Rozdział 38 + życzenia
Co to za dziewczyna? Czego ode mnie chce? Czyżby ona i on... Nie, to niemożliwe. Maciek z taką Panną Jędzą? Coś mi tu nie pasuje. Nie ukrywam, dotknęły mnie słowa tej dziewczyny. I to bardzo. Czy na prawdę to mnie kocha Maciek? Mam mętlik w głowie.
Zrobiło mi się słabo. Mój chłopak chyba to zauważył, bo zaraz zwrócił się do mnie:
- Wszystko okej? Chcesz wyjść?
Pokiwałam twierdząco głową. Chłopak wyprowadził mnie z sali na pusty korytarz w stronę łazienki. Posadził mnie na ławeczce, a sam usiadł obok. Chciał mnie pogłaskać po ręce, ale ją odsunęłam. Wyraźnie posmutniał.
- Dominika... - zaczął.
- Nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi - przerwałam mu. - Kim jest ta cała Paula? I co ma z tobą wspólnego?
Coś mokrego kapnęło mi na dłoń. I znowu. Łzy. Tak bardzo chciałam być silna, a znów mi to nie wyszło. Słone krople pokazują, jak bardzo mi zależy.
- Dominika, już ci wszystko wyjaśniam. To dziewczyna z rocznika, ale z klasy sportowej. Paulina Majewska. W zeszłym roku nie radziła sobie z chemią i pani poprosiła, żebym jej pomógł. Z grzeczności nie wypadało odmówić. To była kiedyś ambitna dziewczyna. A przynajmniej tak się wydawało. Jedmak zmieniła się. Po jakimś czasie zaczęła wymyślać coraz to inne powody, żeby się spotkać. Naciskała. Liczyła na coś więcej. Ja jednak nie dawałem jej na to nadziei. Po prostu nie była w moim typie. Może niebrzydka i z kasą, lecz bez uroku, wdzięku i wartości. Odmawiałem i próbowałem ograniczyć nasze spotkania do minimum. Paula zaczęła mnie szantażować, że sobie coś zrobi, jeśli z nią nie będę. Tłumaczyłem, że kompletnie nic do niej nie czuję, a związek bez obustronnego uczucia nie na sensu. Zrezygnowała z korków, stwierdziła, że sama sobie poradzi i nie jestem jej już do niczego potrzebny. W tym samym czasie zaczęła palić. Albo raczej ujawniła się z tym, o co już od dłuższego czasu ją podejrzewałem. Teraz, najwyraźniej chcąc się odegrać, że jestem z tobą, a nie z nią, dogryza tobie i podpuszcza. Nie wierz jej, a bardziej zaufaj mi. Spójrz na mnie, Nika - poprosił.
Z lekkim wachaniem podniosłam głowę. Było mi głupio, że dałam się przekonać Pauli.
Maciek ujął moją twarz w swoje dłonie i otarł ostatnie łzy.
- Są łzy smutku i łzy szczęścia. Chciałbym kiedyś zobaczyć te drugie. Nie bój się. Zawsze będę przy tobie. Kocham cię i nigdy nie przestanę - pochylił się i pocałował mnie, a potem przytulił.
- Chcesz wracać do domu?-zapytał, jakby czytając mi w myślach.
Pokiwałam twierdząco głową.
- To ja pójdę po twoje rzeczy oraz powiem siostrze i Filipowi, że wychodzimy.
- Ok.
Już po chwili Maciek wrócił z moim płaszczem i torebką. Pomógł mi go założyć i owinął szalem.
Wyszliśmy ze szkoły niezatrzymani przez nikogo. Na dworze było już chłodno. Szliśmy w milczeniu.
- Pa. Pozdrów mamę i zapytaj, co upiec na 6 grudnia - powiedział chłopak, kiedy mieliśmy się rozstać.
- Ok... Ale o co chodzi? - zapytałam zdezorientowana.
- Twoja mama zaprosiła nas na mini przyjęcie mikołajkowe. Nie wiesz o tym?
- Aaa... No coś tam wspominała,ale kompletnie mi to z głowy wyleciało.
- Nic nie szkodzi. Jakbym wiedział to nic bym ci nie powiedział żebyś miała niepodziankę. Pa - pocałował mnie w czoło na pożegnanie. Pomachałam mu i weszłam do domu.
***
Dziś 6 grudzień. Goście już przyszli. Jest miła atmosfera. Śmiejemy się i gadamy. Nagle mama wstała, a Tomek zaraz za nią. Zadzwonił łyżeczką w szklankę.
- Kochani chcemy wam coś ogłosić - zaczął.
- Za miesiąc się pobieramy - dokończyła mama i pogładziła się po brzuchu. - Jestem w ciąży.
Hejcia :*
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Miał być przed świętami ale nie wyszło ;p
W takim razie życzenia składam teraz:
~ ZDROWIA
~ MIŁOŚCI
~ RADOŚCI
~ DOBRYCH OCEN
~ SPEŁNIENIA MARZEŃ
~ PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ
~ WIĘCEJ KSIĄŻEK
~ I WSZYTSTKIEGO CO NAJLEPSZE :*
Oczywiście gwiazdki i komentarze są zawsze mile widziane ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro