Rozdział 36
*Dominika*
Mama była blada jak ściana. Szybko posadziłam ją na fotelu, otwarłam okno, podałam wodę i miętówkę.
- Lepiej ci? Co się właściwie stało?-zapytałam po chwili.
- Tak, już lepiej, dzięki. Nie wiem, po prostu chciałam pójść do kuchni i słabo się poczułam.
- Na pewno wszystko dobrze?
- Tak, jest okej-uśmiechnęła się blado.-Pójdę się umyć i się położę, dobranoc.
- Dobranoc...
Ale mama mnie przestraszyła. To trochę dziwne, żeby od tak zrobiło jej się słabo. Może to ze zmęczenia...
***
Konkurs z historii już napisany, mam nadzieję, że dobrze mi poszło.
Wracam już do domu, wyjątkowo sama, bo Ala poszła poprawić sprawdzian z fizyki. Ach ta fizyka... Brrr!
Dzisiaj na matematyce Burza znowu szalała. Byliśmy trochę za głośno, więc głośno powiedziała:
- Słyszę głosy!
Na co Piotrek odparł ze stoickim spokojem:
- Spokojnie proszę pani, to się leczy.
Oczywiście wszyscy w śmiech, a pani początkiwo nie zajarzyła o co mu chodzi. Kiedy wreszcie się zorientowała, o co chodzi, chciała chłopaka wyrwać do tablicy. Na szczęście dla niego zadzwonił dzwonek, bo byłoby kiepsko.
Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie:
- Nika, zaczekaj!
Odwróciłam się. Właśnie doganiał mnie nikt inny tylko mój chłopak.
- Cześć-uśmiechnął się.-Wracamy razem?
- Hej. Jasne. A ty czemu sam? Zazwyczaj wracasz z Filipem.
- Ma dodatkowy angielski. A ty z Alą.
- Co ja z Alą?-nie zrozumiałam.
- No wracasz-wyjaśnił.
- Aaa o to ci chodziło-zaśmialiśmy się.-Poprawia fizykę.
- Możliwe. Chyba nawet coś mi mówiła. Idziesz w czwartek na szkolną imprezę andrzejkową?-zmienił temat.
- Raczej nie.
- Dlaczego?
- Nie znam tam wielu osób. I pewnie wszyscy będą podpierać ściany.
- A gdybym powiedział, że cię zapraszam?-zapytał.
- To... sama nie wiem.
Maciek stanął na wprost mnie i spojrzał mi w oczy.
- Proszę, choć ze mną-zrobił słodką minkę.-Oficjalnie cię zapraszam. Ala też idzie. Z Filipem.
- No dobra, niech ci będzie. Czy ty zawsze musisz być taki uparty? Gorzej niż osioł-droczyłam się z nim.
- Taka już moja natura-puścił mi oczko.
- Tylko obiecaj, że jeśli nie będzie mi się podobać to wyjdziemy.
- Zgoda. Ale ze mną na pewno będziesz się dobrze bawić.
- Pff!-parsknęłam śmiechem.-Ta skromność.
Zaśmialiśmy się.
- O której w ogóle ta zabawa się zaczyna? I ile trwa?
- Od 18 do 22:30. Następnego dnia są skrócone lekcje od 9.
- Na prawdę chcesz tam iść?-zapytałam.
- Nie. Nie chę iść z kimkolwiek-moje serce przyśpieszyło.
To w końcu chce iść czy nie? Jestem dla niego ,,kimkolwiek"?
- Chcę tam iść z tobą-delikatnie mnie pocałował. Zarumieniłam się.
Kamień spadł mi z serca. Nie chcę, ale muszę przyznać, że przez chwilę zwątpiłam, czy serio mu na mnie zależy.
- Co masz taką minę? Stało się coś?-zapytał Maciek.
- Nie, nic. Zamyśliłam się.
- Przyjdę po ciebie w czwartek około 17:35.
- Okej będę czekać-przytuliłam go.-Pa!
Rozeszliśmy się.
W domu pomogłam mamie przygotować obiad. Zjadłyśmy. W pewnym momencie znów gorzej się poczuła.
- Zaraz wracam, muszę do łazienki!-zawołała i wybiegła. Po dźwiękach dochodzących z łazienki domyśliłam się, co się stało.
Kiedy wróciła, wyglądała mizernie.
- Żyjesz?-zapytałam.
- Jak widać. Po prostu mój żołądek kategorycznie odmówił współpracy.
- Byłaś u lekarza?
- Jeszcze nie. Nie mam czasu. W redakcji mamy masę roboty.
- Mamo, lepiej idź się przebadać. Weźmiesz wolne i odpoczniesz, może to ci pomoże. Proszę. Zrób to dla mnie. I dla siebie.
- Dobrze, zrobię jak mi radzisz.
Powiedziałam mamie o tym, że zostałam zaproszona przez Maćka na zabawę andrzejkową.
- To świetnie!-ożywiła się.-Wiesz już, w czym pójdziesz?
- Jeszcze nad tym nie myślałam. Mam więcej spodni niż sukienek.
- Jak chcesz, to mogę pożyczyć ci coś mojego-mrugnęła do mnie.-Chyba mam nawet coś idealnego dla ciebie.
- Dzięki-uśmiechnęłam się.-Kiedy Tomek wraca? Ostatnio mało go widzę.
- Pojechał na delegację, tylko niestety została ona przedłużona. Rozmawiałam z nim przez skype'a, za parę dni powinien wrócić. Po drodze wstąpi jeszcze do mamy i brata w odwiedziny.
Widząc, że mama zbiera naczynia, zaoponowałam.
- Zostaw to to mamo, ja posprzątam, a ty sobie odpocznij.
Zgodziła się, ale nie była zadowolona.
Sprzątnęłam, pouczyłam się i poczytałam książkę. Zaczęły mnie boleć oczy, często tak miałam w ostatnim czasie. Postanowiłam, że umyję się wcześniej i obejrzę jakiś film. Niestety, zeszło na planowaniu, bo zasnęłam.
Miałam bardzo dziwny sen...
Hej :) Udało mi się napisać kolejny rozdział. Taki trochę o niczym xd Dziękuję wszystkim, którzy podjęli się czytania moich wypocin.
PROSZĘ, JEŚLI TO CZYTASZ, TO DAJ ⭐ LUB NAPISZ KOMENTARZ.
zaczytana18
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro