w nich Ricka. 

Noah stracił przytomność i gdyby nie Rick zarył głową o piasek. Natychmiast go otoczyliśmy.

-Zróbcie miejsce! - Krzyknął Peter - Niech ma czy oddychać. 

Noah w tym czasie odzyskał przytomność. Thomas podał mu wodę. 

-Co się stało? - Spytał się rozkojarzonym głosem - Strasznie kręci mi się w głowię.

-Zemdlałeś - odpowiedziałam - Sami nie wiemy dlaczego, przecież czułeś się dobrze.

-Czułem się znakomicie i tak też się czuję - Noah wstał spojrzał na martwe ciało Susan i znowu padł na ziemię.

-Serio? - Zdziwiła się Courtney - To jest jakaś przesada. Zemdleć dwa razy w ciągu 3 minut. Tylko on tak potrafi

-Krew - powiedział Peter

-Co? - Spytał się bo niedosłyszałam. 

-Mdleje na widok krwi. Proste - Odpowiedział. 

Zanim Noah się obudził przesunęliśmy go tak że jak wstanie to nie widział Susan. 

-Musimy ustalić co robimy - Rzekł Rick - Mamy pojazd, ale jest niesprawny. Możemy go naprawić ale zajmie nam to całą noc.

-Rozdzielmy się - zaproponowała Courtney. - Część niech już idzie do kolejnego bunkru, a część niech zostanie i naprawi auto. Później nas zgarniecie i będzie po sprawie.

-Okay. To kto zostaje przy aucie? - Spytałam

-Ja mogę - powiedział Noah leżąc nadal na ziemi

-I ja - rzekł mój brat.

-Potrafi ktoś prowadzić takiego pojazdy? - Spytała się Amanda, cholernie cicha dziewczyna.

-Ja chyba potrafię - Odparłam - ale nie jestem pewna. 

-To ustalone - Peter klasnął w dłonie. -Bonnie, Noah i Rick zostają i naprawiają pojazd, a my ruszamy dalej. Zaraz będzie ciemno więc będzie zimniej i lepiej będzie się nam szło. 

Tak więc rozdzieliśmy się. Ja zostałam z chłopakami. A Peter, Courtney, Thomas oraz Amanda zmierzali do kolejnego bunkra. 

Razem z Rickiem dokładnie przyjrzeliśmy się pojazdowi. Wymagał dużych napraw. Przez kolejne trzy godziny odnowiliśmy razem auto. Naprawiliśmy osie w kołach tak że teraz ładnie jeździł. Wyczyściliśmy silnik z zanieczyszczeń. 

-Nie mamy paliwa! - Krzyknął Noah jak on pojedzie na piasek?

-Może w bunkrach coś będzie. Poczekajcie - Rick podszedł do wejścia. Spróbował ponownie otworzyć drzwi, jednak nic się takiego nie stało. 

-Brak dostępu - powiedział ten sam głos

-Ech to jak sobie poradzimy? - Spytał Noah, był cały umazany smarem a w ręce trzymał klucz francuski. 

Coś na mnie kapnęło, podniosłam wzrok i się uśmiechnęłam. 

-Patrzcie co jest na dachu. 

Chłopcy przechyli głowy w tył by lepiej się temu przyjrzeć. 

-Panele słoneczne i co? - Zdziwił się Rick 

-Jesteśmy na pustyni, gdzie jest masa słońca. - Odparłam 

-Chcesz powiedzieć, że chcesz zrobić pojazd na słońce? - Zdziwił się Noah  - ale przecież jest ciemno.

-To poczekamy do rana i wtedy pojedziemy. Zresztą i tak jestem strasznie zmęczona. Powinniśmy się przespać.

Dokończyliśmy naprawę Dune Buggy. Noah świetnie poradził sobie z zamontowaniem paneli do samochodu. Ale czy będzie działać to się okaże jutro. Rozłożyliśmy kocę, zjedliśmy posiłek i położyliśmy się spać. 

Obudziła mnie wibracja w mojej kieszeni. Z początku nie wiedziałam co to. Później zrozumiał że to telefon. Wyjęłam go. Na wyświetlaczu, było imię Petera. Odebrałam go. 

-Halo? - Spytał się zaspanym tonem

-Bonnie, tu Peter za ile auto będzie gotowe? 

-Baterię muszą się podładować, gdzieś tak za godzinę może dwie. 

-Amanda została ranna, założyłem jej opatrunek, ale musicie przewieść ją do mnie. 

-To wy nie jesteście razem? - Zdziwiłam się.

-To skomplikowane, wyjaśnię wam jak się spotkamy. Zadzwoń do Courtney powie wam gdzie są.

-To jej też nie ma z wami? A Thomas?

-Ze mną w bunkrze, szukamy fiolek i broni.

-Dobre i tyle. Cześć. - Rozłączyłam się

-Z kim gadałaś? - Spytał się Noah

Opowiedziałam całą rozmowę z Peterem. Zjedliśmy śniadanie i dokończyliśmy naprawę pojazdu. Baterie powinny się już naładować. Usiadłam za kierownicą i przekręciłam kluczyk. Pojazd zatrzeszczał zagwizdał i gdy traciliśmy już nadzieję usłyszeliśmy ryk silnika.

-Pakować rzeczy moje nędzne majtki - Krzyknęłam jak jakiś pirat - Wyruszamy złowić skarby, Ahoj!

-Nie rób tak - odparł Rick, ładując plecaki i do auta. Odjechaliśmy z przed bunkru. Noah wybrał numer do Courtney i po krótkiej gadce dowiedzieliśmy gdzie są dziewczyny. Dojazd zajął nam jakieś 30 minut. W oddali zobaczyłam dwie sylwetki. Jedna leżała na ziemi a druga machała do nas. Podjechaliśmy do nich. Chłopcy pomogli władować Amandę, miała zabandażowaną kostkę.

-Ktoś do nas strzelał - wyjaśniła Courtney. 

-Kto? - Zdziwił się Rick

-Dziewczyna, pewnie z tej drugiej grupy. Ma niezłego cela. 

-Skąd wiesz że to dziewczyna? Przecież nie widziałaś dokładnie. - Zdziwił się Noah

-Jest Peter - Krzyknęłam. 

Czarnowłosy biegł w stronę naszego pojazdu. 

-A gdzie Thomas? - Zdziwiła się Courtney

I TAK JAK POPRZEDNIO MAMY ZMIANĘ NARRATORA OSOBY KTÓRE MOGĄ BYĆ NARRATORAMI TO 

PETER

ELLIE 

KOLEJNY ROZDZIAŁ BĘDZIE SIĘ DZIAĆ RÓWNOLEGLE DO TEGO. WYBACZCIE ŻE JEST TAK MAŁY WYBÓR, ALE NIE KTÓRE OSOBY NIE MAJĄ DUŻO DO POWIEDZENIA. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: