Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

*Dominika*

Mama była blada jak ściana. Szybko posadziłam ją na fotelu, otwarłam okno, podałam wodę i miętówkę.

- Lepiej ci? Co się właściwie stało?-zapytałam po chwili.

- Tak, już lepiej, dzięki. Nie wiem, po prostu chciałam pójść do kuchni i słabo się poczułam.

- Na pewno wszystko dobrze?

- Tak, jest okej-uśmiechnęła się blado.-Pójdę się umyć i się położę, dobranoc.

- Dobranoc...

Ale mama mnie przestraszyła. To trochę dziwne, żeby od tak zrobiło jej się słabo. Może to ze zmęczenia...

***

Konkurs z historii już napisany, mam nadzieję, że dobrze mi poszło.

Wracam już do domu, wyjątkowo sama, bo Ala poszła poprawić sprawdzian z fizyki. Ach ta fizyka... Brrr!

Dzisiaj na matematyce Burza znowu szalała. Byliśmy trochę za głośno, więc głośno powiedziała:

- Słyszę głosy!

Na co Piotrek odparł ze stoickim spokojem:

- Spokojnie proszę pani, to się leczy.

Oczywiście wszyscy w śmiech, a pani początkiwo nie zajarzyła o co mu chodzi. Kiedy wreszcie się zorientowała, o co chodzi, chciała chłopaka wyrwać do tablicy. Na szczęście dla niego zadzwonił dzwonek, bo byłoby kiepsko.

Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie:

- Nika, zaczekaj!

Odwróciłam się. Właśnie doganiał mnie nikt inny tylko mój chłopak.

- Cześć-uśmiechnął się.-Wracamy razem?

- Hej. Jasne. A ty czemu sam? Zazwyczaj wracasz z Filipem.

- Ma dodatkowy angielski. A ty z Alą.

- Co ja z Alą?-nie zrozumiałam.

- No wracasz-wyjaśnił.

- Aaa o to ci chodziło-zaśmialiśmy się.-Poprawia fizykę.

- Możliwe. Chyba nawet coś mi mówiła. Idziesz w czwartek na szkolną imprezę andrzejkową?-zmienił temat.

- Raczej nie.

- Dlaczego?

- Nie znam tam wielu osób. I pewnie wszyscy będą podpierać ściany.

- A gdybym powiedział, że cię zapraszam?-zapytał.

- To... sama nie wiem.

Maciek stanął na wprost mnie i spojrzał mi w oczy.

- Proszę, choć ze mną-zrobił słodką minkę.-Oficjalnie cię zapraszam. Ala też idzie. Z Filipem.

- No dobra, niech ci będzie. Czy ty zawsze musisz być taki uparty? Gorzej niż osioł-droczyłam się z nim.

- Taka już moja natura-puścił mi oczko.

- Tylko obiecaj, że jeśli nie będzie mi się podobać to wyjdziemy.

- Zgoda. Ale ze mną na pewno będziesz się dobrze bawić.

- Pff!-parsknęłam śmiechem.-Ta skromność.

Zaśmialiśmy się.

- O której w ogóle ta zabawa się zaczyna? I ile trwa?

- Od 18 do 22:30. Następnego dnia są skrócone lekcje od 9.

- Na prawdę chcesz tam iść?-zapytałam.

- Nie. Nie chę iść z kimkolwiek-moje serce przyśpieszyło.

To w końcu chce iść czy nie? Jestem dla niego ,,kimkolwiek"?

- Chcę tam iść z tobą-delikatnie mnie pocałował. Zarumieniłam się.

Kamień spadł mi z serca. Nie chcę, ale muszę przyznać, że przez chwilę zwątpiłam, czy serio mu na mnie zależy.

- Co masz taką minę? Stało się coś?-zapytał Maciek.

- Nie, nic. Zamyśliłam się.

- Przyjdę po ciebie w czwartek około 17:35.

- Okej będę czekać-przytuliłam go.-Pa!

Rozeszliśmy się.

W domu pomogłam mamie przygotować obiad. Zjadłyśmy. W pewnym momencie znów gorzej się poczuła.

- Zaraz wracam, muszę do łazienki!-zawołała i wybiegła. Po dźwiękach dochodzących z łazienki domyśliłam się, co się stało.

Kiedy wróciła, wyglądała mizernie.

- Żyjesz?-zapytałam.

- Jak widać. Po prostu mój żołądek kategorycznie odmówił współpracy.

- Byłaś u lekarza?

- Jeszcze nie. Nie mam czasu. W redakcji mamy masę roboty.

- Mamo, lepiej idź się przebadać. Weźmiesz wolne i odpoczniesz, może to ci pomoże. Proszę. Zrób to dla mnie. I dla siebie.

- Dobrze, zrobię jak mi radzisz.

Powiedziałam mamie o tym, że zostałam zaproszona przez Maćka na zabawę andrzejkową.

- To świetnie!-ożywiła się.-Wiesz już, w czym pójdziesz?

- Jeszcze nad tym nie myślałam. Mam więcej spodni niż sukienek.

- Jak chcesz, to mogę pożyczyć ci coś mojego-mrugnęła do mnie.-Chyba mam nawet coś idealnego dla ciebie.

- Dzięki-uśmiechnęłam się.-Kiedy Tomek wraca? Ostatnio mało go widzę.

- Pojechał na delegację, tylko niestety została ona przedłużona. Rozmawiałam z nim przez skype'a, za parę dni powinien wrócić. Po drodze wstąpi jeszcze do mamy i brata w odwiedziny.

Widząc, że mama zbiera naczynia, zaoponowałam.

- Zostaw to to mamo, ja posprzątam, a ty sobie odpocznij.

Zgodziła się, ale nie była zadowolona.

Sprzątnęłam, pouczyłam się i poczytałam książkę. Zaczęły mnie boleć oczy, często tak miałam w ostatnim czasie. Postanowiłam, że umyję się wcześniej i obejrzę jakiś film. Niestety, zeszło na planowaniu, bo zasnęłam.

Miałam bardzo dziwny sen...

Hej :) Udało mi się napisać kolejny rozdział. Taki trochę o niczym xd Dziękuję wszystkim, którzy podjęli się czytania moich wypocin.

PROSZĘ, JEŚLI TO CZYTASZ, TO DAJ ⭐ LUB NAPISZ KOMENTARZ.

zaczytana18



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro