Rozdział 7
- Czekaj! To on!-Alicja prawie krzyknęła.
Spojrzałam na Alę. O co jej chodzi? Stała jak wryta i wpatrywała się w... swojego brata. Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi jej o chłopaka rozmawiającego z Maćkiem.
- To Filip! Ten, o którym ci mówiłam. Prawda, że przystojny?-zniżyła głos do szeptu.
Przyjrzałam się chłopakowi, który właśnie obrócił głowę. Czym prędzej schowałyśmy się za mur stojącego blisko domu. Filip rzeczywiście był niczego sobie. Dosyć wysoki blondyn z lekko postawioną grzywką o migdałowych oczach przeszedł test.
- Tak-odszepnęłam.-Całkiem, całkiem.
- Słuchaj!-nakazała moja przyjaciółka.- Umawiają się do ,,Uno" na 17:30! Tam gdzie my! Może ich spotkamy?-zastanawiała się pełna nadziei Alicja.
- Jeśli chcesz, możemy umówić się na 17. Wtedy będziemy tam przed nimi i nie wyjdziemy na przylepki-zaproponowałam.
- Świetny pomysł! To za kwadrans piąta u mnie-powiedziała moja zakochana przyjaciółka.
- Tylko ubierz się normalnie, bo jeszcze zacznie coś podejrzewać-mrugnęłam do niej.
- Spoko-Ala się uśmiechnęła.-Do zobaczenia!
- Pa!
***
Siedziałyśmy z Alicją w pizzerii. Było tutaj bardzo miło i przytulnie. W tle leciała nastrojowa muzyka. Moja przyjaciółka była jednak bardzo zdenerwowana.
- Bez nerwów-uspokajałam ją.-Będzie dobrze. Tylko spokojnie. Jak będziesz się tak denerwować, to z rozmowy nici.
- Masz rację. Ale to nie takie proste! Co jeśli u sięnie spodobam? Albo w ogóle mnie nie zauważy?
- Jak mógłby nie zauwazyć takiej ładnej dziewczyny?
Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. W tej chwili otwarły się drzwi. Do środka wszedł Maciek z Filipem.
- Już są!-Alicja ledwie mogła usiedzieć na miejscu.
- Udawajmy, że ich nie zauważyłyśmy. Za chwilę do niego zagadasz.
- Ok.
Ala poszła zamówić dla nas wybraną pizzę. Natknęła się tam ,,niby przypadkiem" na Filipa.
Nadstawiłam uszu.
- O, cześć Alicja-przywitał się chłopak.- Jesteś sama?
- Hej. Nie, przyszłam z Niką-wskazała na mnie. Wstałam i poszłam w ich kierunku.
W tej chwili podszedł do nas Maciek.
- Chcecie się do nas dosiąść?
- Chętnie-powiedziałyśmy.
Usiedliśmy razem i zamówiliśmy wspólny posiłek. Maciek z Filipem szli razem do domu, więc ja i Ala też. Z tego powodu nie mogłyśmy wszystkiego obgadać.
Przeszłam do domu, przywitałam się z mamą (nadal nie spytałam się jej o moją adopcję), włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki.
Po chwili dostałam SMS-a.
Ala: Jej! Nareszcie Filip zwrócił na mnie uwagę!
Ja: Chyba mu się podobasz :)
Ala: Tak sądzisz?
Ja: Jestem przekonana. Widziałam, jak na ciebie patrzył.
Ala: Serio? Co mam zrobić, żeby mu nie przeszło?
Ja: Po prostu bądź sobą. To zawsze działa ;)
Ala: Ok, pewnie masz rację.
***
Nie minął jeszcze miesiąc nauki w nowej szkole, a już mam problemy z matematyką oraz fizyką. Chemię, o dziwo, rozumiem. To chyba dlatego, że mamy świetną oanią profesor. Niby nic takiego, ale dla odwiecznej prymuski to problem. Ja po prostu nie znoszę tego liczenia i wzorów. Moje ulubione przedmioty to polski, historia oraz angielski. Jestem humanistką, za nie umysłem ścisłym! Ogólnie to dobrze się uczę, tylko z tych dwóch przedmiotów mam ostatnio więcej trój niż czwórek i piątek. Maciek, kiedy dowiedział się od Ali, że nie potrafię poradzić sobie z fizą i matą, od razu zaoferował mi pomoc. Chętnie się zgodziłam. Nie są to regularne korepetycje, tylko w razie potrzeby. Wczoraj bardzo mi pomógł. Dzięki niemu wiem, że umiem na sprawdzian z matematyki. Maciek to super przyjaciel. Jest miły, wyrozumiały, cierpliwy i inteligentny. Jak nikt inny potrafi wytłumaczyć mi to, czego nie rozumiem. Przy tym dobrze się bawimy, a po nauce rozmawiamy o różnych rzeczach. Jednak po wczorajszych korkach nie jestem pewna, czy to TYLKO przyjaciel...
Cześć wsystkim :) Proszę o opinie i like. Miłego czytania :) Pozdrawiam Zaczytana18
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro